Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
06/02/2023 - 17:40

Jerzy Giza do posłów o "podhalańczykach" i grzechu zaniechania

Napisałem ongiś, że my, współcześni Sądeczanie, marzymy o powrocie na Sądecczyznę podhalańskiego wojska, tak samo, jak nasi przodkowie nie wyobrażali sobie Nowego Sącza bez „Dzieci Sądeckich” – jak to mawiano w okresie II RP, czyli bez 1 pułku strzelców podhalańskich.

Właśnie dlatego pamiętamy (na podstawie historycznych przekazów), jak to nasi antenaci w 1930 r. tak bardzo zafrasowali się, że to wojsko im z miasta władze Rzeczypospolitej Polskiej wyprowadzą. Całe szczęście były to, jak napisano w „Głosie Podhala”, jedynie „krążące uporczywe pogłoski”...

Nadzieja na powrót podhalańskiego wojska na Sądecczyznę zaświtała 16 maja 2019 r., kiedy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie przekazaliśmy trzydzieści tysięcy podpisów Sądeczan pod apelem do Ministra Obrony Narodowej o lokalizację oddziału Wojska Polskiego na Sądecczyźnie. Podpisy na ręce min. Mariusza Błaszczaka i wicepremier Beaty Szydło przekazali członkowie delegacji przybrani w stroje podegrodzkie (lachowskie), na których czele stał Zygmunt Berdychowski.

Dziś, po blisko czterech latach...

Wówczas, jako przedstawiciel Rodziny Wojskowej 1 pułku strzelców podhalańskich, retorycznie zapytałem: „Czy my Sądeczanie mamy prawo marzyć?” I sam sobie oraz zebranym odpowiedziałem: „Mamy nawet obowiązek, bo jedynie marzenia warte są wysiłku równego myśli Honorowego Obywatela Miasta Nowego Sącza Józefa Piłsudskiego, który powiedział: „kiedy ci mówią, że głową muru nie przebijesz, nie wierz temu”...”.

Dziś, po blisko czterech latach od tej chwili, wydaje się stawać iluzją stacjonowanie przyobiecanego Sądeczanom 3 batalionu strzelców podhalańskich na Sądecczyźnie (w m. Wojnarowa, w Gminie Korzenna). Z licznych enuncjacji prasowych (takich, czy innych), w tym i portalu „Sądeczanin”, dowiadujemy się, iż samorządowe władze lokalne, władze powiatowe, władze państwowe, nie próbują rozwiać naszych obaw i wątpliwości, aby można było hiobowe wieści uznać za jedynie „krążące uporczywe pogłoski”...

Dlatego nadszedł najwyższy czas, aby reprezentujący Okręg Wyborczy nr 14 Nowy Sącz P.T. Panie Posłanki i Panowie Posłowie RP, zgodnie z interesem swoich wyborców i Ziemi, która winna Im być najbliższa i najdroższa, zechcieli użyć wszystkich swoich talentów, swoich wpływów i – jak mawiał Norwid – „szczerej woli”, aby ideę powrotu strzelców podhalańskich na Sądecczyznę wesprzeć – wesprzeć ze wszystkich sił, nie pozornie, nie dla poprawności regionalnej, ale z taką mocą i konsekwencją, z jaką Katon, mówca i polityk rzymski, kończył każdą swoją publiczną mowę słowami: „Ceterum censeo Carthaginem esse delendam” (kończył tak każdą mowę obojętnie, czego ona dotyczyła!)…

Przypominam zatem rzecz fundamentalnie symboliczną, a mianowicie wygląd jednej ze stron sztandaru 1 pułku strzelców podhalańskich. Przypominam, że pomiędzy ramionami kawalerskiego krzyża umieszczono na tarczach, herby miast, które sztandar fundowały. I tak: herb Limanowej (górny lewy róg) i dalej zgodnie z ruchem wskazówek zegara: herb Nowego Sącza, herb Nowego Targu i herb Gorlic.

I jakież miasta są reprezentowane poprzez odnośniki przynależne do nazwisk Pań i Panów Posłów reprezentujących Okręg Wyborczy nr 14, do których się uprzejmie i w nadziei zwracam? A to: Limanowa (Urszula Nowogórska), Nowy Sącz (Jan Duda, Arkadiusz Mularczyk, Patryk Wicher), Nowy Targ (Anna Paluch, Andrzej Gut-Mostowy), Gorlice (Barbara Bartuś, Elżbieta Zielińska). Czy to coś dzisiaj jeszcze znaczy? Czy jest jedynie pustym dźwiękiem przebrzmiałej przeszłości?

Ciężar obowiązku moralnego, jaki na Państwu ciąży, w tej oraz innych sprawach ważnych dla naszego Regionu, jest potężnym i ważącym zobowiązaniem, jakiego dobrowolnie Państwo podjęliście się. Trzeba przy tym zauważyć, iż nie jest ów ciężar, i nie był w Rzeczypospolitej niczym nadzwyczajnym. Należał bowiem do kanonu poselskiego już od czasów posłów ziemskich koronnych.

Polski dziejopis bp Wincenty Kadłubek na kartach swej kroniki napisał: „czego podejmujemy się z miłości Ojczyzny, miłością jest, nie szaleństwem, męstwem, nie zuchwałością, bo mocna jest miłość jak śmierć”.

Bądźcie więc w tej sprawie powrotu wojska podhalańskiego na Sądecczyznę, Drodzy Państwo, panie i panowie Posłowie, pełni miłości dla obowiązku służenia Ziemi, z której pochodzicie, nie uchylajcie się – jak trzeba będzie – przed szaleństwem i zuchwałością, nie wierzcie, że głową się muru nie przebije i jak Katon kończcie każdą waszą poselską mowę i każde wasze starania parafrazą słów owego Rzymianina: „uważamy, że strzelcy podhalańscy winni na Sądecczyznę wrócić!”...

Jeśli nie spróbujecie, to się nie przekonacie, ile można uczynić

Władysław Orkan napisał w czasach, kiedy Wojsko Polskie było jedynie marzeniem pokonanych, te słowa: „że wojsko śpiące jest, to my dobrze o tym wiemy. Niech ino każdy wsłucha się w serce swoje, co ono mu zatętni, kiedy hasło przyleci: „Już czas!”. A hasło to może niedalekie”.

Sprawcie zatem, Drodzy Państwo – Panie i Panowie Posłowie, żeby w tej materii powrotu wojska podhalańskiego na Sądecczyznę „słowo stało się ciałem, a Konrad Wallenrod Belwederem”. Sprawcie, bo w Waszej to mocy jest, by Wojsko Polskie na Sądecczyźnie stało się na powrót „źrenicą wolności!

Jeśli nie spróbujecie, to się nie przekonacie, ile można uczynić. A nawet jeśli miałoby się nie udać, to warto spróbować, a poczucie ewentualnej porażki w powyższej sprawie zawsze osłodzić mogą słowa Jana Pawła II: „niech każdy niesie ile może i dokąd może, dalej to Boża jest rzecz nie człowiecza”. Inaczej to będzie jak grzech zaniechania i powróci do Państwa, naszych P.T. Wybrańców, i do nas wyborców, posępnym refrenem jak spod pióra Stanisława Wyspiańskiego: „ostał ci się ino sznur”… (Jerzy Giza)







Dziękujemy za przesłanie błędu