Demonstrant spod pomnika Armii Czerwonej wywalczył odszkodowanie
Mariusza Szewczyka i jego 16-letniego wówczas syna Kacpra dwóch tajniaków "zdjęło" na ulicy Morawieckiego, gdy po manifestacji, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, udawali się na przystanek autobusowy, aby wrócić do domu.
W komendzie przy ul. Grottgera ojciec z synem spędzili 6 godzin. Aresztantów "maglowało" kilku funkcjonariuszy. Grozili, że czeka ich sroga kara za obrzucenie monumentu wydmuszkami z farbą plakatową koloru czerwonego.
Potem był proces w Sądzie Rejonowym w Nowym Sączu i słynny wyrok sędziego Andrzeja Kuźniara (9 czerwca minęła rocznica), który uniewinnił ośmiu demonstrantów. Uzasadnienie wyroku było miażdżące dla policji.
Sędzia Kuźniar napisał, że tego pomnika już dawno nie powinno być, a demonstranci działali z pobudek patriotycznych i zasługują na pochwałę, a nie karę.
Na dzisiejszej rozprawie prokurator nie wniósł sprzeciwu od wniosku o zadośćuczynienia za niesłuszne pozbawienie wolności Mariusza Szewczyka, a sędziego interesowało tylko ile czasu trwało zatrzymanie i czy wyrok uniewinniający jest prawomocny. O zadośćuczynieniu dla Kacpra (obecnie druga klasy szkoły średniej) zadecyduje sąd cywilny.
Mariusz Szewczyk już we wniosku o zadośćuczynienie napisał, aby zasądzoną kwotę sąd przelał na konto Fundacji "Osądź mnie Boże" im. ks. Władysława Gurgacza SJ, którą założył Jerzy Basiaga.
- W następną sobotę, 25 czerwca, w pobliżu Hali Łabowskiej zostanie odsłonięta tablica pamiątkowa postawiona przez Jerzego Basiagę w miejscu, gdzie był obóz Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej i gdzie ksiądz Gurgacz odprawiał msze dla partyzantów. Bardzo im się te pieniążki przydadzą - mówi pan Mariusz.
Raczej pewnym jest, że w ślad za mieszkańcem Niskowej pójdą inni demonstranci, zatrzymani po manifestacji pod pomnikiem Armii Czerwonej i feralna interwencja sądeckich stróżów prawa będzie sporo kosztowała Skarb Państwa.
Co się zaś tyczy policyjnej akcji w obronie "Pomnika Wdzięczności", jak to ujęto w akcie oskarżenia skierowanym przeciwko manifestantom, to funkcjonariuszami dowodził pdkom. Waldemar Górowski, wtedy i dziś z-ca naczelnika wydziału prewencji.
(HSZ), fot. archiwum Sądeczanina