Gwiżdż, a może Piech… czy szykują się do skoku na prezydencki fotel po Nowaku?
- Niewykluczone, że Nowak namaścił na swojego następcę Wojciecha Piecha, to dlatego wziął go na wiceprezydenta. Ale moim zdaniem to nie jest gość do walki. Był idealny w roli sekretarza miasta. Tymczasem w kampanii wyborczej trzeba się ostro zetrzeć. To nie jest sympatyczne jadanie wspólnych obiadków i picie kawy. To ostra i brutalna walka - mówi jeden z lokalnych politycznych działaczy, który pod nazwiskiem nie chce się wypowiadać,
Czy taki scenariusz jest możliwy? Leszek Zegzda, który zna dobrze Piecha z czasów, gdy ten był sekretarzem miasta uważa, że domniemany kandydat na prezydenta jest co prawda dobrze wykształcony, elokwentny i pracowity, może się pochwalić w samorządzie osiągnięciami, ale nie nadaje się do ostrej politycznej walki.
Czytaj też Na kogo oddalibyście głos w wyborach prezydenta Nowego Sącza?
- Nie sądzę, żeby Nowak go namaścił na swojego następcę. On go raczej uważa za urzędnika, który dobrze wypełnia swoje obowiązki, człowieka znającego swoje miejsce w szeregu. Nawet, jeśli w Piechu obudziły się jakieś ambicje polityczne, to i tak nie ma politycznego wsparcia.
Co na to domniemany kandydat na prezydenta Wojciech Piech?
- Jeśli pojawiam się w tego rodzaju spekulacjach, to jestem z tego powodu nieszczęśliwy - komentuje spekulacje na ten temat.
Pogłoskom, jakoby sam prezydent Nowak namaścił go ma swojego następcę, Piech kategorycznie zaprzecza i stwierdza, że to tylko - jak się wyraża - interpretacja, która nie ma oparcia w faktach.
-Prezydent docenił moje kwalifikacje i uznał, że mogę być dla niego wsparciem w sytuacji, kiedy na stanowisku wiceprezydenta był wakat. Współpracujemy ze sobą od wielu lat, jeszcze od czasów prezydentury Andrzeja Czerwińskiego. Ja byłem wtedy sekretarzem miasta, a Ryszard Nowak zasiadał w zarządzie miasta - mówi Piech.
- Myślę, że kiedy otrzymałem propozycję, żeby być jego zastępcą, po prostu docenił moje kwalifikacje zawodowe, ale nigdy nie wspominał o jakichkolwiek związanych ze mną politycznych planach. Nic o tym nie wiem i nie mam ani takich ambicji, ani aspiracji do tego urzędu - zarzeka się wiceprezydent, jednak trudno uwierzyć, że funkcjonujący od tylu lat w sądeckiej polityce samorządowiec, nie chce wykonać w swojej karierze znaczącego kroku do przodu. Piech tego rodzaju dywagacje stanowczo ucina.