Ścięli papieską jodłę w Łabowej. Stanie pod słynnym oknem w Krakowie
Operacja ścięcia jodły trwała dwie godziny i było w nią zaangażowanych kilkunastu ludzi plus ciężki sprzęt: żuraw, zwyżka i ciągnik zrywkowy. Najpierw usunięta została mniejsza jodła, zasłaniająca dostęp do tej właściwej, którą obwiązano pasami i linami, aby złożyła się na ziemię bez połamania gałęzi.
Pierwsze skrzypce grała grupa pilarzy ze starosądeckiej firmy Park M, wyspecjalizowanej w tego typu przedsięwzięciach.
Bohaterem dnia był Józef Nowak z Maciejowej (na zdjęciu)j, który od 40 lat ścina drzewa w lesie. Pan Józef skakał po jodle jak Tarzan, obwiązując drzewo linami, a później zsunął się po gałęziach w dół i przyłożył piłę do pnia.
Wszyscy odsunęli się na bok... Za chwilę oklaski, bo ścięta jodła precyzyjnie, co do milimetra, "położyła się" w miejscu, gdzie pilarze planowali. Robota super profesjonalna.
Zobacz: Tak wygląda następczyni lipy świętej Kingi
Do Józefa Nowaka pierwszy pospieszył z gratulacjami nadleśniczy Tomasz Romanowski, który rządzi w dawnym gospodarstwie Adama hrabiego Stadnickiego od marca tego roku i dyskretnie nadzorował całą operację.
Następnie, jodła przycięta do 16 metrów spoczęła na samochodzie ciężarowym przystosowanym do transportu dłużycy Jana Kowalczyka ze Spytkowic.
Dziś wieczór jodła pojedzie do Krakowa. Kowalczyk nie obawiała się podróży. - Już dwa razy wiozłem choinkę dla kardynała Dziwisza - mówi przewoźnik ze Spytkowic.
Ciężarówkę będzie pilotował radiowóz policji z Krakowa, a kolumnę zamknie samochód Nadleśnictwa Nawojowa.
Jodła ma dotrzeć pod "okno papieskie" na Franciszkańskiej przed jedenastą. W Krakowie drzewo postawią do pionu strażacy, wcześniej wyłączą trakcję tramwajową. W ziemi schowa się metr pnia, aby drzewa nie złamał wiatr, jak to się stało dwa lata temu.
W sobotę 17 grudnia kardynał Stanisław Dziwisz zapali pod kurią krakowską pierwsze światełko na choince z Łabowej. Odchodzący na emeryturę metropolita krakowski zaprosił na uroczystość rodziny z całej Małopolski. Ma się rozumieć, tego dnia nie zabraknie na Franciszkańskiej leśników z Sądecczyzny.
**
Leśnicy z Nadleśnictwa Nawojowa bardzo przeżywali dzisiejszy dzień, bo ludzie lasu to najbardziej patriotyczna i religijna grupa zawodowa w Polsce.
- To dla nas historyczna chwila - mówił Jurek Mruk, inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Nawojowa, który w 1997 roku, w grupie kolegów w zielonych mundurach, zawiózł do Rzymu Janowi Pawłowi II galowy mundur Honorowego Nadleśniczego Nadleśnictwa Nawojowa. Dar został przyjęty, choć Ojciec Święty nigdy publicznie w mundurze nie wystąpił.
- Szkoda, że pan Władziu Górka nie widział, jak ścinaliśmy dzisiaj jodłę przez niego zasadzoną. Schorowany, nie podnosi się z łóżka, ale był z nami jego syn Adam - dodał inż. Mruk
(HSZ), fot. własna