Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
11/03/2016 - 06:00

Policja przesłuchuje kobiety oszukane na „pracę” w ciąży

Policja wzywa na przesłuchania kobiety, które pracodawca rzekomo zatrudniał, ale nie płacił ZUS. Chodzi o właściciela firmy z Rytra, który brał od ciężarnych mieszkanek Sądecczyzny i - nie tylko - pieniądze na rzekome opłacanie ZUS. Po czym kontakt z „pracodawcą” się urywał.

Mężczyzna ogłaszał się za pośrednictwem portali ogłoszeniowych i proponował "pomoc w zatrudnieniu ciężarnej". Sposób działania był zawsze taki sam - kilka spotkań, przekazanie pieniędzy i kontakt się urywał. Kobiety były albo zbywane, albo straszone. „Pracodawca” części z nich tłumaczył, że on się ze swojego zobowiązania wywiązał i składki opłacił a winny jest prawdopodobnie… system. Część usłyszła, że ciąża nie jest problemem, dla pracodawcy zatrudnienie ciężarnej jest opłacalne a jej rola ma polegać na prowadzeniu sekretariatu, korespondencji firmowej co można robić zdalnie nawet przy gorszym samopoczuciu.

Poszkodowane kobiety postanowiły temat nagłośnić medialnie, ale same bały się wnieść sprawę o oszustwo - choć polskie prawo nie zabrania zatrudniać kobiet w ciąży, to okoliczności, w jakich były do tego namawiane poszkodowane budzą wątpliwości.

Informację o procederze potwierdził ZUS, jednak ze względu na ochronę danych osobowych nie ujawniał szczegółów. Anna Mieczkowska, rzecznik ZUS przyznała jednak, że  w stosunku do „płatnika”, czyli właściciela firmy prowadzone są czynności wyjaśniające w samym Zakładzie a skala jego działalności jest tak duża, że Zakład sam się zastanawia nad złożeniem doniesienia do organów ścigania. To było w lutym zeszłego roku.

Wczoraj (10. 03.) skontaktowała się z nami jedna z poszkodowanych, która dostała w związku z tą sprawą wezwanie na przesłuchanie na policję. Podała nam również sygnaturę akt. Dowiedzieliśmy się też od niej, że dane kobiet ustalane są przez policję na podstawie informacji ze zwolnień lekarskich, które przedstawiały w ZUS podczas gdy były zatrudnione we wspomnianej firmie z Rytra. 

Już na podstawie sygnatury rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Zbigniew Gabryś wyjaśnił: - To sprawa wszczęta z urzędu. Toczy się postępowanie w związku z dochodzeniem wszczętym z urzędu.

Ale na szczegóły musimy zaczekać.

Jednocześnie wysłaliśmy też zapytanie w sprawie do ZUS jako jednego z potencjalnych urzędów, który mógł zainicjować dochodzenie.

Do tematu wrócimy.

Od autorki: Gdy pierwszy raz podjęłam ten temat "pracodawca" powiedział mi wprost, przy świadkach: "ZUS może mnie w d... pocałować". Byłam też bezpardonowo straszona. Potem "pracodawca" pojawił się w redakcji i wiedząc, że nagrywam go na dyktafon - zgodnie z prawem rozmówca musi być informowany o nagrywaniu - wyjaśnił, że kobiet, które potraktował w opisany przeze mnie sposób było wiecej niż napisałam w pierwszej publikacji. Jego "wyznanie" słyszały moje koleżanki po fachu, który stały pod drzwiami, nie ukrywam - w obawie o moje bezpieczeństwo. Potem przez kilka miesięcy systematycznie kontaktowały się ze mną kobiety nawet z... Tarnowa, które padły ofiarą tego procederu. Apleuję teraz do wszystkich oszukanych i wykorzystanych raz jeszcze - musicie się Panie zdobyć na odwagę i dać prawu zmierzyć się butą, arogancją i bezprawiem, którymi legitymuje się Wasz nieszczęsny: były czy niedoszły "pracodawca". Jeśli macie wątpliwości - zapraszam do kontaktu za posrednictwem poczty elektronicznej lub telefonicznie. 

Ewa Stachura [email protected]

Fot. ilustracyjne: archiwum sadeczanin.info/sxc.hu







Dziękujemy za przesłanie błędu