Czy polityczny „poziom smrodu” może przekroczyć granice w małopolskim sejmiku?
- Poziom smrodu przekroczył granicę, tak swoje odejście z Prawa i Sprawiedliwości z trójką radnych skomentował w rozmowie z Onetem marszałek województwa śląskiego Jakub Chełstowski.
-Nie zgadzam się z polityką partii, decyzjami rządu i antyunijnym kierunkiem. Tym, że ktoś mówi, że dzięki środkom unijnym nic dobrego w Polsce się nie wydarzyło, umniejszaniu roli samorządów, które są określane jako siedliska zła. Ulało się i trudno. Nie ma już opcji powrotu. Rezygnuję z członkostwa w PiS – stwierdził marszałek.
Ta polityczna wolta oznacza, że opozycja będzie miała w Sejmiku większość, a PiS straci władzę w regionie.
Czy taki scenariusz może się zdarzyć w małopolskim sejmiku? Politycznej wolty ponad rok temu dokonał tam Tomasz Urynowicz. To on, obok Witolda Kozłowskiego, jako wicemarszałek był w pierwszym szeregu wojewódzkiego samorządu. Po tym jak rozpętał burzę żądaniem unieważnienia sejmikowej deklaracji "antyLGBT", najpierw wystąpił z klubu radnych PiS, potem został zdegradowany.
- Największą zbrodnią w oczach kolegów z PiS jest to, że samodzielnie pomyślałem i powiedziałem co pomyślałem – mówił wówczas w rozmowie z „Sądeczaninem”.
Czy wydarzenia na Śląsku to kamień, który może wywołać lawinę także w Małopolsce? Czy teraz liczy pan na to, że być może ktoś zechce do pana dołączyć? – pytamy Tomasza Urynowicza.
-Świetnie rozumiem to zmęczenie PiS-em u marszałka Chełstowskiego, bo ja przeżywałem to rok wcześniej. To był ich upór w sprawie deklaracji antyLGBT", nierozsądne doprowadzenie do sytuacji blokowania własnych środków unijnych dla Małopolski. Takie sytuacje potrafią odebrać wiarę w ludzi na poziomie samorządowym.
A jaki jest poziom tego zmęczenia wśród pana byłych kolegów z klubu?
-Oni tutaj w Małopolsce są trzymani twardą ręką. Wszystkie kluczowe sprawy wcale nie są rozstrzygane przez radnych czy zarząd, tylko w ramach konsultacji politycznych, najczęściej z Beatą Szydło
Rozmawiacie o tym w kuluarach albo podczas towarzyskich spotkań? Skarżą się, na to? Mówią, że mają dość tej twardej ręki?
- Tam nikt się nie wychyli. Ale pierwszą okazją do tego, żeby szukać pomysłu na siebie i szalup ratunkowych, będą przegrane wybory parlamentarne. Teraz stać ich jedynie na to, żeby sobie ponarzekać gdzieś tam w zamkniętych gabinetach. Tam sobie mogą pomarudzić, ale nie przy wszystkich. U nich linie podziału są na tyle znane, że każdy wie, co komu i ile może powiedzieć.
I nic z tego marudzenia nie doszło do pana uszu?
-Mówią że tu źle, tam marszałek zawalił, czemu tolerują taką radną, a przewodniczący to skandalicznie prowadzi obrady, a mnie tną, a tamtego wspierają… to są takie rozmowy, z których nic nie wynika, bo marudzić to sobie mogą dzieci w podstawówce, a od polityka oczekuje się konkretnych działań.
Pan podjął konkretne działania. Przystał pan do Porozumienia Jarosława Gowina. Najpierw o ugrupowaniu było głośno, ale wygląda na to, że skończyło się wielką klapą.
-W grudniu będzie kongres Porozumienia i zostanie podjęta decyzja co dalej. Tych scenariuszy jest kilka. Zobaczymy, który definitywnie zostanie podjęty. Jeśli chodzi o samorządy, sytuacja jest różna. W przypadku polityki krajowej najważniejsze jest to, żeby ci, którzy chcą kandydować w wyborach parlamentarnych, taką szansę mieli.
Spróbujecie wyciągnąć PiS-owców z sejmiku?|
-Nie. To jest temat zamknięty. Teraz niech każdy czeka na wybory. Ci, którzy zasłużyli na laur zwycięstwa będą go nosić, ci co szansy nie wykorzystali, już ją stracili.
Może dla małopolskich radnych, którzy mają dosyć „twardej ręki” alternatywą okaże się Ruch Samorządowy TAK! Dla Polski , największa organizacja zrzeszająca polskich samorządowców ze wszystkich województw.
-Wybory samorządowe rozstrzygną się podczas wyborów parlamentarnych. Ten ruch uczestniczy w jakiejś próbie integracji politycznej opozycji, ale to nie jest partia, która pójdzie do wyborów.
Nie wierzy pan w integrację samorządowej opozycji w Małopolsce?
-Myślę, że nie będzie jakiejś autochtonicznej małopolskiej integracji opozycji na poziomie sejmikowym, ponieważ sejmik i polityka samorządowa są emanacją polityki ogólnopolskiej. Jeśli będzie integracja dużych komitetów przed wyborami parlamentarnymi, możemy się spodziewać kopii tej integracji w wyborach samorządowych – mówi Tomasz Urynowicz.
Czy to co stało się na Śląsku może się zdarzyć w małopolskim samorządzie? - pytamy Jana Dudę z Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczącego małopolskiego sejmiku.
- To nam nie grozi. Mamy w sejmiku znaczącą przewagę. Mieliśmy w klubie PiS Sprawiedliwości dwudziestu czterech radnych, teraz jest dwudziesty trzech – mówi Duda. Sytuacja jest nieporównywalna z tym co się stało na Śląsku. Tam w sejmiku mieli języczek u wagi. Ja sam uważam, że w samorządzie wielka polityka to zupełnie coś innego niż na poziomie centralnym.
Klub PiS jest monolitem w sejmiku?
- U nas nie ma istotnych różnic zdań jeśli chodzi o podstawowe sprawy – konkluduje przewodniczący wojewódzkiego sejmiku.([email protected]) fot.jm