Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
26/01/2019 - 10:05

Jak pogrzebać pięć tysięcy ciał w Nowym Sączu?

Czy sądeczanie są w stanie poradzić sobie ze skutkami kataklizmu i wojny? Czy potrafilibyśmy przetrwać w sytuacji zagrożenia bez tych wszystkich udogodnień i wygód, do których przyzwyczaiła nas codzienność? Dowódca Jednostki Strzeleckiej 2006 Nowy Sącz Związku Strzeleckiego "Strzelec" Organizacji Społeczno-Wychowawczej Sławomir Szczerkowski nie ukrywa, że nie należy w tej dziedzinie do optymistów.

By uzmysłowić skalę naszej niefrasobliwości Sławomir Szczerkowski zaczyna od tego problemu, który najczęściej dotyka i dotykać będzie mieszkańców naszego regionu, czyli od powodzi. - Niech państwo popatrzą na przepusty. Ile z nich jest właściwie utrzymana, ilu właścicieli nieruchomości, na których są te przepusty dba o ich właściwą przepustowość, o to by zachować takie ich światło, by woda mogła tędy bezpiecznie się przemieścić? Naprawdę niewielu. Ale tu muszę zauważyć, że tam, gdzie powódź naprawdę dała się we znaki już jest lepiej. Bo ludzie uczą się na błędach i wyciągają wnioski.

Jednak i tu nadal jest bardzo dużo do zrobienia, bo przeciętny mieszkaniec Sądecczyzny nawet nie wie, co zabrać i jak zachować się podczas ewakuacji. Ludzie chcą zabierać lodówki czy pralki, a nawet telewizory a nie pomyślą o kocach czy ciepłej odzieży. O dokumentach nie wspominając.

A sądeccy Strzelcy mają naprawdę sporo do powiedzenia w tej materii. Kilka lat temu, gdy miastu zagroziła Kamienica na wezwanie Wydziału Zarządzania Kryzysowego młodzi ludzie odpowiedzieli w rekordowym czasie. – W ciągu czterdziestu minut pod ratuszem zameldował się do dyspozycji cały pluton, prawie 50 osób w pełnej gotowości. Dostaliśmy wtedy zadanie, by pomóc w okolicy mostu na Lwowskiej, gdzie było duże ryzyko, że woda wystąpi z koryta i zaleje okolicę. To Strzelcy chodzili od mieszkania do mieszkania i informowali wszystkich o zagrożeniu. To bardzo ważne zadanie, bo odciążyliśmy w ten sposób strażaków, którzy mogli zająć się rzeczami jeszcze ważniejszymi.

Z tego okresu młodzi podopieczni Szczerkowskiego wynieśli tez inne doświadczenie, takie, którym bezwzględnie powinni legitymować się wszyscy mieszkańcy miasta trzech rzek – skąd brać worki na budowę zapór, skąd brać piasek i jak worki napełniać by rzeczywiście skutecznie mogły nas chronić.

Nasz rozmówca przechodzi do kolejnego kluczowego dla naszego bezpieczeństwa zagadnienia, czyli szeroko pojętej łączności. Przeciętny sądeczanin nie potrafiłby użyć radia, nawet gdyby je posiadał. – A to nie jest telefon, który się włącza i cały czas mówi. Są zasady odnośnie częstotliwości, jeden przycisk trzeba włączyć, żeby mówić, wyłączyć, żeby usłyszeć odpowiedź. Tego trzeba się nauczyć i Strzelcy już takie przeszkolenie przechodzą. Gdyby stało się tak, że padłaby komunikacja telefoniczna, przestały działać telefony i Internet poza służbami nikt raczej nie potrafiłby sobie z tym problemem poradzić.

Ale łączność to przecież nie tylko komunikacja radiowa, to również umiejętność odczytania i przede wszystkim zrozumienia sygnałów alarmowych. I tu szef Strzelców nie ma złudzeń.







Dziękujemy za przesłanie błędu