Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
21/05/2012 - 10:34

Trener Moskal: Posypujemy głowę popiołem, ale zostajemy w lidze

Trener Sandecji Robert Moskal po meczu mimo wiadomości, że zespół utrzymał się w I lidze nie miał wesołej miny. Dlaczego? - zadaliśmy mu kilka pytań.
Co takiego się wydarzyło, że tak nerwowo Pan reagował?

- Muszę przeprosić kibiców. Niestety dałem się sprowokować jednemu człowiekowi, który był za naszą wiatą. Ale ostatnio żyjemy w dużym stresie i zbyt nerwowo reaguję. Teraz rozumiem senatora Koguta, że też ma momenty, kiedy nerwy mu puszczają.

Spotkanie, mówiąc delikatnie, było co najmniej kiepskie.

- Mecz tak naprawdę był fatalny w naszym wykonaniu, bardzo słaby. Mogłem się spodziewać takiej sytuacji, bo to już piąty ważny mecz z rzędu. Ogromnie dużo sił pochłonęła potyczka z Dolcanem, później z Kolejarzem, a nie zdobywaliśmy punktów. Bogdanka to był bardzo dobry i trudny przeciwnik, który nas wypunktował. W momencie, kiedy odżyły nadzieje, przy stanie 1-2, poważny błąd Różalskiego spowodował, że wszystkim, w tym mnie siadła psychika...

Ale Sandecja zostaje w I lidze.

- Po meczu z Dolcanem powiedziałem w szatni, że się utrzymamy, ale nikt z tego nie będzie się cieszył, i tak jest. Ja jednak chciałbym podziękować piłkarzom za ten sezon. To była trudna runda. Dostawaliśmy razy z każdej strony. Później obraz jest taki, że w końcówce sezonu czegoś brakuje. Piłkarze cel osiągnęli, utrzymali I ligę. Chciałbym przypomnieć kibicom Sandecji, że pierwszy raz w historii klubu trzy lata pod rząd drużyna się utrzymała. Dlatego przykro mi i drużynie, że ktoś opluwa schodzącego do szatni zawodnika. Posypujemy sobie głowę popiołem za ten mecz. Ale cel osiągnięty. Musimy wyciągnąć lekcję pokory z tej rundy i z tych występów. Na przyszłość musimy być mądrzejsi o tę wiosnę. Ja dziękuje piłkarzom, bo oni przechodzą do historii, bo trzeci rok pod rząd utrzymają zespół w I lidze.

Co takiego się stało, że na wiosnę Sandecja nie grała na miarę swoich możliwości?

- Dostajemy w tym sezonie dużą lekcję pokory. Np. Janić, najpierw miał wycięte migdałki. Później podczas sparingu doznaje złamania nosa. Kiedy dochodzi do formy naciąga mięsień dwugłowy. Przed tym meczem zachorował Wiśniewski, który ostatnio spisywał się tak dobrze. Dostawaliśmy razy z każdej strony. Bywało, że sami robiliśmy sobie kłopoty, albo był problem z werdyktami sędziowskimi, albo przypadki losowe, jak choćby woda na murowie podczas meczu z Elblągiem,a mimo to dopuszczony mecz. Ja chciałbym grać na takiej wodzie na wyjeździe, bo wtedy można się łatwo bronić.

Ale to nie jest tak, że Sandecja się utrzymała dzięki dobrej grze, to inni nam pomogli grajac gorzej.

- Nie zgadzam się z taką opinią. Zespół zdobył 39 punktów. Myślę, że to zawodnicy zrobili te punkty, a nie inni. To jest gra słów. Ale po takim meczu utrzymanie nikomu nie sprawia przyjemności.

Dryżyna katastrofalnie zagrała w I połowie. Co to jest? Niechęć do gry na maksimum możliwości, bo są obcy i nie zależmy im na wyniku, klubie i na Panu?

- Ja to firmuję, dlatego tak nerwowo reagowałem. To jest psychika, i do tego słabsza dyspozycja fizyczna w niedzielę. Dlatego ten mecz tak tragicznie wyglądał. Ogrom sił włożyliśmy w mecze wcześniej, które nie przyniosły nam punktów. Zawiodła taktyka. W meczach z Radzionkowem i z Dolcanem, gonimy wynik, pod koniec meczu mieliśmy remisy, a nie udawało się wygrać. Czyli sił nie brakowało. To w tym meczu złapaliśmy dołek. Przed nami jeszcze GKS Katowice, ale już na spokojnie.

Rozmawiał: (JEC)
 






Dziękujemy za przesłanie błędu