Znany satyryk w Nowym Sączu. Ma cięty język i niebanalne poczucie humoru
Nazywany jest rudobrodym krasnalem z Warmii. Słynie z ciętego języka i poczucia humoru w najlepszym stylu.
Dlaczego zdecydował się pan zostać stand-uperem?
- Pochodzę z Lidzbark Warmińskiego, gdzie odbywają się co roku Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry. Byłem uczniem gimnazjum kiedy na scenie solistów komediowych, między innymi Artura Andrusa, Andrzeja Poniedzielskiego i zapragnąłem tak jak oni rozśmieszać ludzi. Jeszcze w szkole założyliśmy kabaret, potem były improwizacje komediowe, aż w końcu dojrzałem do stand-upu i od blisko siedmiu lat zajmuję się głównie tym. W sumie komedią param się od dwudziestu lat.
Czy to trudny kawałek chleba? Także w sensie finansowym.
-Nie oceniam tego, jako trud. Uwielbiam to, co robię, więc nie traktuję tego jako pracę. Finansowo bywa różnie. W czasie pandemii żyłem z oszczędności i na styk mi ich wystarczyło. Teraz, kiedy mogę występować mam na ten kawałek chleba. Sporym wydatkiem jest cała logistyka i promocja występów.
Skąd pan czerpie inspiracje do swoich programów?
-Z życia. Czasami prowokuję pewne sytuacje, żeby przeżyć coś, co może mnie zainspirować. Na przykład zaczepiam panie romskiego pochodzenia i proszę o wróżbę. Są bardzo zdziwione, że ktoś pierwszy je o to pyta.
Pana najnowszy program "Paryż Drakkar".... tytuł brzmi obiecująco, uchyli pan rąbka tajemnicy czym pan rozbawi publiczność?
- No to są śmieszne rzeczy. Hehe. Nie mogę nic uchylić. Trzeba być na żywo i się przekonać!
Arkadiusz Jaksa Jakszewicz wystąpi 10 grudnia w Nowy Sącz w WSB – NLU o godz. 19. ([email protected]) screen YouTube
Patronat honorowy objął prezydent Nowego Sącza Pan Ludomir Handzel