Jest trwoga, a Boga zamknęli w kościele! Przejmująca rozmowa z sądeckim jezuitą
To będzie pewien proces myślowy? Zyskanie przekonania, że w pogoni za sukcesem, pieniędzmi, gdzieś zagubiliśmy naszą naturalną potrzebę życia duchowego?
-Myśmy się w tym wszystkim pogubili, bo konsumpcja brała często górę nad tym, co najważniejsze. A w tym trudnym dla wszystkich momencie jest szansa, żeby sobie przypomnieć o właściwym prymacie i hierarchii. Na pierwszym miejscu jest Pan Bóg, a zaraz potem bliźni, za którego jestem odpowiedzialny.
W najcięższych chwilach przeżywamy przewartościowanie? Przestawiamy się na „tryb transcendentalny”? Odwołujemy się do siły wyższej? Teraz jest właśnie ten moment?
-Odwołujemy się do Boga osobowego, do Jezusa, który zostawił nam piękną obietnicę: jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. A dziś? Dziś jest czas zatrzymania. Ileż razy sami chcieliśmy budować sobie niebo na ziemi. Tymczasem Jezus obiecał nam niebo w innej rzeczywistości i właśnie do niej nas prowadzi.
Czy koronawirus to oczyszczająca kara za grzechy współczesnego świata, często zdegenerowanego, w którym postępuje swoista inwersja wartości?
-Ja osobiście widziałbym w tym uprzedzającą łaskę Bożą. Taki wielki znak STOP. On po coś jest. Z tego może wyjść naprawdę wielkie dobro. Patrzę też na to, co się dzieje we Włoszech. W telewizji można dostrzec nieraz włoskie flagi na balkonach. Można przeczytać napis „andrà tutto bene”, co znaczy, „wszystko będzie dobrze”, a nawet: „wszystko będzie dobre”.
To takie pocieszenie, szukanie wzajemnego pokrzepienia?
-Nie. To są słowa Chrystusa skierowane do mistyczki z czternastego wieku, Julianny z Norwich. Pisała: „Poznaję więc przez łaskę Bożą, że powinnam mocno trzymać się wiary i z nie mniejszym przekonaniem wierzyć, że wszystko będzie dobre... I zobaczysz, że wszystko będzie dobre”. Mamy to w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Ona była przekonana, że ludzie dojdą do zbawienia i że z każdego człowieka, nawet najgorszego, Pan Bóg jest w stanie wykrzesać iskrę dobra. Wiara w tym momencie polega na większym zaufaniu Panu Bogu.
Jeśli ze zła, czy tragedii Bóg jest w stanie wyprowadzić dobro…. Ma ksiądz wrażenie, że właśnie teraz w ludziach zaczyna się budzić dobro? Chcą sobie pomagać, opiekować się starszymi ludźmi, na drugi plan zeszły gdzieś polityczne spory, staliśmy się bardziej otwarci na drugiego człowieka.
-To jest nasza cecha narodowa. W sytuacjach trudnych potrafimy się jednoczyć. Cieszę się z takich przejawów dobra, ale z drugiej strony, jako proboszcz, chciałbym swoim parafianom i gościom sanktuarium powiedzieć, że to jest też moment na rachunek sumienia. Zaszkodziłeś komuś? To zobacz czy możesz to teraz naprawić. To jest okazja, żeby stanąć w prawdzie o sobie. Do tego zmierza Wielki Post.
I może lęk przed śmiercią, która teraz jest tak blisko?
-Każdy z nas umrze, niekoniecznie na tę chorobę. Teraz trochę bardziej jesteśmy tego świadomi. Chrześcijanin nie ma lęku przed śmiercią, gdyż wie, że jego ojczyzna jest w niebie. Ogólnie, mogę już teraz powiedzieć, że nawet jeśli kościoły opustoszały i mniej jest spowiedzi, to te które są, są bardziej konkretne. Ludzie uświadamiają sobie z życia rzeczy jeszcze niewyspowiadane. I to jest właściwy czas na rachunek sumienia. Jak można coś naprawić, to zróbmy to teraz.