Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
23/11/2022 - 15:45

Zabiegany patriotyzm nadal w modzie? O fenomenie Biegów Niepodległości

Według statystyk portalu Maratonypolskie.pl w całej Polsce w tzw. długi weekend od 11 do 13 listopada odbędzie się prawie 80 imprez biegowych na dystansach od kilku do kilkudziesięciu kilometrów. Jak kraj długi i szeroki biegacze – ci trenujący na co dzień i ci, którzy na ulicę wybiegają okazjonalnie – będą w sportowy sposób manifestowali swój patriotyzm.

Co jest głównym powodem wyboru właśnie tego typu biegów? Czy rzeczywiście ten dzień jest aż tak wyjątkowy dla biegowej braci? A może liczy się również aspekt sportowy: listopad to dobry czas na tzw. życiówki, ponieważ warunki pogodowe sprzyjają wysiłkowi, a sam start może stanowić świetne domknięcie sezonu?

Teorii może być kilka. Wśród nich ta, że startując w biegach patriotycznych biegacze manifestują swoje przekonania i – mówiąc wielkimi słowami – miłość do Ojczyzny w pokojowym wymiarze. Nie poprzez marsze czy manifestacje, ale właśnie w sposób, który wydaje się im być najbliższy i najbardziej naturalny: biegając. Tu nawet nie chodzi o jakiś patos czy wielkie idee, ale często o samo poczucie wspólnoty, przynależności – zarówno do grupy społecznej (sympatycy biegania i aktywności), jak i narodowościowej (Polacy).

Widać to zwłaszcza na warszawskim Biegu Niepodległości, podczas którego, na prośbę organizatorów, uczestnicy tworzą tzw. żywą flagę w barwach narodowych. Uroczyście odśpiewany przed startem hymn, zazwyczaj nawet z godną postawą, tylko dopełnia całości. A potem… potem już do głosu dochodzi sportowa rywalizacja.

Choć z perspektywy osoby zarówno biegającej w tym wydarzeniu, jak i współorganizującej stwierdzam, że to jeden z najbardziej egalitarnych biegów w kalendarzu. Dlaczego? Ponieważ, jak już wspomniałam na początku, na trasie Biegu Niepodległości spotykamy zarówno tych, którzy trenują, czyli mniej lub bardziej ambitnych amatorów, ba, nawet półprofesjonalistów, jak również osoby truchtające od czasu do czasu.

Statystyki nie kłamią: najwięcej biegaczy liczą dwie ostatnie strefy czasowe, oscylujące wokół godziny trwania samego biegu. Tu na szczęście nikt nikogo nie deprecjonuje, nikt nie ocenia. Zawodników walczących o nagrody czy trofea jest zaledwie garstka, to często wąska elita. Większość walczy, ale ze swoimi słabościami – bo już nawet ta słynna i wymarzona życiówka nie musi być celem samym w sobie.

W tym dniu celem jest manifestacja patriotyzmu, który zarówno na co dzień, jak i w tym dniu przyjmuje różne formy. Od patriotyzmu gospodarczego, polegającego na wyborze polskich produktów (w branży odzieży sportowej można tym tłumaczyć chociażby znakomite wyniki polskiej firmy OTCF stojącej za marką 4F – wieloletnim Partnerem Technicznym właśnie biegów z cyklu Warszawskiej Triady Biegowej) po np. patriotyzm połączony z ekologią i troską o środowisko, którego dowodem jest np. darmowa komunikacja miejska w Warszawie w dniu 11 listopada, za okazaniem numeru startowego z Biegu Niepodległości.

Ale świat nie kończy się na stolicy. Jak wspomniałam we wstępie tego tekstu, w całym kraju w przedłużony weekend odbywało się prawie 80 imprez biegowych z rocznicą odzyskania niepodległości w tle. Od morza do gór, od wschodu do zachodu, Polacy i nie tylko oni biegali na dystansach od zyskującej coraz bardziej na popularności mili po nawet biegi ultra i zawody górskie z całkiem sporym przewyższeniem. Niezależnie od lokalnych sympatii czy przynależności klubowej w strojach dominowała biel i czerwień, powiewały flagi, a panie biegły w kwiecistych wiankach i w tiulowych spódnicach. Z wielu zdjęć i relacji można wywnioskować, że dla wielu osób był to bieg zdecydowanie z kategorii tzw. „fun run”, nie zaś „fast run”. Radość z aktywności, radość z wolności. Czego chcieć więcej?

Chyba tylko przekroczenia granic, co udało mi się zorganizować zaledwie dwa lata temu, gdy z powodów pandemicznych ograniczeń nie odbyło się większość imprez biegowych. Właśnie wtedy, w listopadzie 2020 roku, biegowym patriotom i tym, którym wolność była bliska sercu, zaproponowałam wyzwanie „Okrążmy razem Polskę!”.

Moją misją, realizowaną razem ze Stołecznym Centrum Sportu Aktywna Warszawa, było pokonanie dystansu o długości 3 511 kilometrów (tyle wynosi suma długości wszystkich granic Polski). Jakież było moje wzruszenie, gdy okazało się, że w wyzwaniu wzięły udział  32 drużyny, które na wszystkich możliwych krańcach świata (włączając w to Australię i Wielką Brytanię)  pokonały łącznie dystans 27 583 kilometrów – co oznaczało okrążenie Polski ośmiokrotnie!

Podsumowując: dla biegaczy przekraczanie granic nie jest niczym nowym, zaś patriotyzm idealnie wpasowuje się w ideę biegania, które daje wolność. I właśnie tej wolności życzmy sobie wzajemnie, nie tylko 11 listopada. (Ewa Paciorek, fot. archiwum Sądeczanina - Festiwal Biegowy)







Dziękujemy za przesłanie błędu