Gwizdnęli kostkę brukową z kocich plant. Który to już raz?
Kostka wybrana jest bardzo pieczołowicie, sprawca bardzo się starał żeby jej nie uszkodzić. Tyle, że taka kostka musi nieźle ważyć – zniknęło kilkadziesiąt sztuk – i na pewno trzeba było ją wsadzić albo do auta, albo wywieźć na jakiejś taczce.
Zobacz też: Ballada o studzienkach, śnieg pada a asfalt topnieje…
Kostka na kocich plantach rozkradana jest systematycznie od wielu lat. Urzędnicy podejrzewają, że trafia gdzieś na okoliczne podwórka albo pobliskie działki ogrodowe. Straty można już śmiało liczyć w dziesiątkach tysięcy złotych. Może i tutaj przydałby się zatem monitoring?
- Ja myślę, że to jakieś miejscowe pijaczki tę kostkę wywiozły. Sprzedadzą gdzieś i będzie na flaszkę albo nawet na kilka - skomentował starszy pan, który przyglądał się jak robimy zdjęcia.
ES [email protected] Fot.: ES