Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
18/10/2016 - 12:35

Polki i Ukrainki z sądeckich agencji towarzyskich brały od 150 do 200 zł

Tydzień temu małopolscy policjanci rozbili sieć domów publicznych, urządzonych w prywatnych mieszkaniach. Większość kobiet, które w nich pracowały, stanowiły Polki, ale "zatrudnione" były też dwie Ukrainki. Kobiety za swoje usługi pobierały od 150 do 200 złotych.

"Zlikwidowana kilka dni temu sieć agencji towarzyskich to już kolejna taka siatka w Małopolsce, która przestała istnieć dzięki akcji policji. W poprzednich latach mundurowi "rozpracowali" operacyjnie kilka takich przynoszących zyski "biznesów".

Między innymi w 2012 roku funkcjonariusze sądeckiego oddziału Centralnego Biura Śledczego i Karpackiego Oddziału Straży Granicznej rozbili gang prowadzący trzy nielegalne agencje towarzyskie w Nowym Sączu. W agencji pracowało 17 kobiet: 11 Ukrainek, dwie Białorusinki i cztery Polki. CBŚ zatrzymało czterech sutenerów.

Ten dochodowy „biznes” nie znosi jednak próżni. Lukę, po likwidacji jednej „sieci” wypełniają kolejne uruchamiane domy publiczne.

W 2013 roku funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego i Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu, przy współpracy Karpackiego Oddziału Straży Granicznej zlikwidowali dwie „domowe” agencje towarzyskie w Nowym Sączu.

W agencjach towarzyskich prasowały Polki i Ukrainki

Oczywiście nie obeszło się wtedy bez zatrzymań osób, podejrzanych o prowadzenie tych agencji i czerpania korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez zatrudnione w nich kobiety.

W ubiegłym tygodniu przestała istnieć kolejna sieć „domówek”. O sprawie  pisaliśmy obszernie.

Zobacz: Prostytutki z Nowego Sącza nagrywały swoich klientów? Policjanci zlikwidowali domowe „agencje towarzyskie”.

Policja zatrzymała cztery osoby podejrzane o werbowanie kobiet i czerpanie korzyści z nierządu. Wśród nich, jak informują śledczy, jest 27-letni, mieszkaniec Krynicy-Zdroju, który usłyszał już między innymi zarzut kierowania grupą. Wszyscy podejrzani, decyzją sądu zostali aresztowani tymczasowo na trzy miesiące. Żadna z nich nie przyznała się do zarzucanego im czynu

„Domówki” działały w wynajmowanych mieszkaniach

- Podejrzani wynajmowali co najmniej osiem lokali, w których prowadzone były agencje towarzyskie – powiedział portalowi Sądeczanin.info prokurator Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. - Wynajmowane mieszkania znajdowały się w blokach. Tylko w Rzeszowie działały dwie agencje. W pozostałych miastach były to pojedyncze lokale.

Jak ustalili śledczy, funkcjonowały one w Nowym Sączu, Krynicy-Zdroju, Limanowej, Gorlicach, Wadowicach, a także na Podkarpaciu - w Krośnie.

Ile, kobiet zatrudnionych było w agencjach? Jeszcze do końca nie wiadomo. Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Krakowie ma charakter rozwojowy.

- Kobiety pracujące w poszczególnych lokalach często się zmieniały - mówi prokurator Hnatko. - Są to osoby w wieku od 25 do 45 lat. Większość z nich to Polki, ale pracowały też dwie obywatelki Ukrainy.

Dawali lokal i mydło

Dziewczyny chętne do pracy w agencjach towarzyskich „werbowano” w oparciu o ogłoszenia, które były zamieszczane na portalu internetowym z anonsami erotycznymi. W zakładce „praca” można było znaleźć ich informację o dobrze płatnym zatrudnieniu. Pracodawca zapewniał paniom lokal i środki czystości.

Lokale, do których weszli policjanci zostały przeszukane. Jak już pisaliśmy zabezpieczone zostały telefony komórkowe oraz dokumenty dotyczące wynajmu poszczególnych mieszkań.

Czy prostytutki nagrywały swoich klientów? – zadaliśmy takie pytanie rzecznikowi Prokuratury Okręgowej w Krakowie

- Brak jest tego rodzaju ustaleń - stwierdził prokurator Hnatko.

Zapytaliśmy też rzecznika, czy kobiety pracujące w agencjach były zmuszane do prostytucji? - Z dotychczasowych ustaleń wynika, że nie - powiedział nasz rozmówca. - Kobiety za swoje usługi pobierały od 150 do 200 złotych.  

(MACH), Fot. www.malopolska.policja.gov.pl







Dziękujemy za przesłanie błędu