Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
10/09/2015 - 15:55

Florek i Berdychowski w gronie pozytywnie zwariowanych biznesmenów

Rajdowe wyścigi samochodowe, zdobywanie najwyższych szczytów, triathlon, uprawa winnych latorośli i…dynamika płynów, to pasje znanych polskich przedsiębiorców, których na pierwsze strony gazet wyniósł biznesowy sukces. Jacy są „po godzinach”? Pozytywnie zwariowani.

Poważne dysputy, biznesowe decyzje, ważne polityczne deklaracje, to najkrótsza charakterystyka licznych debat krynickiego Forum Ekonomicznego. Jedynym bodaj spotkaniem wyłamującym się z tego schematu był panel dyskusyjny zatytułowany „Pozytywnie zwariowani - nieznane oblicza polskiej przedsiębiorczości”, któremu partnerowała firma EY, organizator dorocznego konkursu  Przedsiębiorca Roku. 

O zamyśle zorganizowania nietypowej dla krynickiego forum debaty mówił gospodarz spotkania, były premier Jan Krzysztof Bielecki.

- Od trzynastu lat firma EY prowadzi konkurs na Przedsiębiorcę Roku i od trzynastu lat zajmuje się analizą finansów i funkcjonowania polskich firm. Tym razem w Krynicy chcemy pokazać polskich przedsiębiorców od strony ich pasji, także od strony ich sukcesu odniesionego na zupełnie na innym polu.  Chcemy pokazać, że te pasje to może  tak samo istotna rzecz w ich życiu jak robienie dobrego biznesu, jak bycie dobrym polskim przedsiębiorcą - tłumaczył Bielecki

Jakie są pasje znanych polskich przedsiębiorców? Niszowe, szlachetne, a czasami tajemnicze i zadziwiające. Bywa, że sięgające bardzo wysoko, nawet powyżej ośmiu tysięcy metrów, tak jak pasja twórcy Forum Ekonomicznego i szefa Fundacji Instytut Studiów Wschodnich Zygmunta Berdychowskiego, który zdobył Mont Everest, a niedawno McKinley, ostatni, brakujący szczyt w kolekcji Korony Ziemi.

- O mojej pasji zdecydował przypadek - mówił Berdychowski. - Zawsze bardzo dużo biegałem i tak jest do tej pory, ale osiem lat temu nabawiłem się kontuzji i na pewien czas musiałem zawiesić moje hobby. Mój znajomy stwierdził, że skoro nie można biegać, to można pójść w góry. Kiedy poszedłem na Gerlach, to tak mi się to spodobało, że wspólnie ze znajomymi uznaliśmy, że jeszcze trzeba zdobyć Mont Blanc. A kiedy mi się to udało, postanowiłem stawić czoła większemu wyzwaniu i zdobyć Koronę Ziemi. Do tego zamierzenia zacząłem się skradać, nikomu nic o tym nie mówiąc. Najpierw był Kaukaz, potem była Afryka, ale kiedy jechałem do Ameryki Południowej, wtedy zdradziłem, że chcę zdobyć najwyższe szczyty kontynentów.

Także przypadek zdecydował o ulubionych, pozabiznesowych zajęciach Adama Krzanowskiego właściciela firmy Nowy Styl, potentata na rynku meblarskim, który nie tylko przebojem wkroczył na rynki europejskie, ale także dokonał udanych przejęć firm zagranicznych, w tym niemieckich. Sam Krzanowski  mówi z humorem, że biznesowa ekspansja jest tematem nudnym. Godzinami za to potrafi rozprawiać o swojej winnicy, do uprawiania której doprowadziła go…podróż samolotem.

- Kiedyś lecąc naszym LOT-em natknąłem się  na pismo, w którym przeczytałem wywiad z człowiekiem  z Jasła uprawiającym na połowie hektara winną latorośl. O swojej winnicy opowiadał z wielką pasją.  Ogromnie mnie to zainteresowało, bo ja i moja żona zawsze lubiliśmy dobre wina. Ponieważ w Jaśle mieliśmy jeden z naszych zakładów, przez znajomych dotarłem do bohatera czytanego w samolocie wywiadu i zaraziłem się od niego winiarstwem. Obok domu posadziliśmy z żoną winorośle. To było dziesięć lat temu. Naszą winnicę uprawiamy z różnym powodzeniem, ale to nam sprawia prawdziwa frajdę. Szczególnie produkcja wina i jego degustacja. Ci, których naszym trunkiem obdarowujemy, mówią, że jest całkiem niezły.

Zaprzeczeniem Krzanowskiego, który we własnej winnicy smakuje ciszę i spokój jest Michał Sołowow, główny udziałowiec takich firm jak Barlinek, Synthos czy Cersanit znany ze swojej słabości do samochodowych wyścigów, w których startował już jako siedemnastolatek. Jak zdradzał zgromadzonej na debacie publiczności, brak funduszy na zakup samochodu rajdowego uniemożliwił mu rozwój sportowej kariery. Do swojej pasji powrócił w wieku trzydziestu ośmiu lat, kiedy za kierownicą prywatnego mitsubishi lancer evo wystartował w cyklu Pucharu PZM, a następnie w mistrzostwach Polski. W zagranicznych rajdach samochodowych trzykrotnie zdobył wicemistrzostwo Europy.

- Do tej pory ścigam się z pasją. Poświęciłem temu czternaście lat życia i nie żałuję. Wybierałem trudne rajdy i największa frajdę przynosiło mi przegrywanie z najlepszymi - mówił Sołowow.

Sport to także pasja sądeckiego przedsiębiorcy Ryszarda Florka, pozytywnie zwariowanego na punkcie nart, na których jeździ od dziecka. Właściciel Fakro z nostalgią opowiadał o swoich pierwszych deskach.

- Pierwsze narty zrobiłem sobie sam, kiedy miałem dwanaście lat,  z pomocą mojego taty, który był stolarzem. Potem na studiach dorabiałem jako instruktor narciarstwa. To moja największa pasja, ale marzyłyby mi się u nas takie stoki narciarskie jak w Alpach. To dlatego zaangażowałem się w projekt Siedem Dolin”, który zakłada uczynienie z Sądecczyzny „narciarskiego zagłębia”, porównywalnego z najlepszymi ośrodkami alpejskimi. Chodzi o budowę nowych wyciągów i tras narciarskich łączących dotychczasowe stacje narciarskie: Wierchomla, Jaworzyna, Słotwiny.To przedsięwzięcie przewiduje również stworzenie kilkudziesięciu kilometrów tras narciarstwa biegowe, trasy saneczkowe oraz stoki trikke-ski. Jak dotąd nie doczekaliśmy się jego realizacji. Na razie, zamiast na nartach, przemierzam te trasy jako pieszy turysta, ale nie przestaję Wierzyc w to, że te moje marzenia staną się rzeczywistością.

Prawdziwym wyczynowcem jest Piotr Krupa, prezes zajmującej się wierzytelnościami firmy Kruk, którzy uprawia triathlon. Jak wyjawił biznesmen, do uprawiania sportu zmusiły go kłopoty z nadwagą. Zrzucanie zbędnych kilogramów z czasem zamieniło się w pasję do biegania, pływania i jazdy na rowerze.

-Lubię powtarzać, że jeśli chcesz biegać, przebiegnij kilka kilometrów. Jeśli chcesz zmienić swoje życie, przebiegnij maraton. Ja postanowiłem zrobić znacznie więcej. Zdecydowałem się ukończyć jeden z najbardziej ekstremalnych triathlonów na świecie – wyścig Ironman. Na dystans 226 kilometrów – tyle ile jest w przybliżeniu z Krakowa do Wrocławia - składa się kolejno 3.8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze oraz klasyczny maraton (42,195 km). 

Od swoich kolegów biznesmenów z humorem zdystansował się Krzysztof Pawiński, twórca firmy Maspex, pierwszego polskiego koncernu na skalę środkowo-europejską, który zdradził, że jego pasja wymaga tylko…. kolorowej wyobraźni i wygodnego szeląga. Pod  tym  żartobliwym  stwierdzeniem w rzeczywistości kryje się niedoszły naukowiec, który dobrze zapowiadającą się karierę na krakowskiej AGH porzucił dla biznesu.  Jego praca doktorska, dotycząca dynamiki płynów, dziedziny z pogranicza  matematyki i fizyki, została  uznana na uczelni za wyjątkową. Dla Pawińskiego to zagadnienie jest do dziś jednym z największym wyzwań intelektualnych, choć o swojej pasji mówił na Forum bardzo żartobliwie.

- Kiedy w towarzyskich rozmowach wspominam, że moją pasją jest dynamika  płynów, to zaraz mnie pytają jak najprościej to wytłumaczyć. Tak więc mówiąc zwykłymi słowy chodzi o to, dlaczego woda się burzy. Są tacy, którzy twierdzą, że nie da się tym poważnie zajmować. Mnie nurtuje to nieustannie, a  na obrzeżach mojej pasji wyrosły moje dwie córki, które studiują matematykę stosowaną, z czego jestem ogromnie dumny, bo przecież można studiować rzecz łatwą przyjemną i nikomu nic nie wyjaśniającą, jak na przykład ekonomię - konstatował ze śmiechem Pawiński, przy wtórze rozbawionej publiczności, która szczelnie wypełniła konferencyjną salę, co dowodzi, że nieznane oblicze polskiej przedsiębiorczości, tej „po godzinach” budzi nie mniejszą ciekawość i emocje niż doroczne szacowanie majątków bohaterów debaty na łamach tygodnika „Wprost” czy miesięcznika „Forbes”.

Agnieszka Michalik

Fot. własne, print screen EY







Dziękujemy za przesłanie błędu