Rodzice nie chcą posyłać 6-latków do szkół. Większość zostanie w przedszkolach
Przerzucanie odpowiedzialności na rodziców, chaos organizacyjny, brak miejsc w przedszkolach dla dzieci trzyletnich, „pusty” rocznik w szkołach podstawowych i tworzenie łączonych klas, 6 i 7-latki w jednej klasie – uczące się z podręcznika dla 6-latków, zmniejszenie subwencji o ok. 1,6 mld zł, a co za tym idzie spodek zatrudnienia w oświacie o około 20 miejsc pracy, a za kilkanaście lat jeden „pusty” rocznik na studiach – to zdaniem ZNP negatywne skutki zniesienia obowiązku szkolnego 6-latkow przez rząd PiS.
– Ofiarami politycznej decyzji wprowadzenia obowiązku szkolnego od siódmego roku życia są dziś zdezorientowani rodzice, samorządy pozostawione same sobie, nauczyciele zagrożeni utratą pracy, a przede wszystkim dzieci uczestniczące w tym nieprzemyślanym eksperymencie przeprowadzanym pod hasłem „Ratujmy maluchy” – pisze ZNP w oficjalnym komunikacie.
Największe obawy mają rodzice 3-latków, które od września mają rozpocząć uczęszczanie do przedszkoli. Na publiczne przedszkole w Nowym Sączu szanse zmalały teraz do minimum, jest również problem z dostaniem się do przedszkoli niepublicznych.
– Mamy tylko osiemnaście miejsc wolnych na całe przedszkole. Na następny rok zostało trzydziestu ośmiu sześciolatków – mówi Beata Majewska, dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 14 w Nowym Sączu.
Np. w Niepublicznym Przedszkolu Wesołe Skrzaty z 55-osobowej grupy starszaków do szkoły wybierze się tylko dziewięcioro dzieci.
– Większość dzieci zostaje w przedszkolu i to ogromna większość. Do pierwszych klas pójdą te dzieci, których rodzice odraczali ich pójście w ubiegłym roku, bo nie były jeszcze gotowe. Wywiesiliśmy listę przyjętych dzieci na wrzesień. Mamy mało miejsc, bo jest tylko jedna grupa maluszków, a zawsze były dwie. Daliśmy wcześniej znać, żeby rodzice mogli sobie poszukać miejsca w innych przedszkolach – mówi Zofia Smajdor z Niepublicznego Przedszkola Jaś i Małgosia.
Wiele samorządów próbuje przekonać rodziców do posłania 6-latków do podstawówki.Nowy Sącz także usiłuje ratować sytuację. Przy Szkole Podstawowej nr 20 uruchamiany będzie kolejny oddział przedszkolny, ale zawirowania w systemie mogą sięgnąć nawet żłobków. Przy znikomych szansach, że najmłodsze dzieci, te dwuipółletnie będą miały miejsce w przedszkolu – przy wyborze uprzywilejowane są dzieci 4 i 5-letnie, które jeszcze nie uczęszczały do przedszkoli, część rodziców rozważa zapisanie lub pozostawienie pociechy właśnie w żłobku.
W jedynej miejskiej placówce tego typu przy Klasztornej jest w tym roku 55 miejsc do wzięcia. W żłobku mogą przebywać dzieci od ukończenia 20. tygodnia życia do ukończenia 3. roku życia. Niepubliczny żłobek działa za to przy Niepublicznym Przedszkolu „Misiek”.
– Mamy 32 miejsca, aktualnie są zajęte. Zwalniają się tylko w trakcie rotacji, kiedy dwuipółletnie dzieci trafiają do naszego przedszkola – mówi Krystyna Gurba, dyrektor Niepublicznego Przedszkola i Żłobka „Misiek”.
JB, ES
Fot. JB/archiwum Sadeczanin.info