Ma tylko 14 lat, a na podium stawała ponad 100 razy! Chce trafić do światowej czołówki
Miłość do sportu ma jednak jedno ograniczenie – finanse. Wyjazdy, opłaty wpisowe, karnety, sprzęt – wydatki na te cele od lat pokrywają rodzice. Mama i tata wierzą w talent córki. Przyznają jednak otwarcie, że bez wsparcia, zamiłowanie Karoliny do sportu musi zakończyć się na tym etapie…
– Bardzo lubię jeździć na nartach i nie zamieniłabym tego na nic innego – mówi z rozbrajającą szczerością Karolina Król.
Nastolatki nie zniechęcają ciągłe treningi, wczesne wstawanie ani brak czasu dla znajomych w sezonie startów.
– Narty to moje życie – dodaje.
Dziewczyna ponad sto razy stawała na podium. Ponad sześćdziesiąt razy jako zwyciężczyni zawodów. Pomimo tych sukcesów jest niezwykle skromna. Trudno jej opowiadać o swoich wyczynach.
– Trenuję z tatą w każdy weekend. W tygodniu jeździmy na zawody. Ale jesli chce się być dobrym, trzeba ćwiczyć i szkolić się cały czas. Ostatnie zimy w Polsce nie pozwalają na intensywny trening. W Alpach są super warunki, ale tam ćwiczyłam tylko dwa razy – mówi czternastolatlka.
Pierwszy raz była we włoskim Maso Corto dziewięć lat temu. Ostatni raz w 2013 roku.
– Już jako pięciolatka wygrała zawody we włoskich Alpach. Wielu z trenerów przyznawało, że ma talent. A podczas zmagań w Polsce wprost mówili, że jest jedną z najzdolniejszych dziewczyn uprawiających tę dyscyplinę sportu – dodaje Paweł Król, tata i trener Karoliny, ratownik GOPR, wielokrotny medalista zawodów narciarskich.
Nastolatka ma na swoim koncie wygrane w Lidze Małopolskiego Okręgowego Związku Narciarskiego, Lidze Zakopiańskiej, Pucharze Polskiego Związku Narciarskiego, czy Pucharze Kornela Makuszyńskiego
w Zakopanem.
– W Polsce wygrywała właściwie wszystko. Dlatego spróbowaliśmy swoich sił na Słowacji, gdzie zawodnicy reprezentują wyższy poziom. Tam też zawsze stawała na podium – wspomina tata-trener.
– Jeździmy jednak mniej niż inni zawodnicy ze względu na ograniczenia finansowe. Szkoda, bo córka naprawdę czuje narty i jest w tym dobra.
Tata obawia się, że ten talent może przepaść. Po dziewięciu latach treningów i startów czuje zniechęcenie. Córka natomiast nadal podchodzi do sportu z takim samym zapałem i wiąże z nim swoją przyszłość.
– Narty zawsze będą mi towarzyszyć. Chcę studiować w Akademii Wychowania Fizycznego – przekonuje z uśmiechem.
Karolina jest uzdolniona sportowo. Sukcesy osiąga nie tylko w zawodach narciarskich. W 2013 roku wygrała w Krakowie wyścig kolarski Nutella Mini Tour de Pologne. Gra także w piłkę ręczną – została nawet kilka razy królem strzelców.
– Ostatnio uświadomiłem sobie, że moja wiedza przestaje być wystarczająca – mówi otwarcie tata-trener. – Chcąc być dalej najlepszą, córka musi trenować pod okiem zawodowego szkoleniowca. To ważne patrząc szczególnie na jej bezpieczeństwo – podczas jazdy rozwija prędkości ponad 100 kilometrów na godzinę. To już nie są żarty – dodaje z troską.
Karolinie marzy się, żeby trafić do światowej czołówki. I chociaż na treningi w Alpach w tym roku zabrakło, jest optymistką.
– Wiem, że oprócz ciężkiej pracy trzeba mieć też trochę szczęścia. Może i do mnie się uśmiechnie.
Agnieszka Michalik
Fot: archiwum rodzinne