Królewskie pożegnanie profesora Basty. Tysiącom kobiet dał drugie życie
Uroczyste pożegnanie odchodzącego 1 października br. na emeryturę Profesora o sądeckich korzeniach, który przez 45 lat pracował w Klinice Ginekologii i Onkologii Collegium Medicum UJ przy ul. Kopernika 23 w Krakowie, a przez ostatnie 20 lat kierował katedrą i kliniką odbyło się wczoraj (15 września) w hotelu Qubus w Krakowie.
Benefis prof. Basty wpisany był w program ogólnopolskiej konferencji onkologicznej z solidnym zestawem referatów i stoiskami firm medycznych.
Uroczystość zgromadziła kilkaset osób, kwiat medyczny Krakowa i innych ośrodków akademickich w kraju oraz przyjaciół i znajomych Profesora różnych profesji, w tym wielu Sądeczan.
Rozpoczęto od odegrania hymnu sądeckiego przez muzyków Orkiestry Reprezentacyjnej Straży Granicznej w Nowym Sączu i Hejnału Mariackiego przez ogniomistrza z Wieży Mariackiej.
Następnie na ekranie przewinęły się zdjęcia z siedemdziesięcioletniego, pracowitego życia Antoniego Basty. Zebrani zobaczyli pożółkłe fotografie domu rodzinnego bohatera uroczystości w Tabaszowej nad Jeziorem Rożnowskim, gmachu I LO im. J. Długosza w Nowym Sączu, gdzie zdawał maturę, a potem krakowskie obrazki: Akademia Medyczna i budynek kliniki przy Kopernika, którą zna co druga Sądeczanka.
Pokazano nawet zdjęcia z operacji wykonanych przez Profesora, na których go widzimy w kitlu, w masce chirurgicznej, a dalej… brzuch pacjentki, której darował drugie życie.
Kiedy zakończyła się ta dojmująca w istocie prezentacja, prowadzący uroczystość w niezrównany sposób - kwintesencja dowcipu i humoru - redaktor Leszek Mazan (sądeczanin, którego nie trzeba przedstawiać) oraz poeta i „krakauer” Mieczysław Czuma (autor teorii o wyższości Krakowa nad Warszawą, posiada domek letniskowy w Tabaszowej) wnieśli na salę konferencyjna hotelu Qubus tron królewski.
Konferansjerzy zapewniali, że pochodzi z pobliskiego… Wawelu i zasiadali na nim polscy monarchowie z dynastii Jagiellonów...
Profesor trochę się krygował, ale w końcu usiadł na tronie i wziął do ręki mikrofon. Z nostalgią, zadumany (zdjęcie) wspominał dom rodzinny w Tabaszowej, rodziców (ojciec był znanym społecznikiem: zbudował szkołę, drogę, elektryfikował wieś), lata licealne w I LO im. Jana Długosza w Nowym Sączu, czasy studenckie w Akademii Medycznej, a potem dekady pracy w klinice ginekologii i onkologii przy ulicy Kopernika.
Mówił m.in., że kiedy pewnego dnia spadł sufit na stół operacyjny, z którego przed minutą przeniesiono pacjentkę na łóżko, postanowił działać. Sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów, uzyskanych z grantu rządu USA przeznaczył na remont i doposażenie kliniki. Profesor w serdecznych słowach dziękował wszystkim za wszystko, bilansował swoje życie, opowiadał o dwóch synach (Paweł i Marcin), trójce wnucząt (Paulina, Maks i Józio), ukochanej żonie – Marii i rodzeństwu. - W rodzinie miałem zawsze oparcie - podkreślił.
- Moja żona, to uosobienie spokoju – kontynuował. - Bywało, że wybieramy się z żoną do kina, stoimy w przedpokoju ubrani, a tu telefon z kliniki, że muszę natychmiast przyjechać i już po kinie.
Na koniec Profesor zapowiedział, że owszem, przechodzi na emeryturę ale z medycyną nie rozstaje się.
- Nadal będę onkologiem, zajmę się też, być może, filozofią, zagadnieniem wpływu przebaczenia i miłości w procesie leczenia chorób nowotworowych – oznajmił i na chwilę prysł nastrój zabawy i święta.
Teraz przyszedł czas na hołdy składane Profesorowi przez różne osoby i środowiska.
Prezydent Krakowa, prof. Jacek Majchrowski, wręczył bohaterowi uroczystości medal „Za zasługi dla Krakowa” a prorektor UJ, prof. Tomasz Grodzicki, udekorował Profesora najwyższym odznaczeniem najstarszej polskiej uczelni. Byli też goście z zagranicy. Profesor Usza Saraya z Indii powiedziała, że prof. Antoni Basta to „Guru” hinduskich medyków i długo to uzasadniała po angielsku oraz pokazała na zdjęciach.
Wiele mówiono, m.in. prof. Mirosław Wielgoś, rektor Uniwersytetu Medycznego w Warszawie i zarazem prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, o zasługach Antoniego Basty w leczeniu „chorób kobiecych”, nowatorskich, nieinwazyjnych metodach, chemio- i radioterapii, które wdrożył, że postawił polską ginekologię onkologiczną na światowym poziomie (operacje laparoskopowe i histeroskopowe).
Podsumowano dorobek naukowy i dydaktyczny Profesora: podręczniki, publikacje, artykuły, ogłaszane w prestiżowych periodykach medycznych na całym świecie, a także doktoraty, habilitacje i profesury, które wyszły spod jego ręki.
Za lata współpracy i nauki dziękowali Profesorowie onkolodzy i położnicy z całego kraju, potem lekarze, pielęgniarki, także sekretarki i sprzątaczki kliniki przy Kopernika.
Komuś się wyrwało, że „prof. Antoni Basta począł dwie moje córki” i sala zarechotała, a ktoś inny powiedział: „Witam w gronie beneficjentów ZUS-u” i znowu śmiech.
**
Wczoraj, w Krakowie, w hotelu nad Wisłą było wiele sądeckich akcentów. Starosta nowosądecki Marek Pławiak powiedział, że Sądecczyzna jest dumna z Antoniego Basty i wręczył Profesorowi „Złote Jabłko Sądeckie”, a wójt Stanisław Golonka oznajmił, że Profesor jest największym ambasadorem gminy Łososina Dolna.
Na koniec do Antoniego Basty pospieszyło rodzeństwo: trzy siostry i czterech braci, przedstawionych przed duet Mazan-Czuma jako „Siedmiu wspaniałych”. Na czele familijnego orszaku kroczył Wiesław Basta, b. przewodniczący Rady Powiatu Nowosądeckiego (dwóch kadencji), który pozostał w rodzinnym gnieździe Bastów w Tabaszowej i pieczołowicie pielęgnuje rodzinne tradycje.
Profesor otrzymał mnóstwo prezentów, oprócz bukietów kwiatów najwięcej było obrazów (wystarczy na otwarcie galerii na Kopernika). Na jednym obrazie został przedstawiony jak Kazimierz Wielki, gdyż – tłumaczono - „zastał klinikę drewnianą, a zostawił murowaną”. Od wójta Golonki dostał obraz szkoły podstawowej w Tabaszowej, w której odbierał pierwsze nauki, a od braci i sióstr malowidło kościoła w Tabaszowej.
Benefis prof. Antoniego Basty w Krakowie zakończył koncert Marty Bizoń. Wspaniała aktorka Teatru im. J. Słowackiego z właściwą sobie ekspresją zaśpiewała szlagiery piosenki kabaretowej. Pani Marta zdradziła, że dla niej to też ważny dzień, gdyż w czwartek obchodziła jubileusz 15-lecia małżeństwa.
**
Na takie pożegnanie z zawodem trzeba sobie zasłużyć. Nie musimy tłumaczyć, że onkolodzy to najważniejsi ludzie we współczesnym świecie, a prof. Antoni Basta, rodem z Tabaszowej nad Jeziorem Rożnowskim, to absolutna czołówka tej specjalności medycznej.
Dodajmy, że choć Kraków uważa Bastę za krakowianina, to Profesor nigdy nie zerwał więzi z rodzinną ziemią. Często wraca na Sądecczyznę. Niedawno, w czerwcu br. w przeddzień IV Zjazdu Sądeczan pod ołtarzem papieskim w Starym Sączu, podczas „Wieczornej Sądeczan Rozmowy” opowiadał o wędrówce, która go zaprowadziła z Tabaszowej na wyżyny medycyny.
(HSZ), fot. własne