Przysietnica: Samochód w potoku. Cud, że nikt nie zginął
Wczoraj na Sądecczyźnie panowały bardzo trudne warunki atmosferyczne. Z każdą godziną pogarszały się.
Horror na drogach rozpoczął się pod wieczór, gdy intensywnie zaczął padać śnieg. Na drogach zrobiło się bardzo ślisko. Służby ratownicze jeździły w całym regionie od kolizji do kolizji. Niektórzy kierowcy kończyli jazdę w przydrożnych rowach, albo pojazdy, które prowadzili dachowały.
Do najpoważniejszego zdarzenia doszło wczoraj wieczorem w Przysietnicy (gmina Stary Sącz). Samochód osobowy marki Renault wjechał do potoku. Cud, że nikt nie zginął. W samochodzie podróżowało pięć osób.
Zobacz także: Akcja strażaków na parkingu przy ul. Prażmowskiego. Z pojemnika wyciekł kwas
Kierujący pojazdem jadąc w kierunku Barcic stracił panowanie nad autem, które uderzyło w barierę energochłonną. Samochód ją wyłamał i stoczył się do potoku. Kiedy na miejsce zdarzenia dotarli ratownicy, auto znajdowało się w korycie potoku na dachu.
- Pięć osób, które podróżowały samochodem wyszły z niego samodzielnie – poinformował portal Sądeczanin.info st. bryg. Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego w Nowym Sączu. – Wydostały się one z koryta potoku. Strażacy sprawdzili, czy podróżujący nie potrzebują pomocy. Taka konieczność zaszła w przypadku jednej z nich.
Wszyscy podróżujący Renault zostali przebadani na miejscu zdarzenia przez załogę karetki pogotowia ratunkowego. Nikt nie został zabrany do szpitala.
Strażacy przeszukali samochód oraz pobliski teren. Ratownicy musieli upewnić się czy w aucie jeszcze ktoś nie jechał.
Do Przysietnicy wezwano ciężki samochód ratownictwa technicznego z jednostki ratowniczo-gaśniczej nr 1 w Nowym Sączu, który pomógł wydobyć auto z koryta potoku. Renault pozostawiono na poboczu. Uszkodzoną barierkę energochłonną zabezpieczono taśmą ostrzegawczą.
Policjanci ukarali kierującego Renault mandatem.
W trakcie prowadzonych działań ratowniczych ruch na drodze był wstrzymany.
(MACH), Fot. PSP w Nowym Sączu.