Maseczka to udręka dla okularników. Co zrobić, żeby szkła nie parowały?
- Szkła mi tak parują, że okulary trzymam na głowie - mówi jeden z przechodniów na Jagiellońskim deptaku, pytany w sondzie ulicznej o swój pierwszy dzień z maseczką, zaraz po tym, kiedy w życie wszedł nakaz zasłaniania nosa i ust.
Czytaj też Pierwszy dzień obowiązku noszenia maseczek. Jak sobie radzą sądeczanie?
Co w takiej sytuacji robić? Internet natychmiast zapełnił się dobrymi radami. Jedni twierdzą, że szkła trzeba umyć szarym mydłem, inni polecają piankę do golenia, a są nawet i tacy, którzy utrzymują, że najlepiej sprawdza się nacieranie połówkami ziemniaków.
Czy to rzeczywiście działa? Co mówią fachowcy? Agata Jobs-Replewicz, właścicielka znanego sądeczanom od pokoleń zakładu optycznego "Optyk Jobs" przy ulicy Jagiellońskiej 10 w Nowym Sączu, odradza wynalazki typu pianka do golenia czy ziemniaki.
- To zniszczy powłokę szkła. Najlepiej używać środków hydrofobowych przeciwko zaparowaniu, przeznaczonych także do czyszczenia szkieł, które można kupić u optyków. To trochę zmniejsza zaparowanie, ale na pewno w stu procentach go nie likwiduje.
Ze sposobów domowych najlepiej sprawdza się mycie szkieł zwykłym mydłem, które zostawi coś w rodzaju tłustego filtra, dodaje Agata Jobs-Replewicz . - Ale to też nie jest do końca skuteczna metoda. Najlepiej dopasować maseczkę do owalu twarzy i włożyć ją pod okulary.
Czytaj też Koronawirus dopadł rodzinę pielęgniarki ze szpitala w Limanowej
Dlaczego okulary parują? To czysta fizyka. Ciepłe powietrze, jakie wydychamy, wydostaje się górą, nad maseczką ochronną. Najlepiej zmienić maseczkę na taką z drucikiem, który wystarczy tylko odpowiednio wyprofilować, w ten sposób, żeby maska idealnie dopasowała się do twarzy. Chodzi o to, żeby pomiędzy maseczką, a skórą nosa i policzków nie było żadnych szpar. Wtedy powietrze będzie wydostawało się nie górą, ale dołem.