Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
05/10/2016 - 16:05

Czepiacie się nauczycieli, a co na demonstracji robiło dziecko?

Demonstracja przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej i mała kontrmanifestacja Młodzieży Wszechpolskiej wywołała spore poruszenie nie tylko wśród naszych Czytelników. Konserwatyści pytają, co na „manifie” robili nauczyciele z jednej z nowosądeckich szkół, organizatorzy zwracają uwagę, że skoro na demonstrację przyprowadza się małe dziecko (rzecz dotyczy Wszechpolaków), to należy się przy nim kulturalnie zachowywać, a nie prezentować nienawiść.

„Widzę że wulgarne słowa padały w obecności małego dziecka. Kurator powinien chyba sprawdzić czy rodzice ( tożsamość do zidentyfikowania na podstawie materiału filmowego), nie zaniedbali swoich obowiązków rodzicielskich” – napisał jeden z Czytelników pod artykułem: Nowy Sącz: Czarny Protest, jak protestujące okrzyknięto k…wami .  Kilkuosobowa grupa (głównie nastolatków) Młodzieży Wszechpolskiej pod sądecki ratusz przyprowadziła dziecko. Czy to odpowiedzialne?

– To nie jest najlepszy sposób, żeby pokazywać dziecku świat. Na tych demonstracjach, co było również widać wczoraj, doszło do bardzo ekspresyjnej wymiany poglądów, pełnej napięć, które nie zawsze przybierały cenzuralną formę. Przy całym szacunku dla różnych poglądów, można było znaleźć bardziej wysublimowane formy czy zwroty. Część z nich sprowadzała konfrontację odmienności do wulgarnej płaszczyzny. My jako dorośli jesteśmy odpowiedzialni za sposób w jaki pokazujemy dziecku jak wygląda świat, że jest różny, że bardzo często nie jest idealny. Takie demonstracje nie są do tego najszczęśliwszym miejscem, podobnie jak ryzykowne jest zabranie małego dziecka na mecz piłki nożnej, gdzie oprócz widowiska sportowego dziecko uczestniczy w sytuacji pełnej napięć, wulgarności czy wręcz przemocy. Podobny klimat panował na wczorajszych demonstracjach, nie tylko w Nowym Sączu, ale w innych miastach również. Naraża to na sytuacje, w której dziecko poznaje na czym polega świat przez język agresji, nietolerancji czy sztywności na odmienność – komentuje Grzegorz Strojny, sądecki psycholog i psychoterapeuta.

Największe poruszenie wywołała jednak sprawa z artykułu: Co robiły uczennice "Splotu" na manifie sądeckich feministek? – nie tyle obecność samych nauczycielek na demonstracji i uczennic, co komentarz anonimowego dyrektora „dużej szkoły na Sądecczyźnie”. Jak dowiadujemy się „u źródła”, czyli w Małopolskim Kuratorium Oświaty w Krakowie, po szesnastej nauczyciel może robić co chce, pamiętając jednak o etyce zawodowej.

–  Trudno podjąć się jednoznacznej oceny takiej sytuacji: czy jest to naruszenie etyki czy nie. Nauczyciela obowiązuje czas pracy, ustalony przez samorząd lub inny organ i może to być zarówno 18 jak i 30 godzin. Do tego dochodzą godziny na przygotowanie i godziny wynikające z pracy szkoły. To dość skomplikowane, bo jest to miękko uregulowane w godzinach, poza godzinami pensum. Czas nauczyciela poza godzinami pracy nie jest ewidencjonowany do końca. Mogą spotkać się z młodzieżą. To o tyle delikatna sprawa, co w czasie tego spotkania robią, czy nie są to rzeczy, które można uznać za naruszenie etyki. Wtedy wchodzi w grę Karta Nauczyciela, która określa, że jeśli robi się coś, co narusza etykę zawodu nauczyciela, to wtedy podlega odpowiedzialności karnej, ale to też nie jest tak, że ocenia to dyrektor szkoły. On może tylko wnioskować do kuratora oświaty, aby taką sprawę zbadać. Może też sam uznać, że został naruszony kodeks pracy i daje wtedy naganę lub inną karę –  zaznacza Andrzej Janczy, zastępca  dyrektora Wydziału Nadzoru Pedagogicznego Małopolskiego Kuratorium Oświaty w Krakowie.

Czytaj również:
Felieton: Wstyd mi strasznie. Wierzyłam, że umiemy się pięknie różnić
Mularczyk: Czarne protesty to inżyniera społeczna i medialna

(JB), fot. TV Sądeczanin







Dziękujemy za przesłanie błędu