Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
07/06/2015 - 08:00

Absolwenci sądeckiego „Długosza” świętowali 50–lecie matury

W sobotnie popołudnie w ławkach w jednej z sal I Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Długosza w Nowym Sączu, jak za dawnych lat, usiadło osiemnastu z 31 uczniów klasy 11a, którzy pół wieku temu zdawali w murach tej szacownej szkoły maturę. Choć włosy przyprószyła im siwizna, z ogromnym podekscytowaniem przekroczyli wczoraj próg swojej ukochanej I „budy”.
Na zjazd klasowy z okazji 50-lecia matury dotarli z różnych zakątków Polski. Niektórzy, jak Józef Długopolski i Jerzy Rynduch, mieszkający obecnie w Stanach Zjednoczonych pokonali ocean, aby spotkać się z kolegami z dawnych lat. Jeden z klasowych absolwentów mieszka w Australii. Inni przyjechali z Katowic, Krakowa, Gorlic. Najbliżej mieli jednak ci, którzy swoje dorosłe życie związali z Nowym Sączem.

- W tej sali (nr 25 – audiowizualnej – przyp. red.) mieliśmy lekcję z łaciny
– mówili wczoraj maturzyści (rocznik 1965) przekraczając jej próg. – Do dzisiaj wspominamy je z przyjemnością.

Każdy z uczniów obecnych na spotkaniu jubileuszowym bardzo ciepło wspominał czasy, gdy codziennie rano biegł do szkoły, a później przez kilka godzin przyswajał wiedzę, która przekazywali wspaniali, aczkolwiek wymagający nauczyciele – profesorowie: Antoni Sitek (uczył języka polskiego), Maria Dzieślewska (historia), Jan Dzieślewski (rysunek), Oktawian Duda (chemia), Stefan Biedroń (prace techniczne), Franciszek Grodkowski (geografia, astronomia), Ignacy Konstanty (przysposobienie obronne), Irena Malinowska (język rosyjski), Mieczysław Wieczorek (matematyka), Jan Szopa (biologia), Wojciech Trzódek (fizyka), ks. Józef Gucwa, późniejszy biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej (religia). W ich pamięci na zawsze pozostaną nazwiska wychowawców - Jadwigi Jawdyk (biolog), a także nieżyjących już profesorów -Stanisława Choczewskiego (uczył łaciny), Zbigniewa Kmiecia (wychowania fizycznego), jak również wspaniałych dyrektorów.

- Rozpoczynaliśmy naukę w klasie ósmej za dyrektora Franciszka Łapki, a maturę zdawaliśmy, kiedy szkołą kierował już dyrektor Alfons Gargula – przypomina Andrzej Orchel, współorganizator jubileuszowego zjazdu maturalnego i były wiceburmistrz Gorlic.

Byli klasą szczególną, liczącą 31 chłopaków. Każdy z nich, opuszczając po zdaniu matury w 1965 roku szkolne mury, miał swoje marzenia i mniej lub bardziej sprecyzowane plany życiowe na przyszłość. Jedni zrealizowali je, można powiedzieć, w stu procentach. W przypadku innych, życie zrobiło mniejszą lub większą korektę. Dzisiaj w gronie absolwentów klasy 11a są profesorowie wyższych uczelni, znani architekci, adwokaci, przedsiębiorcy, nauczyciele, obecnie emerytowani wojskowi, osoby, które niegdyś pracowały w administracji samorządowej.

W jubileuszowym spotkaniu klasowym wzięło udział osiemnastu kolegów ze szkolnej ławy. Doszło ono do skutku, dzięki staraniom wspomnianego już Andrzeja Orchela, byłego wiceburmistrza Gorlic, Michała Zelka i Kazimierza Łozowskiego. Jeszcze do niedawna w komitecie organizacyjnym zjazdów klasowych działał także nieżyjący już niestety Edward Sawicki, długoletni dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 w Nowym Sączu.

Wczorajszy zjazd miał dla maturzystów z 4 czerwca 1965 roku szczególne znaczenie. Niektórzy z nich nie opuścili również kilku poprzednich, jak chociażby tego zorganizowanego po 10 latach od zdania matury, w 1975 roku w Kosarzyskach – Suchej Dolinie, czy po 30. latach – w 1995 roku w Nowym Sączu i tego sprzed dziesięciu laty , które odbyło się w Stadninie Koni Huculskich w Regietowie.

Po krótkim spotkaniu w I Liceum Ogólnokształcącym przedstawiciele klasy udali się na cmentarze - komunalny przy ul. Rejtana i na Helenie w Nowym Sączu. Na grobach nieżyjących już kolegów i wychowawców zapalili znicze i złożyli wiązanki kwiatów. Druga część klasowego spotkania odbyła się w Restauracji „Panorama”. W tej części zjazdu uczestniczył profesor Wojciech Trzópek, nauczyciel fizyki, który mimo swoich 87 lat nadal tryska energią. Zarówno on, jak i przybyli absolwenci wspominali szkolne czasy, a każdy z uczniów pana profesora musiał opowiedzieć coś o sobie.

- Bardzo miło jest spotkać się w gronie klasowych kolegów – mówi Andrzej Orchel. – Każdemu z nas przybyło lat, ale najistotniejsze jest to, że tę tradycję spotkań klasowych podtrzymujemy. Niektórzy koledzy, którzy do tej pory nie uczestniczyli w zjazdach, pytali mnie, czy po tylu latach się rozpoznamy. Wysłałem im zdjęcie z spotkania klasowego w 2010 roku i, jak się okazało, nie było z tym większych problemów.

Andrzej Orchel wspomina, że gdy uczęszczał do liceum, panowała w nim wspaniała atmosfera.

- Kiedy byliśmy już w klasie maturalnej, „wszedł” do szkoły pierwszy rocznik koedukacyjny. W klasach uczyli się dziewczęta i chłopcy. Czasy w pierwszej „budzie” wspominam niezwykle ciepło. Profesorowe byli wymagający, ale wyszło nam wszystkim to na dobre. Jeździliśmy z nimi na wycieczki szkolne, obozy.

- Chylimy czapki z głów przed naszymi profesorami, nauczycielami z powołania. Uczyli nas życia. Nasz wspaniały wychowawca nieżyjący już Zbigniew Kmieć (uczył wychowania fizycznego), który prowadził nas od dziewiątej klasy organizował nam wycieczki, obozy narciarskie –
dodaje Michał Zelek. – Każde takie spotkanie klasowe niesie ze sobą pewien dreszczyk emocji. Wspominamy na nich nasze młodzieńcze lata. Tak, jakbyśmy co dopiero ze świadectwem maturalnym w ręku opuszczali te szkolne mury. A od tego czasu, aż trudno w to uwierzyć, minęło pół wieku.

Jednym z uczestników wczorajszego spotkania był prof. dr hab. Stanisław Serkowski, prodziekan ds. studenckich Politechniki Śląskiej w Katowicach, specjalista inżynierii materiałowej (materiałów ceramicznych). Na zjazd przyjechał z Katowic.

- Byliśmy klasa męską. Takie to były czasy. Dopiero, kiedy byliśmy w jedenastej klasie szkoła zaczęła przyjmować do klas pierwszych dziewczęta. Opuściłem liceum z dobrym świadectwem, a później życie fajnie się potoczyło. Studia w Krakowie, zaś praca zawodowa związała mnie z Katowicami. Do Nowego Sącza, w którym mieszka moja rodzina, wracam bardzo chętnie. Szkołę wspominam z ogromnym sentymentem, choć w tamtych młodzieńczych czasach mogliśmy ją zupełnie inaczej odbierać. Pracuję na uczelni i widzę przygotowanie młodych ludzi, którzy dzisiaj rozpoczynają studia. Nie ma porównania. Szczególnie ciepło wspominam naszego wychowawcę Zbigniewa Kmiecia. To był wspaniały człowiek.

W gronie uczestników wczorajszego spotkania przywitano również dwóch absolwentów – Józefa Długopolskiego i Jerzego Rynducha, którzy przylecieli do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Ten pierwszy, mieszkający w Chicago zobaczył się z kolegami z klasy po 40 latach.

- W Chicago mieszkam już 26 lat – mówi Józef Długopolski. – Uczestniczyłem w pierwszym klasowym zjeździe zorganizowanym po dziesięciu latach. Później wyjechałem do Stanów, więc siła rzeczy nie mogłem brać udziału w następnych spotkaniach. Liceum wspominam bardzo przyjemnie. Miło jest po tylu latach spotkać się z kolegami. Bez problemu ich rozpoznałem, choć przyznam, że niektórzy troszeczkę się zmienili. Ciepło wspominam także nauczycieli, którzy mnie uczyli.

Tego szczególnego zjazdu nie mógł opuścić adiunkt dr hab. Zygmunt Kruczek, kierownik Katedry Nauk o Środowisku Przyrodniczym Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Wykłada on na Wydziale Turystyki i Rekreacji krakowskiego AWF, jak również w Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach.

- Ostatni raz brałem udział w spotkaniu klasowym dziesięć lat temu. Szkołę wspominam z ogromnym sentymentem. To były wspaniałe czasy. Po ukończeniu liceum studiowałem geografię w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie, a potem na ponad 40 lat związałem się z Akademią Wychowania Fizycznego w Krakowie. Moją domena była turystyka. To właśnie moi wspaniali profesorowie, jak chociażby prof. Sitek, polonista i krajoznawca, zarazili mnie bakcylem wędrowania. Potem to, co było moją pasją stało się zawodem. Wykładam na uczelni takie przedmioty, jak geografia turystyczna, krajoznawstwo. Lubię podróżować po świecie.

Zygmunt Kruczek odwiedził 113 krajów. Był na wszystkich kontynentach, łącznie z Antarktydą. Na stałe mieszka w Krakowie, ale jak mówi, z sentymentem wraca do Nowego Sącza. Tu ma rodzinę. Często, jako przewodnik po Beskidach zapuszcza się na Sądecczyznę.

Jubileusz 50-lecia matury świętował razem z kolegami Janusz Kornaś z Nowego Sącza.

- To spotkanie jest dla mnie powrotem do lat młodzieńczych. W moim przypadku historia, można powiedzieć zatoczyła koło. Ja jestem absolwentem I LO. Od września w tych murach będzie się uczyć moja wnuczka z czego ogromnie się cieszę.

We wczorajszym spotkaniu brali udział: Janusz Długopolski, Józef Długopolski, Maciej Dobosz, Paweł Dygoń, Jacek Geroch, Jacek Gołaszewski, Janusz Kornaś, Zygmunt Kruczek, Kazimierz Łozowski, Andrzej Orchel, Andrzej Pacholewski, Jerzy Rynduch, Stanisław Serkowski, Stanisław Surówka, Dominik Wróblewski, Andrzej Zagórski, Michał Zelek, Marian Zengel.

Iga Michalec
Fot. (MIGA)







Dziękujemy za przesłanie błędu