Honory dla braci Koralów. Nie imają się ich żadne brudy
W uzasadnieniu uchwały, przygotowanej przez grupę radnych, mowa jest o tym wszystkim za co Sądeczanie szanują i cenią Korali.
Że własną pracą i uporowi zbudowali największą w kraju firmę w branży producentów lodów, że sfinansowali budowę pomnika JP II na sądeckim Rynku, że zafundowali dla Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego klinikę na kółkach, a kiedy ambulans roztrzaskano, wyłożyli pieniądze na drugą, że sponsorują na lewo i prawo różne imprezy kulturalne, sportowe, charytatywne itd., a przecież nie o wszystkim wiadomo.
Oto co Józef Koral powiedział naszej redakcji, kiedy z bratem Marianem został odznaczony przez Zygmunta Berdychowskiego krzyżem Społeczno-Kulturalnego Towarzystwa "Sądeczanin" podczas II Zjazdu Sądeczan w 2014 roku przy ołtarzu papieskim w Starym Sączu.
"Rodzice byli bardzo pobożni. chodziliśmy cała rodziną codziennie, przez 365 dni w roku do kościoła farnego. Rodzice uczyli nas szacunku do drugiego człowieka w imię miłości bliźniego. Szacunku do pracy, każdej ciężko zarobionej złotówki. Wpoili w nas zasadę, że trzeba pomagać ludziom w miarę możliwości. Staram się żyć według kodeksu moich rodziców".
A oto rady jakie młodym ludziom startującym w biznesie dał wówczas Józef Koral:
" - mieć konkretny cel;
- bardzo ciężko pracować, nawet kosztem wielu wyrzeczeń;
- nigdy nie żyć ponad stan, kredyty przeznaczać tylko na inwestycje, dobra prywatne kupować za kwoty z wypracowanego zysku;
- nie załamywać się niepowodzeniami, też miałem "pod górkę";
- uparcie szukać rozwiązań problemów - wiele wersji, żeby wybrać tę najlepszą".
Komentarz
W przypadku zaszczytnego tytułu dla braci Koralów nie należy spodziewać się na sesji Rady Miasta żadnych kontrowersji. Nie będzie bojkotu ani oskarżeń. To wspaniale, bo w ostatnim czasie ta nagroda nie miała szczęścia.
Przypomnijmy, że Honorowe Obywatelstwo Miasta Nowego Sącza Kazimierzowi Pazganowi nadano w atmosferze skandalu (kombatanci "S" w liście otwartym oskarżyli twórcę "Konspolu" o współpracę z SB), a w przypadku pośmiertnie przyznanego tytułu dla Józefa Oleksego było jeszcze gorzej, darujmy sobie szczegóły.
Braci Koralów nie imają się żadne brudy. Połowa Sącza ich zna i wie, że wychowali się w wielodzietnej rodzinie na ulicy Sobieskiego, i że wcześnie odumarł ich ojciec. Że zaczynali od sprzedawania lodów z termosu na odpustach i jarmarkach, że zawsze trzymali się z dala od polityki, a z drugiej strony - demonstrowali przywiązanie do polskiej tradycji i historii (teść Józefa Korala - Adam Legutko "Młodzik" był w PPAN, siedział na ławie oskarżonych razem z ks. Wł. Gurgaczem i dostał 15-letni wyrok), że to skromni, porządni ludzie. Nie wygłaszają przemówień, nie wznoszą toastów i nie udzielają wywiadów.
Sądeczanie dobrze wiedzą, że w niedzielę można Koralów spotkać na mszy w kościele św. Małgorzaty albo u jezuitów w Rynku, gdzie siadają w tylnych ławkach i że starszym osobom zawsze pierwsi się kłaniają. Bracia mają tylko słabość do szybkich, luksusowych aut, czym rekompensują sobie czasy, gdy "zajeżdżali" w robocie jeden po drugim maluchy, co przecież grzechem nie jest.
Do licznych zasług dla Nowego Sącza Koralowie będą mogli we wtorek dopisać, że na chwilę pojednali skłóconych radnych i przyczynili się do odbudowy prestiżu najważniejszej nagrody sądeckiej, co jednak potrwa wiele lat.
Henryk Szewczyk