Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
06/12/2016 - 20:15

Morderstwo w Chełmcu: Zabił, bo chciał pomścić brata?

Choć od dramatu przy ul. Zielonej w Chełmcu minęły już trzy dni, mieszkańcy nadal żyją tą tragedią. Dlaczego 29-latek zadźgał nożem 32-latka? Niektórzy twierdzą, że obwiniał go o śmierć swojego brata.

- Na tym osiedlu nie mieszkają nasi, tylko napływowi - mówią niemal zgodnie mieszkańcy Chełmca, którzy początkowo nie bardzo chcieli z nami rozmawiać.

- Wie pani, tu było kiedyś tak, że jak chciałem z sąsiadem pogadać, to brałem połówkę w kieszeń, szedłem i stukałem w drzwi. Wtedy myśmy tu wszystko o sobie wiedzieli. A teraz zjeżdżają się tu kolejni, nowi. Tacy, co tylko samochodem do pracy i do domu. Nawet się czasem nie ukłonią. I tak jest na tym osiedlu właśnie. Czasem już po fakcie się dowiaduję, że w jakimś domu to już się następny właściciel zmienił - mówi wprost jeden z rdzennych mieszkańców.

Zobacz też: Morderstwo w Chełmcu. Nie żyje 32-latek zadźgany nożem

​Co sąsiedzi wiedzą? Nic pewnego:

- Matka tego zabitego to znany i szanowany lekarz. Do dziś praktykuje w Nowym Sączu. Sam miałem okazję z nią kiedyś pracować. To bardzo dobry człowiek. Chyba na te czasy nawet za dobry - komentuje jednak zagadnięty przez nas starszy mężczyzna, który podaje nam konkretne nazwisko i nawet miejsce pracy kobiety.

- Oj nie miała z nim lekkiego życia ta matka - dodaje następny. - Tu bardzo często przyjeżdżała na interwencje policja. Nawet w sobotę jak jechał radiowóz na światłach wszyscy myśleli, że to on znów coś nabroił.

- On chyba nawet nie pracował. Z tego co wiem, to utrzymywała go matka, a jak nie ma zajęcia, to równe rzeczy chodzą po głowie. Sam fakt, że chłopak tyle lat miał, a ciągle z matką mieszkał... Ja słyszałem, że żadna z dziewczyn, z którymi się spotykał, długo z nim nie wytrzymywała - komentuje.

Ale następny z okolicznych mieszkańców już te informacje dementuje:

- Tu policja przyjeżdża bardzo często, ale nie do tego, co został zabity. Ciągle wzywa ich jedna taka pani, co chyba już ze wszystkimi sąsiadami ma na pieńku i na wszystkich donosi. Nasz rozmówca potwierdza, jedynie, że matka zabitego jest lekarzem.

- Ale dlaczego 32-latek został zabity? Poszło o jakieś porachunki? Zobowiązania finansowe? – dociekamy mimo wszystko. - Nie wiem czy o pieniądze, ale niewykluczone. Chociaż ja takiego bajania nie lubię.

- On go zabił, bo obwiniał go za śmierć brata, który się powiesił – mówi nasz kolejny rozmówca, który w Chełmcu mieszka - jak sam mówi - od zawsze.- To pani nie wie? - reaguje zdziwieniem na nasze zaskoczone spojrzenia.

Zobacz też: Morderstwo w Chełmcu: Nożownik sam zgłosił się na policję (AKTUALIZACJA)

- Ten 29-latek mieszka z rodzicami, tam, w głąb Zielonej. Jeszcze spory kawałek za tymi domkami, w których mieszkał zabity. W tej rodzinie było troje synów. Teraz rodzice zostaną sami. Najpierw urodziły im się bliźniaki, jeden zmarł w dzieciństwie. Jakiś czas temu powiesił się im się kolejny syn. No i został tylko ten trzeci. Jak uznają, że zabił świadomy, to go wsadzą do więzienia i rodzice stracą trzecie dziecko, bo pewnie na 25 lat pójdzie siedzieć - tłumaczy i bardzo się przy tym pilnuje, by nie padło żadne nazwisko.

Co do samobójstwa ma zabity? Pogłosek ciąg dalszy

- A bo to wiadomo, czy to było samobójstwo? Policja uznała, że się powiesił, ale już nie wyjaśniła dlaczego. Zresztą tu ludzie na ten temat dużo swego czasu gadali o narkotykach. A od kogo te narkotyki miał, a tego to ja pani nie powiem, ale tak sobie myślę, że od tego zabitego właśnie - dochodzi do sedna sprawy nasz rozmówca.

Podobną historię przedstawia nam ostatnia z osób. Tyle, że mówi o sterydach, nie o narkotykach.

Zobacz też: Morderstwo w Chełmcu: Przyszedł w gości i wbił nóż w plecy gospodarza

- Czy z premedytacją to się stało, nie wiem. Ale człowiek może po alkoholu, może zmieszanym jeszcze z czymś, potrafi zrobić to, czego normalnie by nie zrobił. Bo jedno w duszy myśleć, a drugie zrobić - ucina nasze dociekania.

Jedno w tej sprawie jest pewne. Tragedia, która zdarzyła się przy ulicy Zielonej 3 grudnia kładzie się cieniem nie na jednej, ale na dwóch rodzinach. A miejscowi bardzo tę żałobę szanują, bo poza nazwiskiem i miejscem pracy matki 32-latka skrzętnie pilnują, by w naszych rozmowach nie padło ani jedno nazwisko czy nawet imię.

- A do czego to komu potrzebne? – podkreślają niemal zgodnie.

ES [email protected] Fot.: archiwum sadeczanin.info







Dziękujemy za przesłanie błędu