Nowy Sącz: Policjanci uratowali 56-latka. Mężczyznę wyprowadzili z palącego się budynku
Służby ratownicze zostały zaalarmowane o pożarze w budynku przy ul. Kasprowicza w piątek, około godz. 10.40. Dyżurny sądeckiej policji przekazał drogą radiową informację do wszystkich patroli, które w tym czasie pełniły służbę w rejonie, w którym doszło do zdarzenia.
Zobacz także: Drewniany dom poszedł z dymem. W budynku nikogo nie było
Natychmiast udali się tam policyjni wywiadowcy. Kierując się na ulicę Kasprowicza funkcjonariusze z oddali widzieli już unoszący się z poddasza domu gęsty dym.
- Przed budynkiem policjanci zastali zdenerwowaną kobietę, która poinformowała ich, że wewnątrz został jej mąż – powiedziała portalowi Sądeczanin.info mł. asp. Iwona Grzebyk-Dulak, rzeczniczka sądeckiej policji.
Policjanci bez wahania wbiegli do środka. Pomieszczenia w domu wypełnione były żrącym i gęstym dymem.
- Trudno było kogokolwiek wypatrzyć – dodaje policjantka. – Policjanci przechodzili przez kolejne pomieszczenia. Wołali mężczyznę, jednak nikt nie odpowiadał.
To był prawdziwy wyścig z czasem. Liczyła się dosłownie każda sekunda. Mundurowi znaleźli 56-latka w jednym z pomieszczeń przy kominku.
- Mężczyzna, jak twierdził, próbował ugasić pożar – mówi rzeczniczka. - Policjanci wyprowadzili go z budynku. Wtedy zjawiły się kolejne patrole i inne służby ratownicze.
Uratowany 56-latek po wyprowadzeniu go z płonącego domu nie uskarżał się na złe samopoczucie. Nic mu się nie stało.
Policjanci, którzy weszli do zadymionego budynku, aby ratować człowieka nie chcą rozmawiać z mediami. Nie czują się bohaterami. Mówią, że jest to ich praca.
Pożar gasiło pięć zastępów strażaków PSP z Nowego Sącza i jeden zastęp OSP Nowy Sącz – Biegonice. Ogień zniszczył poddasze domu i część wyposażenia mieszkania.
(MACH), Fot. OSP Nowy Sącz-Biegonice.