Piłkarz Sandecji o sytuacji w klubie: „To nam nie pomaga!”
W sobotę przyszło Wam grać na trudnym terenie w Bytowie, w dodatku z rywalem, któremu nie potraficie się przeciwstawić. Cztery mecze, cztery porażki. 0-1, 1-6, 0-1 i 0-1. Jak to skomentować?
- No co tu dużo mówić, ten przeciwnik w ogóle nam nie leży. Staraliśmy się robić to, co nakreślił nam trener. Rywal strzelił jednak przypadkową bramkę, później goniliśmy, ale nasze starania nie przyniosły efektu.
Być może fiaska wcześniejszych meczów z Bytovią siedziały Wam w głowach, co paraliżowało Wam nogi?
- Jeśli chodzi o mnie, na pewno tak nie było. Myślę, że koledzy mieli podobnie. To było zwyczajne spotkanie ligowe, jak każde inne.
Winą za Waszą porażkę można obwiniać sędziego?
- Na pewno nie był nam zbyt przychylny. Ale uważam, że to my bardziej powinniśmy się starać, a nie zwalać ewentualne winy na arbitrów. W spotkaniu z Bytovią zabrakło nam szczęścia, zresztą jak w całej rundzie. Mieliśmy swoje sytuacje, ale i dużego pecha.
Ostatnie mecze w tym roku gracie w cieniu zawirowań jakie panują wokół Sandecji. Kibice piszą listy krytykujące Wasze boiskowe poczynania, władze klubu zapowiadają zimowe porządki… Nie jest chyba łatwo pracować w takiej atmosferze.
- To na pewno nie sprzyja grze w piłkę. Robi się tylko niepotrzebne zamieszanie. Takie sprawy, głoszenie decyzji, powinno się załatwiać po zakończeniu rundy, czy sezonu. Nie w trakcie.
Pojawiają się też głosy, że wpływ na Waszą postawę w trakcie meczów, mają zaległości w wypłatach sięgające dwóch miesięcy.
- Wiadomo, że chcielibyśmy mieć płacone na bieżąco. Tak byłoby… normalniej. Trzymamy się tego co zapowiedzieli prezesi klubu, że w grudniu otrzymamy część zaległych wypłat.
Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. (JB); (RSZ)
Kibicu, czytaj i komentuj również na:
@RemikBlog na Twitterze
Fanpage autora na Facebooku