Dla 11-letniej Julki szpital stał się drugim domem. W jej głowie lekarze wykryli trzy ogromne guzy

Julka przyszła na świat w 2011 roku. Wydawało się, że jest zdrową dziewczynką. Niestety to były tylko złudzenia. Kiedy miała sześć tygodni, na jej ciele pojawiła się pierwsza plamka. Podczas rutynowanych badań, zaniepokojony lekarz kazał to dokładnie zbadać. I tak to się zaczęło...

Zobacz też Kamil z Brzeznej walczy z nowotworem złośliwym. Pomóżmy mu wygrać tę walkę

Okazało się, że Julka cierpi na nerwiakowłókniowatość typu I, zwaną inaczej zespołem von Recklinghausena. Ta choroba genetyczna powoduje zmiany, które obejmują układ nerwowy, naczyniowy, kostny oraz oczy i skórę. Niestety, mogą powstawać również nowotwory, w tym glejaki, nowotwory mózgu.

- To był dla nas szok, nikt w rodzinie nie cierpiał na taką chorobę. Najgorsze jest to, że nie można jej wyleczyć, można tylko leczyć objawy. Trzeba być pod stałą opieką lekarzy. Julka rozwijała się bardzo dobrze, żyła jak zdrowa dziewczynka, chodziła do szkoły. Tak było do marca 2022 roku, kiedy to stan córeczki nagle się pogorszył – wspominają rodzice dziewczynki.

Pojawiły się wymioty, potem ból głowy, niechęć do jedzenia i picia. Julka była coraz słabsza. Przestraszeni rodzice razem z Julką pojechali do szpitala. Lekarza, który badał dziewczynkę, zaniepokoiło jej zezujące oczko. Diagnoza była szokująca – w główce Julki znajdowały się trzy guzy, a jeden z nich był tak ogromny, że wielkością przypominał pomarańczę. Okazało się, że tylko jeden z guzów jest operacyjny. Dwa pozostałe są na skrzyżowaniu nerwów wzrokowych, nerwu wzrokowego prawego i lewej półkuli mózgu. Z tego powodu Julka miała problemy z widzeniem.

Zobacz też Łzy same cisną się do oczu. Mały Teoś w koszmarnym wypadku stracił tatę, a teraz mamę

11-latka trafiła na stół operacyjny i przeszła operację kraniotomii okolicy ciemieniowo-skroniowej lewostronnej z resekcją guza.

- To były bardzo trudne chwile, bardzo baliśmy się o naszą córeczkę. Od maja 2022 roku Julka jest leczona na oddziale onkologii i hematologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Przechodzi chemioterapię. Niestety to jedyny sposób, aby walczyć z dwoma pozostałymi guzami. Szpital stał się naszym drugim domem – mówią rodzice dziewczynki.

Terapia, której została poddana dziewczynka, była bardzo agresywna i wiązała się licznymi powikłaniami. Julka zaczęła cierpieć na neuropatię, miała problemy z poruszaniem, drętwiały jej kończyny. Jej stan zdrowia znacznie się pogorszył.

Zobacz też Nagle stracił przytomność, a jego serce przestało bić. Długo go reanimowali

Julka teraz ma przyznany indywidualny tok nauczania. Niestety, choroba i liczne hospitalizacje sprawiły, że przestała chodzić do szkoły, co pozbawiło ją kontaktu z rówieśnikami. Do momentu wykrycia choroby nowotworowej była pogodną dziewczynką, która chętnie pomagała innym. Od czasu diagnozy, jej świat ograniczył się do przestrzeni zamkniętej - tylko dom i szpital.

- Mimo trudności, z którymi musi się zmierzyć, Julka jest nadal pozytywnie nastawiona i kocha poznawać świat. Pomóżmy jej spełnić marzenia, z których najważniejszym jest powrót do zdrowia. Fakt ten wiąże się jednak z kosztownym leczeniem, rehabilitacją, stałymi konsultacjami i licznymi hospitalizacjami. Wcześniej radziliśmy sobie sami, teraz jednak nie wiemy, co przyniesie przyszłość. Leczenie Julki będzie długie i kosztowne, a my chcemy zrobić wszystko, by pomóc naszej córeczce. Bardzo prosimy o wsparcie – apelują rodzice chorej dziewczynki.

Każdy z nas może pomóc. Wystarczy wpłacić dowolną sumę pieniędzy na konto fundacji „Siepomaga”. Dobro wraca! (Opr. [email protected] Fot. Siepomaga)