Limanowianin na podium biegu "Turbacz Winter Trail 2020"
Podczas zmagań na trasach wspomnianego biegu, Janusz Gawron - członek grupy Brygada Beskidów, zajął III miejsce. Tym razem, znany z biegania długodystansowego zawodnik, podjął się zmierzenia, z krótką jak na jego możliwości, trasą, liczącą 10 km. Skąd ten wybór?
- Faktycznie, zwykle biegam długie dystanse, ale od czasu do czasu, ze względu na wysokie tempo krótkich biegów, lubię sobie "przewietrzyć płuca" - zdradza swoją motywację startu Gawron, dodając: - co do samej trasy, to oceniam ją jako siłowo ciężką. Ponad 500 metrów przewyższenia, w wymagającym kondycji kopnym śniegu, robi swoje.
Wydaje się nie dużo, jak na 10. kilometrową trasę, lecz tak naprawdę, połowa biegła pod górę, a druga, z małym wyjątkiem, wciąż w dół. Można, więc uważać, że większość tego przewyższenia pokonaliśmy na odcinku około pięciu kilometrów. Dodatkową atrakcją była przeprawa przez rzeczkę w końcowym etapie biegu
Słuchając Janusza Gawrona, nie może dziwić fakt, iż pomimo słonecznej aury, organizator nie zapomniał o bezpieczeństwie zawodników. Ze względu na w pełni zimowe warunki panujące w pasmie Gorców, wymagał od każdej startującej osoby, posiadania wyposażenia obowiązkowego, w którego skład wchodziły: sprawny telefon komórkowy z naładowaną baterią i numerem telefonu podanym organizatorom, gwizdek alarmowy, folia NRC oraz odzież dostosowana do panujących warunków atmosferycznych.
A jak przebieg samej rywalizacji, wspomina, zdobywca "pudła"? - Dwóch pierwszych zawodników było poza zasięgiem. Ruszyli przed siebie, jak wystrzeleni z procy. Przez pierwsze trzy kilometry było tłoczno na trasie, lecz wraz z przewyższeniem robiło się coraz luźniej. Postanowiłem wyrwać się z tego tłumu i zaryzykować mocny bieg pod górę, co jak się później okazało było dobrą taktyką, bo od około czwartego kilometra biegłem już samotnie, aż do samej mety - z zadowoleniem komentuje Janusz Gawron.
(Karol Trojan) [email protected], fot. archiwum Janusza Gawrona