Co się dzieje na Prażmowskiego? Zagadka drogowa na miarę bezpieczeństwa rowerzystów. MZD chucha na zimne
Mimo że list anonimowy, ale temat ze wszech miar godny uwagi poprosiliśmy o komentarz Grzegorza Mirka, dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i jednocześnie zapalonego cyklisty. Co usłyszeliśmy?
- W tym przypadku, patrząc wyłącznie z punktu rowerzysty, może to być zagadka. Ale jest jeszcze punkt kierowcy i zasada bezpieczeństwa ruchu drogowego i konieczność wyeliminowania przeplatania się toru ruchu rowerzystów i samochodów w miejscach najbardziej kolizyjnych. Jak wiadomo ciągi ścieżek rowerowych są zlokalizowane na kierunku - Kilińskiego - Al Piłsudskiego oraz Prażmowskiego - Królowej Jadwigi. I to głównie na tym kierunku odbywa się ruch rowerowy - o największym natężeniu ruchu – podkreśla na wstępie Mirek.
Zobacz też: Felerne skrzyżowanie czy „lipni” kierowcy? Uwaga, mocne... [FILM]
Odcinek ścieżki rowerowej od skrzyżowania do Pumptracka jest drogą dojazdowa do niego.
- Jak Pani wie największa ilość wypadków jest właśnie od strony mostu na Kamienicy - to jest na wlocie ul Prażmowskiego. Dodatkowo w celu upłynnienia ruchu na Al. Piłsudskiego wprowadziliśmy zielona strzałkę właśnie w miejscu o którym mowa, czyli tam, gdzie jest przejście dla pieszych przez Prażmowskiego - zaznaczone czerwoną linią – zaznacza.
- Biorąc pod uwagę częsty brak rozsądku rowerzystów, którzy się nie zatrzymują, nie przewidują zagrożeń trzeba w jakiś sposób wymusić pewne zachowania komunikacyjne. Ostatecznie nic się przecież nie stanie jak w tym miejscu rowerzysta zejdzie na chwilę z roweru i bezpiecznie go przeprowadzi, nie powodując dodatkowego zagrożenia w ruchu poprzez nagłe wtargnięcie na jezdnię bezpośrednio przed samochodem – tłumaczy zasadność obecnego rozwiązania dyrektor.
A potem przechodzi to kwestii najważniejszej czyli bezpieczeństwa i to w szczególności najmłodszych.
Zobacz też: Do listopada będzie chodnik wzdłuż Kamiennej! Wykonawca podpisał umowę
- Często zdarza się tak, że dzieci jadące z matkami na rowerach widząc przejazd rowerowy przez ulicę czują się bezpieczne, odjeżdżając od rodzica i pozostając w pewien sposób bez kontroli, właśnie w miejscu najbardziej kolizyjnym. To jest oczywiście trudne do jednoznacznego wyjaśnienia, bo ilu użytkowników dróg tyle jest pomysłów i opinii. Jednak czasem lepiej „dmuchać na zimne”, aby zapobiec ewentualnym kolizjom, a w tym przypadku najmniej chronionym uczestnikiem ruchu jest rowerzysta.
Już na zakończenie Grzegorz Mirek zastrzega, że MZD będzie sytuację obserwować, wyciągać ewentualne wnioski i w miarę obserwacji wprowadzać, takie rozwiązania aby osiągnięty kompromis mógł prowadzić do bezpiecznego poruszania sie po drogach wszystkich użytkowników ruchu.
ES [email protected] Fot.: Czytelnik