Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
26/08/2015 - 10:25

Czerniec: Skrzywdzeni przez biznesmenów i urzędników

W połowie lipca rozpoczęła się na dobre gehenna rodziny zamieszkałej w jednorodzinnym domu, w pobliżu tzw. kapliczki kierowców w Czerńcu, gmina Łącko, o której ocalenie walczyła w nieodległej przeszłości była już sołtyska, Wiktoria Niwińska, ale dzisiaj o czym innym.


(...) Wielodzietna rodzina wielkimi wyrzeczeniami zbudowała, na zakupionej działce budowlanej, dom. Radość z nowego, wygodnego siedliska, położonego w spokojnej zacisznej okolicy, blisko centrum gminy, szkoły, kościoła, z ogródka, z miejscem do zabawy dla dzieci i odpoczynku dla dorosłych nie trwała jednak długo. Sąsiednią działkę kupił miejscowy przedsiębiorca (spółka) i natychmiast przystąpił do starań o zmianę planu przestrzennego zagospodarowania nabytej parceli podając, że chce w tym miejscu wybudować kompleks handlowo- transportowy. Jeszcze przed zmianą planu wybudował budynek administracyjno-biurowy, który przez kilka miesięcy stał nieużytkowany.

Rada Gminy Łącko w lutym 2014 roku, mimo protestów ze strony rodziny zamieszkałej obok, na wniosek wójta Gminy, uchwaliła zmianę planu dla nieruchomości przedsiębiorcy z dotychczasowego przeznaczenia pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną na zabudowę komercyjną w tym z dopuszczeniem obiektów służących obsłudze komunikacji,transportu i handlu. Uchwałę tą zaskarżyli do Woj. Sądu Administracyjnego w Krakowie sąsiedzi, podając, że taka zmiana planu i inwestycje, które plan będzie dopuszczał narusza ich prawa do spokojnego sąsiedztwa a zamieszkiwanie w bezpośredniej bliskości takiej inwestycji będzie w istocie nie do zniesienia ze względu na hałas, zapylenie, smród pochodzący ze spalin tirów. Twierdzili także, że gdyby wcześniej wiedzieli o takim „sąsiedztwie”, to nigdy by nie kupowali działki w tym miejscu i nie inwestowali oszczędności życia w budowę domu jednorodzinnego , lecz szukaliby innej działki w spokojnej okolicy.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w wydanym w październiku ub. roku wyroku nie zostawił przysłowiowej „suchej nitki” na uchwale Rady Gminy Łącko, stwierdzając, że jest ona rażąco sprzeczna z prawem a jako taka - nieważna. Radość sąsiadów nie trwała długo. Rada Gminy złożyła od tego wyroku skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Tymczasem spółka przedsiębiorców, na podstawie uchwały rady, wystąpiła do starosty nowosądeckiego o pozwolenie na budowę planowanego kompleksu handlowo-transportowego. Starostwo, nawet nie poinformowało sąsiadów o planowanej budowie i w lipcu wydało zgodę. W efekcie pewnego pięknego letniego poranka sąsiedzi zostali obudzeni rykiem koparek, które zaczęły tuż za ich płotem kopać pod ławy fundamentowe.


Na nasze pytanie, czy taka sytuacja jest prawnie dopuszczalna, adwokat Wojciech Gąsiorowski, pełnomocnik rodziny która złożyła skargę do Sądu Administracyjnego, wyjaśnia:

W świetle prawa wyrok sądu pierwszej instancji, jako nieprawomocny, nie wywołuje na dziś takich skutków prawnych, które nie pozwoliłyby wydać pozwolenia na budowę. Błędnie prawne jest jednak niezawiadomienie przez Wydział Budownictwa starostwa nowosądeckiego o wniosku inwestora, bowiem w postępowaniu o pozwolenie na budowę w takiej sytuacji z jaką mamy tu do czynienia, moi klienci powinni być stroną a poprzez informację o sprawie w Naczelnym Sądzie Administracyjnym mogliby uzyskać zawieszenie postępowania co do pozwolenia na budowę, do czasu rozstrzygnięcia ostatecznie sprawy przez Sąd w Warszawie.

W sytuacji gdy inwestor przystąpił już do budowy, mamy do czynienia z wystąpieniem realnej szkody, której pokrycie obciąży Gminę Łącko, wcześniej czy później, a odszkodowanie musi nastąpić na rzecz skarżących lub na rzecz inwestora. Być może obie strony będą się domagać odszkodowania. Gmina zapłaci i to nie mało.

Jest jednak i inny wymiar tego zdarzenia – etyczny, a także prawno-państwowy. Zarówno urzędnicy gminni jak i inwestor mieli pełną świadomość, że uchwala Rady Gminy o zmianie planu jest prawnie wadliwa i została zakwestionowana wyrokiem sądowym. Gdzie zatem zasada państwa prawa i żelazny obowiązek respektowania wyroków wydawanych w imieniu Rzeczpospolitej?

Rodzi się pytanie, co zrobili wójt i gminni urzędnicy aby nie dopuścić do takiej kuriozalnej sytuacji? Jak to się stało, że starostwo nie zawiadomiło zainteresowanych o planowanej budowie?

Jedna z wielu możliwych odpowiedzi na takie pytanie nasuwa się sama. Po jednej stronie wielodzietna rodzina skromnych nauczycieli a po drugiej dwaj lokalni przedsiębiorcy inwestujący niemałe kwoty. Jak się dowiadujemy, przedsiębiorcy w nieodległym czasie byli w części fundatorami konserwacji kapliczki kierowców w Czerńcu prowadzonej przez łącką parafię i byli widywani na nabożeństwach majowych odprawianych przy kapliczce...

Na zdjęciu: prace budowlane na działce sąsiedniej







Dziękujemy za przesłanie błędu