Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
10/12/2022 - 17:00

Amerykański sen soccera. Siłą tego sportu są... kobiety

Wymęczone zwycięstwo z Iranem o dodatkowym znaczeniu politycznym, najwyższa oglądalność w historii meczu z Anglią, awans do 1/8 finału Mistrzostw Świata i powody, dla których za cztery lata ich reprezentacja zdobędzie medal – te wszystkie zjawiska w ostatnim tygodniu towarzyszyły amerykańskim kibicom, którzy zaczynają przekonywać się do najpopularniejszego sportu świata - piłki nożnej.

soccer [wym. soker] «amerykańska nazwa piłki nożnej»

Siła kobiet

Ogólny obraz wydaje się nieco dołujący. Mało który fan piłki nożnej skojarzy tę dyscyplinę ze Stanami Zjednoczonymi, co więcej, mało który fan sportu w Stanach Zjednoczonych skojarzy swój kraj z piłką nożną. Problemy zaczynają się w zasadzie już na poziomie semantyki.

Powszechnie znana jako football (lub przyjmując nomenklaturę latynoską popularną w państwach nieanglosaskich – futbol) gra w samych Stanach w związku z istniejącym już i o wiele bardziej popularnym futbolem amerykańskim nazywana jest przez Amerykanów soccer.

I choć samo to słowo jest, co ciekawe, wynalazkiem brytyjskim, to już problem rozpropagowania soccera męczy kolejne pokolenia fanów tego sportu w USA. Jednak sytuacja nie jest aż tak zła, jak mogłoby się wydawać, a spora zasługa w tym kobiet.

Otóż to właśnie Stany Zjednoczone są najbardziej utytułowanym krajem w kobiecej piłce nożnej: cztery mistrzostwa świata, cztery złote medale olimpijskie, dziesięć pucharów CONCACAF i oczywiście lider rankingu FIFA.

W USA istnieje rzecz jasna najsilniejsza liga klubowa i rozbudowany system akademicki zapewniający stały dopływ nowych zawodniczek do klubów i reprezentacji. Co więcej, na czele Amerykańskiej Federacji Piłkarskiej (skupiającej zarówno piłkę kobiecą, jak i męską) stoi właśnie kobieta.

Cindy Parlow Cone to prawdziwa legenda amerykańskiej piłki nożnej (dwa złote medale olimpijskie, mistrzostwo świata, mistrzostwo USA jako trener), która, co nie powinno nikogo dziwić, stała się pierwszą kobietą w historii, która zarządza narodową federacją piłkarską.

Najlepiej poukładana liga świata

Dlaczego zatem do tej pory to przede wszystkim małe dziewczynki zapisywane były na zajęcia piłkarskie i budowały piłkarską potęgę tego mocarstwowego państwa? Dlaczego najpopularniejszy sport świata nie przebił się na pierwszy plan sportowych wiadomości w tym wielkim kraju?

To pytanie dla wielu nadal pozostaje zagadką większą niż Statua Wolności. Kluczowym krokiem dla promocji piłki nożnej w Stanach była organizacja Mistrzostw Świata w 1994 roku. Impreza okazała się wielkim sukcesem i zaczęła oswajać amerykańskie społeczeństwo z soccerem.

Z związku z organizacją mistrzostw, w 1993 roku założona została również profesjonalna męska liga klubowa Major League Soccer (MLS), która oficjalnie rozpoczęła rozgrywki w 1996 roku. I tu ciekawostka: kobieca liga wystartowała w 2009 roku. Kolejna ciekawostka to fakt, iż rozgrywki piłkarskie istniały w Stanach już ponad dwadzieścia lat wcześniej, a w legendarnej drużynie New York Cosmos grały takie gwiazdy jak Pele, Franz Beckenbauer, czy Johan Neeskens.

Jednak słabe zarządzanie ligą i klubami, problemy finansowe, kłótnie z FIFA o stosowanie uniwersalnych przepisów (Amerykanie chcieli powtórzyć casus NBA i lekko zmieniać niektóre przepisy pod kątem swoich rozgrywek) spowodowały, że w 1984 roku było już po NASL (North American Soccer League).

I wtedy nadchodzi rok 2007 i najważniejszy transfer piłkarski w historii Stanów Zjednoczonych, spinając brytyjską klamrą kluczowe dla soccera wydarzenia. David Beckham podpisuje kontrakt z Los Angeles Galaxy i do tego moment rozwój MLS nabiera dużego rozpędu. Tak zwana „ekspansja” powoduje, że od 2007 roku do ligi dołączyło już 16 nowych drużyn (13 w 2007 vs. 29 w 2022), a to jeszcze nie koniec!

Wśród nowych zespołów znalazł się również Inter Miami, którego powołanie do życia zagwarantował sobie w kontrakcie z 2007 roku David Beckham. I idąc śladem popularnego Anglika coraz więcej topowych zawodników zaczyna dołączać do amerykańskich klubów pod koniec swojej kariery (choć nie na piłkarską emeryturę), przykłady z ostatnich lat: Andrea Pirlo, Kaka, Federico Higuain.

A wiele wskazuje na to, że już po tym sezonie do Interu Miami dołączy jeden z dwóch najpopularniejszych piłkarzy świata: Leo Messi. Może to być jeszcze większy impuls do zwiększenia zainteresowania piłką w USA niż przyjście Beckhama, choć znów to on przyczyni się do wzrostu popularności soccera.

Jednak aspektem, który robi największe wrażenie i który powinien być powielany przez chociażby niektóre europejskie ligi piłkarskie jest organizacja samych rozgrywek. MLS jest bowiem najprawdopodobniej najlepiej zarządzaną ligą świata.

Wszystkie zespoły obowiązują ścisłe zasady dotyczące wydatków i budowania kadry. I tak każda drużyna powinna mieć w kadrze maksymalnie 30 zawodników, z czego maksymalnie 20 to piłkarze na kontraktach seniorskich o maksymalnym budżecie na pensje w wysokości 4 900 000 dolarów rocznie (może być minimum 18 takich graczy, wydatek na jednego to maksimum 612 500 dolarów).

Kolejne 4 miejsca w kadrze przeznaczone są dla krajowych zawodników o zarobkach minimum 84 000 dolarów, następne 6 dla krajowych zawodników o zarobkach minimum 65 500 dolarów, ostatnich 10 pozycji nie wchodzi w skład budżetu rocznego podanego wcześniej. Bonusem są maksymalnie 3 miejsca z 30, które można wykorzystać na tzw. Designated Players (Wyznaczeni Gracze), których zarobki mogą przekraczać budżet płacowy klubu (zazwyczaj są to właśnie gwiazdy ściągane z Europy).

Do kwestii ściśle finansowych dochodzą mechanizmy pozyskiwania młodych talentów podobne do NBA i innych amerykańskich rozgrywek sportowych, czyli tzw. Draft, czy wymiana zawodników. Generalnie rzecz ujmując pojęcie zrównoważonego rozwoju biznesowego w MLSie nie jest obce, szczególnie, że każdy klub dołączający do ligi musi zagwarantować wypłacalność swoich właścicieli, przedstawić odpowiedni bilans finansowy, zatwierdzone przez miasto plany budowy stadionu oraz przede wszystkim wykupić miejsce w rozgrywkach.

I właśnie z tym ostatnim wiąże się w zasadzie jedyny problem MLSu – z tej ligi nie da się spaść ani do niej awansować. Wzorem innych systemów rozgrywkowych w USA najwyższy szczebel jest zamknięty, co może wpływać negatywnie na poprawę poziomu gry przez zmniejszenie czynnika rywalizacji sportowej.

Świetlana przyszłość

Jednak Amerykanie nie powinni martwić się o poziom swojej piłki, szczególnie w obliczu odbywających się właśnie w Katarze Mistrzostwach Świata, a może nawet i co bardziej istotne w perspektywie kolejnych Mistrzostw, które w 2026 roku odbędą się w... Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku.

USA przywiozło do Kataru drugą najmłodszą kadrę spośród wszystkich drużyn (ustępują jedynie Ghanie) ze średnią wieku 25,2. Większość zawodników podstawowego składu nie przekroczyła 24 lat, więc za cztery lata będzie w szczycie kariery. Łączną wartość drużyny serwis Transfermarkt szacuje na 277,4 mln euro.

Już dziś o sile zespołu decydują gracze, którzy na co dzień występują regularnie w topowych ligach świata, warto tu wymienić chociażby: Christian Pulisic (Chelsea, 24 lata), Tyler Adams (Leeds, 23), Yunus Musah (Valencia, 20), Giovanni Reyna (Dortmund, 20) Brenden Aaronson (Leeds, 22), Timothy Weah (Lille, 22), Weston McKennie (Juventus, 24), Sergino Dest (Milan, 22).

Mądre prowadzenie rodzimej federacji oraz krajowej ligi skutkuje nie tylko nagłym wzrostem popularności soccera wśród kibiców - amerykańskie media poświęcają mundialowi codziennie zaskakująco dużo miejsca i to często na pierwszych stronach, budując powoli euforię, która może towarzyszyć mistrzostwom w 2026 roku – ale i coraz większym zainteresowaniem tym sportem przez sponsorów.

I tak partnerem technicznym reprezentacji jest oczywiście Nike (najwyższy kontrakt w historii ważny do 2033 roku), głównym partnerem Volkswagen, a wśród sponsorów warto wymienić choćby AT&T, Deloitte, VISA, czy Budweiser. Jeszcze ciekawiej sytuacja wygląda w przypadku ligi MLS – wszystkie drużyny grają w strojach marki Adidas (policzek dla Nike’a na ich podwórku), a partnerami są m.in. AT&T, Audi, Caterpillar, Coca-Cola, Continental, EA SPORTS, Heineken, Kellogg's, Procter & Gamble.

Same mecze zaś pokazywane są choćby w ESPN oraz FOX Sports. Z tak pokaźnym zapleczem partnersko-sponsorskim można zatem spokojnie myśleć o kolejnych Mistrzostwach Świata, na których nikogo nie powinien zdziwić medal dla reprezentacji Stanów Zjednoczonych. (Jakub Romaniuk, fot. Pixabay)







Dziękujemy za przesłanie błędu