To był wyścig ze śmiercią. Czekał na ratunek, a karetka nie mogła dojechać
Prawdziwy horror przeżyli w miniony czwartek mieszkańcy Mszalnicy, którzy wezwali pogotowie ratunkowe do schorowanego mężczyzny. 86-latek nagle stracił przytomność, a jego serce przestało bić. Pacjent potrzebował natychmiastowej pomocy medycznej. W takiej sytuacji o życiu albo śmierci może zaważyć każda minuta.
Zobacz też Oni umierali, a w pobliżu nie było wolnej karetki. To była dramatyczna walka o życie
Niestety jego dom znajdował się w górzystym, trudno dostępnym terenie, do którego dojazd w zimie był utrudniony. Załoga pogotowia ratunkowego nie była w stanie dotrzeć pod wskazany adres. Ambulans zatrzymał się w odległości około 800 metrów od domu, w którym znajdował się potrzebujący pomocy mężczyzna.
Dyspozytor nie zastanawiając się ani chwili, wysłał na miejsce strażaków z Nowego Sącza i pobliskich jednostek, którzy przetransportowali ratowników wraz z niezbędnym sprzętem do domu pacjenta.
Medycy zastali w budynku nieprzytomnego 86-latka, który nie oddychał. Natychmiast zaczęli reanimację, którą prowadzili bardzo długo. Niestety mimo starań, ratownikom nie udało się przywrócić akcji serca seniora.
Zobacz też Straszne! Znalazła go leżącego w śniegu. 19-latek wypadł z okna w bloku
Dzień wcześniej, do podobnego zdarzenia doszło w gminie Korzenna, a dokładnie w Łęce. Pomocy potrzebowała około 80-letnia kobieta, która doznała urazu biodra. Niestety i w tym przypadku załodze pogotowia ratunkowego nie udało się dotrzeć ambulansem pod wskazany adres, ponieważ dom znajdował się na stromym zboczu i nie było możliwości dotrzeć na miejsce.
Strażacy z Siedlec, którzy już po chwili zjawili się na miejscu, pomogli medykom przenieść na noszach pacjentkę do karetki. Kobieta została zabrana do szpitala.
W miniony czwartek, podobnych sytuacji w naszym regionie było więcej. Czytaj dalej na kolejnej stronie...