Groza. Drugi raz piorun poraził turystów w słowackich Tatrach [ZDJĘCIA]
Sceny mrożące krew w żyłach rozegrały się w środę po południu w Tarach Niżnych, gdzie przeszła gwałtowna burza. Piorun poraził czterech turystów.
ZNOWU! Piątek 30 sierpnia: trzeci raz turyści rażeni piorunem. Fatum czy bezmyślność?
Jeden z nich stracił przytomność. Jego serce przestało bić. Pozostali towarzysze natychmiast przystąpili do reanimacji i wezwali ratowników, którzy śmigłowcem przetransportowali turystę do szpitala w Bańskiej Bystrzycy. Udało się go uratować. Ma rozległe poparzenia między innymi ramienia, klatki piersiowej i kończyn dolnych.
Czytaj też 5 osób nie żyje, ponad 150 jest rannych. Ratownicy TOPR wznowili poszukiwania
Skupinu slovenských turistů v Nízkých Tatrách zasáhl ve středu odpoledne pod sedlem Príslop blesk. Při zásahu jeden turista utrpěl mnohočetné popáleniny. pic.twitter.com/L0wdjLzDcz
— ČT24 (@CT24zive) August 28, 2019
Pozostali trzej, lżej ranni, zostali opatrzeni na miejscu i zwiezieni przez ratowników samochodem terenowym. Mają poparzone nogi.
Takich tragicznych wydarzeń w kronikach ratowników i po polskiej i po słowackiej stronie jest wiele – mówi w rozmowie z Sądeczaninem dyżurny ratownik TOPR.
- Od czterdziestu lat chodzę po górach i niemal codziennie obserwuję, jak ludzie zachowują się w górach. Często wbrew logice, zdrowemu rozsądkowi i wbrew wszelkim zasadom, przy rozpoczynającej się burzy i widocznych jej sygnałach z daleka, zaczynają wycieczkę, albo ją kontynuują.
- W ten feralny czwartek - dodaje ratownik - kiedy doszło do tragedii na Giewoncie, miałem dyżur. Sygnały o tym, że zbliża się burza, otrzymaliśmy od turystów z gór już wcześniej. Z prywatnych źródeł wiem – te informacje pochodzą od różnych osób - że burza była widoczna od kilku godzin. Kto ma rozum w głowie, oczy i uszy na swoim miejscu i choćby jakąś minimalną wiedzę, miał czas, żeby stamtąd uciec. Ale ludzie ignorują te zasady. Nawet kiedy na szlaku zwraca im się uwagę, to albo człowieka ofukną, albo nawet rzucą grubym słowem.
Ratownik opowiada, jak dwa dni temu zwrócił uwagę ojcu, który - choć już rozpoczynała się burza - szedł na wędrówkę ze swoją dwunastoletnią córką. Pozostało to bez echa. Jakie mogą być tego konsekwencję, pokazała tragedia na Giewoncie. Tydzień temu podczas gwałtownej burzy w Tatrach zginęło pięć osób, a ponad sto pięćdziesiąt zostało rannych.
[email protected] fot. Horska Zachranna Sluzba