Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
13/01/2017 - 14:25

Handlują nawet przy minus 25! Na Rynku Maślanym boją się tylko, żeby ich nie zamknęli

Kupcy z Rynku Maślanego w Nowym Sączu nie zwinęli kramów nawet jak kilka dni temu termometry wskazały minus 25 stopni. Nie zawiedli też klienci. – Bo ludzie mają dość galerii. Potrzebują przyjść pomacać sobie, poprzebierać a i porozmawiać z kupcem – mówią handlarze.

- Bo Rynek Maślany to nasza tradycja, którą trzeba szanować i pielęgnować – mówią zgodnie handlowcy, którzy pracę – nawet zimą – zaczynają o szóstej, siódmej rano a kończą około godziny 17.

Jak sobie radzą z mrozami? Bo gorących kóz między straganami nie widać. – To jest kwestia przyzwyczajenia. Trzeba się po prostu ciepło ubrać. Przeziębienia? Ja w ogóle nie choruję a pracuję tu już od 23 lat i żadnej zimy nie odpuściłam – mówi pochodząca z Tylmanowej sprzedawczyni rasowych, skórzanych pantofli i cudnych, niechińskich (!), naszych, swojskich wyrobów ludowych.

Zobacz też: Sposoby na sądecką patologię? Wśród nich Rynek Maślany, podziemne garaże, Park Strzelecki

Jak handlowcy wyobrażają sobie Rynek Maślany po remoncie? – Wystarczy, że zrobią nowe wiaty. Byle nas tu nie pozamykali, bo ludzie mają dość galerii i pawilonów – mówi z przekonaniem kobieta. Posiłkuje się przykładem z rynku przy Grodzkiej, który przebudowano na pasaż handlowy i obroty z miejsca spadły.

Jest jeszcze jedna rzecz, na którą zwracają uwagę handlowcy. Jeden z nich pokazuje nam zacną parę skórzanych klapek. U niego klapki kosztują 15 złotych a jak ktoś kupi dwie pary to trzecią gratis dostaje. – W galerii za mniej niż 22 złote takich klapek nie wystawią. Dlaczego? Bo biorą je z hurtowni a ja wprost od producentów.

Inna sprawa – to klienci. Rynek Maślany ściąga wszystkich bez wyjątku, bywali tu nawet przybysze z Japonii spragnieni prawdziwych, regionalnych specjalności: kierpców ręcznie robionych czy sera „od baby”.

ES Film: Krzysztof Stachura







Dziękujemy za przesłanie błędu