Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
21/02/2020 - 07:05

Dociskanie maturzystów. Trudniejszy egzamin, a do tego… dyktando z ortografii

Łatwa matura szkodzi polskiej oświacie, wpływa demotywująco na uczniów i stanowi swoistą zapowiedź niepowodzeń na studiach, taką niską ocenę egzaminowi dojrzałości w Polsce wystawiła Najwyższa Izba Kontroli. Centralna Komisja Egzaminacyjna zapowiada zmianę w systemie oceniania. Ma być trudniej. Żeby zdać maturę trzeba uzyskać 30 procent z przedmiotu rozszerzonego. Możliwe jest też dyktando z ortografii!

O tym, że matura to teraz łatwizna mówi się od dawna. Żeby ją zdać, wystarczy zaliczyć pięć egzaminów: trzy pisemne, z matematyki, języka polskiego i obcego oraz dwa ustne, z języka polskiego i obcego. Wymagane minimum to ledwie 30 procent. Ten rok przyniesie niewielką zmianę, bo uczniowie muszą się zmierzyć z obowiązkowym testem na poziomie rozszerzonym z przedmiotu dodatkowego. Wystarczy tylko na egzamin przyjść. Nie obowiązuje próg zdawalności.

Czytaj też Najlepsze sądeckie szkoły średnie. Są wyniki rankingu Perspektyw

Matury wzięła pod lupę Najwyższa Izba Kontroli, która uznała, że egzamin powinien być trudniejszy. W swoim raporcie z grudnia 2019 roku kontrolerzy wnioskowali, żeby próg zdawalności podwyższyć nawet do 50 procent.

- Łatwa matura szkodzi polskiej oświacie , wpływa demotywująco na uczniów i stanowi swoistą zapowiedź niepowodzeń na studiach – czytamy w raporcie.

Czy reakcją na tę marną ocenę mają być szykowane zmiany? Czy to będzie rewolucja? W połowie lutego na posiedzeniu sejmowej komisji mówił o tym dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik. Za trzy lata, żeby zdać egzamin trzeba będzie osiągnąć minimum 30 procent na poziomie rozszerzonym. Ma być też więcej zadań otwartych. To nie koniec. Na egzaminie z języka polskiego pojawi się więcej pytań dotyczących lektur. Niewykluczona jest też bardzo niemiła dla niektórych uczniów niespodzianka… dyktando z ortografii. 

Jakie stanowisko w tej sprawie zajmuje Ministerstwo Edukacji? Obecna na posiedzeniu komisji sejmowej szefowa resortu Marzena Machałek stwierdziła, że 30 procent to próg optymalny i że nie ma potrzeby go podnosić. Jej zdaniem szkoła nie powinna blokować uczniom dostępu do szkół wyższych, które i tak same ustalają próg i warunki przyjęć. Najlepsze wydziały na niektórych uczelniach wymagają nawet 90 proc. z matury.

Czytaj też Walenty Szarek. To on zbudował potęgę "Elektryka". Despota czy menadżer?

W sprawie egzaminów maturalnych po nowemu wypowiedzieli się dyrektorzy szkół. Ich opinię na podstawie przeprowadzonych ankiet zamieścił w swoim raporcie NIK.

W sumie przepytano 7,1 tys. dyrektorów. Blisko 60 procent uważa, że próg zdawalności nie powinien być wyższy niż 30 proc. 58 procent dyrektorów opowiedziało się za tym, żeby określić też próg na poziomie rozszerzonym. 78 procent spośród nich wskazało na trzydziestoprocentowy próg.

[email protected] fot. archiwum







Dziękujemy za przesłanie błędu