Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
24/11/2016 - 13:50

Na miejscu wypadku musimy trzymać w ryzach własne emocje, choć nie jest łatwo

Starszy aspirant Wacław Nowak z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu ma za sobą 21 lat służby w policji. Od kilku lat, wspólnie z kolegami pracuje na miejscu różnych wypadków drogowych, także tych tragicznych, do których dochodzi w naszym regionie.

Listopad jest miesiącem, który kojarzy się, z racji dnia Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, z odchodzeniem. Każdy z nas, wspominając swoich bliskich myśli wtedy o tych, których z nami już nie ma. Myśli o przemijaniu, które jest wpisane w życie człowieka. O śmierci. Pan pracując z kolegami-policjantami na miejscu niejednego tragicznego wypadku, ze śmiercią styka się niestety znacznie częściej niż inni.

- Niestety. Wynika to ze specyfiki mojego zawodu. Służę w policji. Pracuję w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu, więc już niejednokrotnie, razem z innymi kolegami-policjantami, jechałem na miejsce tragicznego wypadku, w którym ktoś niestety zginął. Od sześciu lat pracuje w zespole wypadkowym, który działa na miejscu każdego wypadku.

Widział Pan skutki wielu drastycznych wypadków, w tym także tych najtragiczniejszych. Czy policjanci pracujący w takich zespołach wypadkowych mogą „oswoić” się z widokiem poranionych ludzi, uwięzionych niejednokrotnie w roztrzaskanych pojazdach. Mogą „oswoić” się z widokiem martwego człowieka, który dosłownie przed sekundą śmiał się, rozmawiał.

- Wypadek wypadkowi nie jest równy. Są zdarzenia, które kończą się, można powiedzieć, szczęśliwie. Uczestnicy wypadku żyją, a spośród nich ktoś trafia do szpitala na przykład ze złamanym palcem. Ale na drogach dochodzi też do tych wypadków najtragiczniejszych, w których są jedna, dwie, trzy ofiary śmiertelne. Proszę mi wierzyć, w swoim życiu widziałem skutki wielu takich dramatów na drogach. ZBYT WIELU. Odchodziły dzieci, osoby młode, przed którymi życie stało dosłownie otworem. Ludzie w średnim i starszym wieku. Każdy taki wypadek, śmierć kogoś bliskiego jest olbrzymią tragedią dla rodziny tej osoby. Pyta pani, czy z takimi tragediami policjant może „oswoić” się? NIGDY!. Jesteśmy również ludźmi. Dla każdego funkcjonariusza, który pracuje na miejscu takiego zdarzenia jest to przeżycie bardzo stresujące, ale swoją pracę musi wykonać profesjonalnie i trzymać w ryzach własne odczucia i emocje. Chociaż czasami, proszę mi wierzyć, nie jest łatwo.

Pracując na miejscu tragedii „wyłączacie” emocje?

- Nie da się ich zupełnie, jak pani to określiła, „wyłączyć”. One nie znikają, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. One towarzyszą nam, ale mamy je pod kontrolą.

Policjanci muszą się chyba troszeczkę dystansować się od tego, co widzą na miejscu tragedii, by krok po kroku wykonać to, co jest do zrobienia...

- Dobrze to pani ujęła.

Każda tragedia na drodze, każda śmierć kogoś, kto zginął w wypadku jest niewyobrażalnym dramatem dla bliskich tej osoby. Takie tragedie pozostają chyba również w psychice policjantów, prokuratorów pracujących na miejscu takiego, czy innego wypadku. Te traumatyczne emocje, siłą rzeczy, służbom ratowniczym też się udzielają.

- Z pewnością. Na miejscu takich zdarzeń widzimy niejednokrotnie rozpaczliwą walkę ratowników o życie danej osoby, a gdy okazuje się, że ona odchodzi, rozpacz jej bliskich. Są to niezwykle traumatyczne widoki, które zapadają w pamięci policjantom, ale także innym ratownikom pracującym na miejscu tragedii. My też odczuwamy ból, żal, że znowu ktoś stracił życie. Nie jesteśmy przecież ze stali. Mamy jednak świadomość, że musimy skupić się na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, ustaleniu jego przebiegu, ustaleniu świadków i wykonaniu wielu innych działań niezbędnych w ustaleniu okoliczności i przebiegu wypadku. Jest to żmudna praca. Czynności na miejscu tragedii trwają długo. Spoczywa na nas duża odpowiedzialność. Później materiały, które zbierzemy na miejscu zdarzenia, przekazujemy policjantom z wydziału kryminalnego, którzy dalej prowadzą postępowanie. Potem sprawa znajduje swój finał w sądzie.

W zespole wypadkowym pracują policjanci bardziej odporni na stres?

- Jest to służba specyficzna. Policjanci przechodzą szereg badań. Kryteria są zaostrzone przy naborze do pracy w policji.

Czy takie traumatyczne wydarzenia można wymazać z pamięci?

- Nie można.

Więc, jak Pan radzi sobie z tymi negatywnymi emocjami? Jak odreagowuje?

Cała rozmowa w listopadowym numerze miesięcznika Sądeczanin.

Iga Michalec, Fot. (MACH)







Dziękujemy za przesłanie błędu