Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
08/08/2016 - 13:30

Pani Urszula ma rosyjską ruletkę z niewybuchami. Tuż przed drzwiami domu [FILM]

Wszyscy znamy grę w rosyjską ruletkę. Uczestnicy przekręcają bębenek z pociskami i prast. Uczestnik gry żyje lub nie. Pani Urszula Duda z Rdziostowa już od kilku lat gra w podobną ruletkę, tyle, że z amunicją znacznie większego kalibru.

Dom kobiety stoi tuż obok miejsca, gdzie w czasie II wojny światowej wysadzony został niemiecki pociąg z transportem amunicji na front wschodni. Nie wszystko eksplodowało, większość pocisków została rozsiana wokoło. To było kiedyś. A teraz? Niewiele się zmieniło...

Pani Urszula chciała w weekend tylko poszerzyć drogę dojazdową do domu. Zamiast drogi ma niewybuch i mnóstwo mundurowych gości: policję oraz saperów. To nie pierwsze znalezisko takie  na działce pani Urszuli.

Niedługo po tym, jak kobieta się tu wprowadziła, jej syn chciał wykopać kompostownik. Znalazł pocisk moździerzowy.

Jakiś czas później rodzina sadziła drzewka owocowe. Pół metra obok jednego z nich saper znalazł kolejny pocisk.

Pani Ula już przestała nawet liczyć, ile takich niespodzianek wykopała: w czasie pielenia ogródka, w czasie prac remontowych. Gminni pracownicy odmówili jej nawet kiedyś przyłączenia wodociągu, bo wiedzieli co czai się w ziemi.

Zobacz też: Marcinkowice: Na trasie pociągu retro znaleziono niewybuch

Skąd wzięły się pociski? Pod koniec II wojny światowej zaraz obok wysadzono niemiecki pociąg z transportem amunicji na front wschodni. Po wojnie pozostałości usunięto jedynie w minimalnym zakresie. Reszta jest w ziemi.

Historia przypomniała o sobie, gdy Sądeckie Wodociągi  natknęły się w trakcie prac ziemnych na około 120 niewybuchów na odcinku zaledwie stu metrów w rowach szerokości pół metra i głębokości dwóch metrów. 

Wcześniej mieszkańcy też monitorowali w gminie o kolejnych pojedynczych pociskach moździerzowych i artyleryjskich na ich własnych gruntach i w pobliżu Dunajca.

Zobacz też: Będą dalej mieszkać na niewybuchach

Kiedy ta wybuchowa ruletka się skończy?

Gmina Chełmiec zwracała się o pomoc w tej sprawie do Ministerstwa Obrony Narodowej. Ubiegała się o środki na kompleksowe rozminowanie okolicy, bo wiadomo, że pociski leżą w wodzie, wzdłuż torów, na terenach, które mieszkańcy wykorzystują do rekreacji tuż nad Brzegiem Dunajca.

Okazało się, że MON pieniędzy nie ma, a gmina jest tylko właścicielem niewielkiej części terenu. Reszta należy do Polskich Linii Kolejowych, RZGW i prywatnych właścicieli, więc Chełmiec nie może tu wydać ani złotówki z własnych pieniędzy.

Pani Urszula mogłaby wynająć saperów sama. Tyle, że jej grunty mają 2,5 hektara, a koszt rozminowania jednego metra kwadratowego w terenie górzystym to około 45 złotych.

Co dalej? Być może pieniądze na zbadanie terenu w Rdziostowie znajdą się dopiero wtedy jak ktoś tu wyleci w powietrze.

W zagrożonym domu żyje kilka osób, w tym maleńkie dziecko.

Od autora.

W zeszłym roku udało mi się sprowadzić na teren pani Urszuli uprawnionego sapera. Chcieliśmy poznać rzeczywistą skalę zagrożenia. Ledwo saper włączył wykrywacz, ten zaczął wyć. Nastawiony był na wykrywanie takich metali, z których wykonane są pociski. I wył bez przerwy, raz słabiej, raz mocniej. Nie przestawał. W sumie znaleźliśmy dwa duże pociski. Wykrywacz informuje też o wielkości przedmiotu i o szacunkowej głębokości, na której przedmiot się znajduje. Na policję czekaliśmy kilka godzin, kolejne dwie doby pani Urszula czekała na saperów. Myślałam sobie wtedy naiwnie, że ktoś w końcu uświadomi sobie, że tu w każdej chwili może dojść do tragedii. Myliłam się.

I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. W chwili zakupu domu pani Urszula nie miała pojęcia, jakie zagrożenie czai się na tym terenie.

ES [email protected] Film: Krzysztof Stachura







Dziękujemy za przesłanie błędu