Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
15/11/2014 - 08:59

Weekendowy wywiad (1) Sebastian Leszczak: Żurawski to normalny chłopak

Co tydzień w sobotę cykl "weekendowy wywiad". Rozmowa ze sportowcem Sądecczyzny i okolic. Piłka nożna, koszykówka, siatkówka i inne sporty. Dzisiaj rozmawiamy z byłym piłkarzem Kolejarza Stróże, a obecnie graczem Porońca Poronin występującego w trzeciej lidze, Sebastianem Leszczakiem.
Skończyła się runda jesienna. Jeszcze niedawno grał Pan na zapleczu ekstraklasy i – po niesportowej degradacji Kolejarza do A klasy - przyznawał, że dalej chciałby występować na tym poziomie. Tymczasem nagle "zjechał" Pan do trzeciej ligi. Był szok?
- Faktycznie, taki był priorytet. Niestety, niewiele z tego wyszło. Rozmawiałem z kilkoma klubami, ale ich kadry były już pozamykane. Została mi zatem ostatnia deska ratunku, czyli gra w jakiejkolwiek drużynie ligowej. Nie miałem wielkiego pola manewru. Kwestia poziomu nie była wówczas najważniejsza. Chciałem po prostu grać.

Jak czuje się Pan w Poroninie?
- Wyłącznie dobrze. W niedawno zakończonej rundzie, osiągnęliśmy najlepszy wynik w historii tego klubu (czwarta lokata w trzeciej lidze – przyp. red.), co bardzo cieszy, chociaż zawsze może być lepiej.

Ma Pan dwadzieścia dwa lata i za sobą grę w ekstraklasie jako piłkarz Wisły Kraków. Teraz gra Pan na czwartym poziomie rozgrywek. Jak samopoczucie?
- (Chwila zastanowienia) Może nie jest to szczyt moich marzeń, ale chcę pokazać tym, którzy mnie skreślili, że Leszczak się jeszcze nie skończył. Jeszcze walczę. Czasem trzeba po prostu wykonać krok w tył, co niedawno zrobiłem. Teraz wierzę w to, że postawię krok do przodu. Mam nadzieję, że już niebawem.

W Porońcu występuje Pan razem z Maciejem Żurawskim. Jakim człowiekiem na co dzień jest były kapitan reprezentacji Polski i legenda krakowskiej Wisły?
- Maciek jest normalnym chłopakiem, takim samym jak pozostali w naszej drużynie. To dobry kolega. Nie wywyższa się, a przy okazji można się od niego czegoś nauczyć, z czego korzystam (śmiech).

"Żuraw" zabiera w ogóle głos w szatni? Koledzy z Krakowa mówili o nim kiedyś, że to spokojny i wyciszony facet.

- Nie odzywa się zbyt wiele, to fakt. Ale jest profesjonalistą. Przez tą swoją skromność, nie daje po sobie poznać, że grał kiedyś na wysokim poziomie. To sztuka.

Prócz Żurawskiego w Porońcu jest też Grzegorz Kmiecik. Czy jako byli wiślacy trzymacie się razem?
- Tak, ale głównie z Grześkiem. „Żuraw” chodzi swoimi drogami. Mamy bardzo dobry kontakt. Poza tym cieszę się, że gram w ekipie gdzie znam tylu chłopaków.

Na półmetku plasujecie się na czwartej pozycji w lidze. Celujecie w awans?
- W tej rundzie awans nieco odłożyliśmy na bok, w tabeli przewodzi Wisła Sandomierz (dziesięć punktów przewagi nad Porońcem – przyp. red.) ale mamy przed sobą jeszcze siedemnaście meczów rundy wiosennej.

Odnośnie awansu. Gdyby jednak się udało, zostanie Pan w Poroninie, by grać w drugiej lidze?
- Ciężko na to pytanie odpowiedzieć. Nie wiem co będzie ze mną w grudniu, czy nie otrzymam jakiejś ofert z innej ligi. Jedno wiem na pewno, chcę pomóc Porońcowi w awansie i mam nadzieję, że w jakiejś części już to zrobiłem.

Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. archiwum/T.Burda/Poroniec
 






Dziękujemy za przesłanie błędu