Podszywają się pod PGE. Nie płać w ciemno za prąd
Kobiecie mało serce nie pękło, bo chodziło o kwotę 1391,68 złotych. Urzędniczce wydawało się, że płatności za energię elektryczną reguluje na bieżąco i nie spodziewała się takiego rachunku.
Po chwili przyszła refleksja, że dotąd rachunki przysyłał Tauron i skąd nagle PGE.
Faktura opatrzona była logo PGE, były daty i cyferki oraz załączniki, których kobieta nie otworzyła. Na pierwszy rzut elektroniczna faktura nie wzbudzała podejrzeń, gdyby nie ta suma do zapłacenia. Urzędniczka zadzwoniła na infolinię PGE i usłyszała następujący komunikat:
"Informujemy, że doszło do masowej wysyłki fałszywych e-maili związanych ze sprzedażą energii elektrycznej, rzekomo wystawionych przez naszą firmę.
Oświadczamy, że PGE nie jest nadawcą tych wiadomości,. Fałszywy e-mail może stanowić zagrożenie niebezpiecznym wirusem. Wiadomości trafiają na przypadkowe skrzynki pocztowe zarówno klientów PGE, jak i osób, które posiadają innego sprzedawcę energii.
Prosimy zachować szczególną ostrożność."
Napięcie opadło, nasza urzędniczka przypomniała sobie ponadto porannego mejla, którego w wewnętrznej sieci - intranecie zamieścił informatyk:
"W związku z ogłoszonym przez Prezesa Rady Ministrów II stopnia alarmowego do 1 sierpnia 2016 r., dla zagrożenia w cyberprzestrzeni RP, proszę o zwrócenie szczególnej uwagi na przychodzące wiadomości e-mail (nie otwierać wiadomości nieznanego pochodzenia), dokonanie zmiany hasła do konta pocztowego, nie używanie zewnętrznych nośników danych z niewiadomego źródła, ograniczenie logowania do zewnętrznych serwisów internetowych, wyłączenie komputera po zakończonej pracy...".
(HSZ), fot. własne