Dramat na obozie w Gródku nad Dunajcem. 11-letni harcerz postrzelony w szyję
Prawdziwym koszmarem zakończył się zimowy wypoczynek dla dziesięciu harcerzy z Krakowa, którzy przyjechali na obóz do Gródka nad Dunajcem. Byli zakwaterowani w szkole. W czwartek zapalili w pobliskim lesie ognisko.
Czytaj też Postrzelił 11-letniego harcerza w szyję. Sprawca jest już w rękach policji
Kiedy już dogasało, zauważyli światła nadjeżdżającego samochodu terenowego. Potem usłyszeli strzał. Pocisk trafił w szyję jedenastoletniego harcerza – taką relację z dramatycznych zdarzeń usłyszeli wezwani na miejsce policjanci.
Kto strzelał do dzieci? Czy zrobił to celowo?
- Jak dotąd sprawcy nie udało się zatrzymać – mówi w rozmowie z „Sądeczaninem” Katarzyna Cisło z biura prasowego małopolskiej policji. Śledczy zabezpieczyli nagrania z monitoringu. Teren został przeszukany, w lesie dokonano dokładnych oględzin. Zostali też przesłuchani mieszkańcy domów w pobliżu szkoły w Gródku, gdzie zakwaterowani byli harcerze. Funkcjonariusze szukali broni pneumatycznej, szukają też samochodu, którym sprawca przyjechał do lasu.
Na szczęście chłopiec nie został ciężko ranny.
-To było draśnięcie. Rana okazała się powierzchowna – mówi Katarzyna Cisło. Chłopiec trafił do szpitala, ale z tego co wiem, rodzice już zabrali go do domu.
Czytaj też Czy ma koronawirusa? Jaki jest stan chorego z Olkusza, który wrócił z Chin
Sądecka prokuratura już wszczęła postępowanie dotyczące narażenia na utratę życia i zdrowia. - To mogło skończyć się tragicznie, więc musimy jak najszybciej to wyjaśnić i zatrzymać tego człowieka – powiedziała Katarzyna Cisło.
[email protected] zdjęcie ilustracyjne