Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
26/07/2014 - 11:00

Kajakarstwo. Prezes Startu Krzysztof Szkaradek: Świat ucieka

Rozmawiamy z Prezesem Startu Nowy Sącz Krzysztofem Szkaradkiem. Miasto dzięki kajakarzom tego klubu jest promowane w kraju i za granicą.
W jakich dyscyplinach Start odnosi obecnie największe sukcesy?
- Nie ukrywam, że te największe sukcesy odnosimy w kajakach. To nasza flagowa dyscyplina, niemniej jednak mamy również dziewczyny jako drugą sekcję w I lidze tenisa stołowego. Mogą z niej niestety spaść. Decyzja ma zapaść pod koniec lipca.

Na ostatnich kajakarskich Mistrzostwach Europy w Skopje zaprezentowaliście się wyśmienicie.
- To w ogóle jest – nie tylko u nas ale w całym związku – wysyp medali. Mamy Mistrza Europy K1 w U23 Rafała Polaczyka. Chłopaki są Mistrzami Europy i Świata z Sydney, a obecnie ze Skopje. Mamy zatem złoty medal Maćka Okręglaka i Michała Pasiuta obecnie zawodnika AZS AWF Kraków – na tej uczelni studiuje. Mamy brąz w K1 – bardzo utalentowanego zawodnika kontynuującego karierę po swoim tacie – Wiktora Sandery.

Mamy też vice mistrzynię Europy Klaudię Zwolińską w K1. Klaudia wybiera się na zgrupowanie w Krakowie. Po nim pojedzie z dwójką „klasyków” na zlot młodzieży do Pekinu, coś na kształt mini-Igrzysk Olimpijskich. Będzie tam przebywać przez 3 tygodnie. Otrzyma pełne wyposażenie - ubiór sportowy, wizytowy, laptopa.

Jak wygląda funkcjonowanie klubu? Jesteście zadowoleni z pomocy jaką otrzymujecie od miasta?
- Trzeba powiedzieć wprost, że gdyby nie miasto klubu by nie było. Dzięki Prezydentowi Nowakowi mamy główne dotacje jeśli chodzi o miasto natomiast wypracowujemy też środki własne w oparciu o część naszego majątku – m.in. tor kajakowy Wietrznice. Wynajmują go od nas nasi byli zawodnicy i z tego też czerpiemy określone profity. Dziś jak wiadomo, by pozyskać środki zewnętrzne trzeba mieć wypracowane środki własne.

Ostatnio jesteście „na walizkach”. 
- Byliśmy na własnych „śmieciach”. Mówiąc brutalnie, tak było do tej pory. PWSZ otrzymała jednak środki na kapitalny remont obiektu, z którego korzystaliśmy, w związku z czym musieliśmy przenieść się do wspomnianych Wietrznic gdzie wywieźliśmy sprzęt. Nasze skromne biuro funkcjonuje przy ulicy Grybowskiej. Tam gdzie kiedyś funkcjonowała Straż Pożarna, to również dzięki Prezydentowi miasta. Jesteśmy trochę w rozdarciu. To nieco uciążliwe jednak PWSZ również udostępniła nam pomieszczenia, w których m.in. możemy składować sprzęt.

Jak zachęciłby Pan tych, którzy zastanawiają się jaki sport uprawiać, do tego by wybrali kajakarstwo?
- Kajaki slalomowe nie są łatwym sportem. Wręcz powiedziałbym, że mają namiastkę sportu ekstremalnego. Nie narzekamy jednak na brak młodzieży. Trenerzy wykonują dobrą robotę. Mamy grupę około 40 młodych ludzi, kilkunastoletnich, a nawet kilkuletnich. Są zawodnicy poniżej 10 lat. Przede wszystkim uczymy ich pływać wpław. Od tego się zaczyna. Korzystaliśmy z programu „Umiem Pływać”, z którego pozyskaliśmy środki od Ministerstwa Sportu. Po nauce pływania na pływalni, odbywają się zajęcia ogólnorozwojowe na sali gimnastycznej, na nartach, a dopiero później na wodzie – płaskiej, często jeszcze basenowej.

A jak wygląda sytuacja z infrastrukturą?
- Właściwie jej nie ma. Świat uciekł daleko. Kajakarstwo slalomowe zostało wypaczone. Modnie nazywa się je górskim. Zawsze przecież odbywało się na wodach otwartych, szybko płynących, głównie górskich natomiast dzisiaj Igrzyska Olimpijskie i zawody wyższej rangi rozgrywane są już na sztucznych akwenach. To już nie to samo.

Nie ma infrastruktury ale są wyniki.
- Są ale kosztem bardzo dużych nakładów finansowych. Zawodnicy ze „szpicy” mają przerwę na roztrenowanie od listopada, do połowy grudnia czy do świąt, a później startuje okres przygotowawczy na akwenach w większości zagranicznych, a to kosztuje.

Jest szansa na nawiązanie do wielkich czasów czyli lat 70-tych?
- Kazimierz Kuropeska, który jest u nas szefem szkolenia, w przeszłości przez 16 lat był trenerem kadry narodowej w Polskim Związku Kajakowym, również asystentem śp. Antoniego Kurcza, niejako prekursora kajakarstwa slalomowego (pojawiło się po raz pierwszy na monachijskich IO w 1972 roku – przyp. red.).

Otarliśmy się wówczas o medale – zarówno kobiety jak i męskie „dwójki”. Były to znaczące wyniki. Później aż do Barcelony 1992 panowała przerwa. Kajaki wyleciały z Olimpiady jednak wróciły i są w niej do dzisiaj. Kajakarstwo to dyscyplina, która fajnie przyjęła się w programie IO, a dowodem tego fakt, iż slalom w Londynie miał jedną z największych oglądalności. Dyscyplina uczy również młodych ludzi obcowania z przyrodą, a to bardzo ważny aspekt.

Mamy sukcesy na miarę możliwości ale zawsze aspirujemy wyżej. Sport ma bowiem to do siebie, że nie osiada się na laurach tylko aspiruje się do jak najlepszych wyników. Nie ukrywamy, że w 65-letniej historii naszego klubu brakuje medalu olimpijskiego.

Tym bardziej wierzymy w sukces, iż wiążemy duże nadzieje z kobietami. Mamy kilkanaście bardzo młodych, utalentowanych zawodniczek. Jeżeli będę kontynuowały swoje kariery tak jak do tej pory, to mam nadzieję, że osiągną wiele.

Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. (RSZ)





 






Dziękujemy za przesłanie błędu