Działaczka KOD o sądeczanach: motłoch, który oszalał
Po powrocie do domu podzieliła się na fb (konto publiczne) swoimi wrażeniami z wizyty prezydenta RP Andrzeja Dudy w miasteczku św. Kingi.
Oto fragment wpisu krakowianki, pisownia oryginalna:
"(...) Było nas mało, ale krzyczeliśmy głośno i transparent mieliśmy tak duży, że Duda nas zauważył i tak na niego podziałaliśmy, że poinformował obecnych, że "NIE SŁUŻY JAKIEMUŚ PREZESOWI TRYBUNAŁU, TYLKO OBECNYM NA RYNKU" !!!! A motłoch wtedy ze szczęścia oszalał... I wiecie co, tam nikt (oprócz nas, bo myśmy się śmiali) się do nikogo nie uśmiechał, nawet oni do siebie nawzajem. Panowała tam nienawiść fizycznie namacalna. I tchórzliwa, bo fucki pokazywali mi zza pleców kolegów i jak mówili, że z nami zatańczą, to też tak, żeby policja nie widziała, kto mówi... Obrzydliwe to było... Czasem mam już wszystko w dupie, teraz właśnie mam ten czas. Ale jutro się obudzę, spojrzę na Konstytucję i pomyślę, trzeba cię bido obronić!".
**
Katarzyna Kukieła pierwszy raz błysnęła w marcu br. Wtedy to, po kolacji prezydenta Andrzeja Dudy z amerykańskim senatorami w restauracji Wentzi w Krakowie, zamieściła na fb m.in. takie słowa:
"Mam nadzieję, że jedzenie z mojego koryta wszystkim smakowało. (...) Czuję się zbrukana, że on tam wszedł” - napisała kobieta, podając się za właścicielkę lokalu.
Później okazało się, że jest współwłaścicielką kamienicy, w której mieści się restauracja. Szefowie Wentzla zdecydowanie odcięli się od Katarzyny Kukieły.
(HSZ), fot. fb Katarzyna Kukieła, JB