Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
30/09/2019 - 16:25

GMO - przyszłość czy katastrofa? Debata w studiu TV Sądeczanin [WIDEO]

Poseł Jan Duda, Paulina Biernacka i Aldona Rogowska z Sądeckiej Kooperatywy Spożywczej oraz Józef Sułkowski wiceprezes Spółdzielni Ogrodniczej Ziemi Sądeckiej to uczestnicy debaty o GMO, którą zorganizowaliśmy w naszym studiu TV Sądeczanin. Czym jest GMO? I dlaczego nie tylko Sądecczyźnie, ale w całej Polsce konsumenci coraz baczniej pochylają się nad tym tematem a przede wszystkim czy Polski rząd jest w stanie dać opór liberalnym przepisom na temat GMO obowiązującym w Unii Europejskiej?

Wracając do samej ustawy wymienionej przez posła na wstępie. Dlaczego poseł jest przekonany o jej skuteczności? – Ustawa mówi wyraźnie, żeby można było uprawiać, wysiewać rośliny genetycznie modyfikowane trzeba spełnić kilka warunków. Uzyskać zgody właścicieli nieruchomości w promieniu trzydziestu kilometrów w promieniu od działki, na której chciałoby się je uprawiać. 30 kilometrów to jest obszar powiatu nowosądeckiego. Taka działka musi być oddalona 30 kilometrów od wszelkich form ochrony przyrody. Wszelkich. Muszą być zgody właścicieli pasiek również w promieniu trzydziestu kilometrów.

Jeszcze zanim poseł zaczął wyliczać warunki Aldona Rogowska z Sądeckiej Kooperatywy Spożywczej zastrzegła, że jest zaskoczona, że w Polsce są tak rygorystyczne warunki, bo przecież nadal trwają ostre protesty środowisk przeciwnych rozprzestrzenianiu się GMO w Polsce. Jest przekonana, że jeśli są jakiekolwiek luki w ustawie, to Polacy nie raz już udowodnili, że potrafią je wyszukać i zastosować. Dodatkowo wszyscy w studiu wiemy, że na południu działki rolne, działki uprawne są niewielkie, ale już na północy kraju mamy do czynienia z kilkanaście a nawet kilkadziesiąt razy większymi areałami funkcjonującymi w oparciu o tereny byłych pegeerów. Tu wspomniane 30 kilometrów już nie robi takiego wrażenia. Duda jednak podkreślał, że mowa o 30 kilometrach od granicy areału niezależnie od jego wymiaru.

– Nawet jeśli działka miałby tysiąc kilometrów to my zawsze mówimy o 30 kilometrach od jej granicy – zastrzegał dodając, że nawet jeśli komuś udałoby się uporać z tym ograniczeniem, to i tak w ostatecznym rozrachunku musi jeszcze uzyskać zgodę rady gminy, sejmiku wojewódzkiego a i tak ostateczną decyzję podejmuje minister. I nie ma od tego wyjątków.

Paulina Biernacka nie kryła sceptycyzmu. – Jeśli komuś uda się jednak uzyskać taką zgodę, to są pszczoły, które nie wiedzą, że to są akurat rośliny zmodyfikowane i po prostu zapylają a potem mogą przenosić z nich pyłek na inne rośliny. Takie samo stanowisko zajęła Aldona Rogowska. – Przeniesie się to przez owady zapylające. Nie tylko pszczoły, bo każdy owad w jakiś sposób zapyla. Przez wiatr a nawet ludzi, którzy przejdą przez takie pole i przeniosą pyłek na swoim ubraniu.

Rogowska równie twardo dopytywała Dudę dlaczego, skoro wszyscy wiemy, że GMO to zło, w ustawie nie ma po prostu zapisu, że takich roślin nie wolno uprawiać i koniec. – To jest proste, treściwe i czytelne dla wszystkich i koniec kropka – mówiła twardo. Zaznaczyła, że Argentyna i Stany Zjednoczone już się przekonały, jakie są skutki wysiewu roślin GMO, których uprawa jest nierozerwalnie związana z używaniem pestycydów co jest kolejnym bardzo poważnym zagrożeniem i dla środowiska i dla ludzkiego zdrowia i życia. Tu Duda z miejsca powtórzył, że nie ma takiej możliwości, by wprost wprowadzić zakaz, bo Polska funkcjonuje w Unii Europejskiej i prawa UE są prawami nadrzędnymi, do których musimy się dostosować. Ale chcąc chronić Polaków rząd wprowadził maksymalne możliwe zabezpieczenia.

Wiceprezes Spółdzielni Ogrodniczej Ziemi Sądeckiej Józef Sułkowski skomentował krótko. – Dzięki Bogu ten temat jest jeszcze od Sądecczyzny trochę daleko. Niemniej jednak on w czasie szkoleń, jakie mamy z producentami powraca a może dopiero przychodzi. Natomiast my się cieszymy, jak tu wszyscy w studiu jesteśmy, że mieszkamy na Sądecczyźnie i że tak produkcja, którą my obracamy jako Spółdzielnia pochodzi z tych terenów. Nasza firma skupuje i sprzedaje około 50 gatunków roślin i warzyw.

Wiceprezes – przewrotnie – zgadza się zarówno ze stanowiskiem posła, jak i przedstawicielek Kooperatywny.







Dziękujemy za przesłanie błędu