Kto mówi, że prawdziwej zimy nie ma? Wierchomla cała w bieli [Zdjęcia]
To opcja, która sprawdza się świetnie również z małymi dziećmi, które jeszcze nie jeżdżą na nartach. Dla naszej dwójki zabraliśmy sanki. Na górę wjechaliśmy wyciągiem – kurs w dwie strony kosztował nas 30 złotych, a jechaliśmy w czwórkę – dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci. Mile zaskoczeni przez obsługę, która widząc sanki i maluchy niemal zatrzymała kolejkę, tak by wszyscy bezpiecznie wsiedli, ruszyliśmy w górę.
Zobacz też: Narciarski biznes dobrze się kręci w Małopolsce
A tam dzieci wsiadły do sanek i podążyliśmy szlakiem w stronę Bacówki. Dojechać do niej nam się nie udało. 2 kilometry w 20 minut, czyli czas, który podany jest dla piechurów spacerujących tędy latem nijak się miał do czasu, który pochłonęła nam wędrówka w śniegu po kolana z sankami. Ale i tak było warto. Zawróciliśmy w połowie drogi, tym bardziej, że wyciąg krzesełkowy czynny jest jedynie do godziny 17-ej.
Dzięki niesamowitej przejrzystości powietrza podziwiać mogliśmy całą panoramę Tatr. Minus – punkt gastronomiczny na górze jest jeszcze zamknięty i warto wziąć ze sobą termos z herbatą. U góry mróz był bardzo duży, ale było niemal całkowicie bezwietrznie.
Polecamy taką wyprawę nie tylko miłośnikom sportów zimowych, ale również wszystkim spragnionym wypoczynku na świeżym powietrzu. Nasza wycieczka – nie licząc dojazdu – trwała około trzech godzin. A jakie Wierchomla zapewniła nam widoki? Zobaczcie sami.
ES [email protected] Fot.: ES i KS