Tego miasta nie zamieniłbym na inne. To szczera prawda
Edward Skrzypiec, rodowity sądeczanin, dosłownie jak z rękawa, sypał odtwarzanymi z pamięci faktami z historii miasta. Opowiadał, że na sądeckim rynku, kilkadziesiąt lat temu, rosły cztery kasztany. I po rynku poruszały się dorożki.
- Tutaj, nieopodal stały konie – wspomina pan Edward.
Zapamiętał, że w tym miejscu, niezbyt przyjemnie, zwłaszcza w upalne dni pachniało. Część ulic miało zupełnie inne nazwy. Nie takie, jak dzisiaj.
- Urodziłem się w Nowym Sączu, tutaj mieszkam i jestem z tego dumny – podkreśla sądeczanin. – Jest to najlepsze miasto w kraju. Tutaj mieszkają wspaniali ludzie. To jest moje miejsce na ziemi. To szczera prawda.
Oczy pana Edwarda, jak opowiada o Nowym Sączu, błyszczą.
- Staram się dostrzegać pozytywy, choć też i widzę mankamenty.
Jakie? – dopytujemy.
- Jeśli można tak określić – to „miasto” przeniosło się do sądeckich galerii. Tam tętni życie. Ale jakie życie? Niech każdy sobie na to pytanie odpowie. Może latem to tak nie widać, ale w innych miesiącach roku o godz. 20.00 na rynku jest pusto. No może też warto kompleksowo remontować ulice. Ale co tam. Powiem pani, że trochę pojeździłem po świecie. Byłem w Afryce, Ameryce Północnej (w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie) i mówię: Cudze chwalicie, swego nie znacie. I tego się trzymam.
(MACH), Fot. (MACH).