Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
26/04/2021 - 16:25

Zaprosił bezdomnego Afrosądeczanina na święta. Długo będzie je pamiętał

Jakiś czas temu z naszą redakcją skontaktował się mieszkaniec Nowego Sącza, który chciał się podzielić z naszymi Czytelnikami swoją historią. Tuż przed świętami wielkanocnymi spacerując po Nowym Sączu spotkał bezdomnego Nigeryjczyka, który od jakiegoś czasu mieszka w naszym mieście. Mężczyzna zaoferował mu nocleg w swoim domu. Z pewnością obaj długo będą pamiętać te święta.

- Aby rozładować atmosferę, zaproponowałem godzinny spacer po leśnej ścieżce. Tolu pojechał z nami (nie mogłem go zostawić samego w domu). Mimo spacerowego tempa nie chciał iść, więc wszyscy szliśmy bardzo wolno - około 2 km/h - czekając na niego. Po chwili, jedna z moich przyjaciółek poprosiła, czy może pójść przodem, szybciej. Miała ze sobą kijki do nordic walkingu. Umówiliśmy się, że pójdzie przodem i za 30 minut wróci. Nagle Tolu wypruł za nią, wręcz truchtając, dosłownie 2 metry za jej piętami. Poczułem zaniepokojenie, więc poprosiłem przyjaciół, abyśmy mieli ich na oku. Tolu obracał się nerwowo kilkukrotnie za nami.

Po niespełna kilometrze, dziewczyna poczuła się również bardzo niepewnie, przerwała swój trening i wróciła do nas. Na szczęście do niczego złego nie doszło. Powoli miałem dość tej sytuacji, jednak nie mogłem go wyrzucić z domu. Jego koce i śpiwór były całkiem mokre, za oknem szykował się przymrozek i mi brakło już miejsca w suszarni na rozwieszenie tych rzeczy - wspomina nasz Rozmówca.

- Umówiłem się z Tolu, że musi opuścić dom w Poniedziałek Wielkanocny rano. Z gośćmi wybierałem się do znajomych. Problemy zaczęły się po śniadaniu. Poprosiłem go, aby spakował rzeczy jak najszybciej. Przyniosłem mu nowe torby i wyprane ubrania, koc, śpiwór. On z uśmiechem zaczął mnie ignorować. Kilkukrotnie go ponaglałem, jednak cały czas słuchał czegoś przez słuchawki i miał wszystko gdzieś.

Powiedział, że jego rzeczy tu zostaną, a on sobie je będzie później odbierał i położył się na sofie w salonie. Jeden z moich zagranicznych gości nie wytrzymał i znając lepiej ode mnie awanturniczy angielski, ochrzanił go. Zapytał dlaczego nie respektuje ustaleń i dlaczego tak się zachowuje, w stosunku do mnie, jak ja chciałem mu pomóc. Tolu zrobił się niezwykle agresywny, wulgarny i niebezpieczny. Doszło do bardzo poważnej awantury i zaczął przepychanki (Tolu kiedyś uprawiał boks). Krzyknąłem na niego, że to jest mój dom i ma w nim przestrzegać moich reguł. Uspokoił się na 30 sekund, po chwili jednak odpowiedział, że nas nienawidzi i posypała się seria wyzwisk i pogróżek.

Mój przyjaciel krzyknął do mnie, abym wezwał policję, co jednak nie przynosiło efektów. Na szczęście, jako zdrowi, silni mężczyźni, nie mieliśmy problemu z tym, aby zakończyć spotkanie. Jego rzeczy spakowałem do wielkiego wora, i odwiozłem go na miejsce spotkania. Nie wyobrażam sobie jednak, co by było, gdybyśmy byli kobietami bądź starszymi ludźmi - dodaje.

W tej sprawie spotkaliśmy się również z Tolu Emiayo, którego poprosiliśmy o komentarz. Zapytaliśmy, jak spędził tegoroczne święta wielkanocne, jednak jego wersja znacznie różniła się od tej, którą opisał nasz Czytelnik.

- Wielkanoc spędziłem pod gołym niebem, na świeżym powietrzu, głosząc słowo Boże, śpiąc na zewnątrz i to wszystko, co robiłem. Nosiłem ze sobą swoje bagaże, udając się do miejsca, gdzie mogłem się przespać. Spotkałem ludzi, którzy dali mi kilka rzeczy, niektórzy podarowali mi trochę pieniędzy, inni poczęstowali jedzeniem. To wszystko wydarzyło się podczas Wielkanocy - powiedział naszemu dziennikarzowi.

- Głosiłem Słowo Boże i mówiłem o wadze miłości. Dla określenia religii nie używam słowa „wiara”, używam słowa „miłość”. Staram się przekazać światu, że miłość jest największa, zgodnie z tym co głosi Biblia. Wielkanoc właśnie powinna przypominać nam o miłości Jezusa Chrystusa i uczy nas, że Jezus mówił światu, że musimy pamiętać, aby być wobec siebie nawzajem przyjaźni, że musimy sobie wzajemnie przebaczać, że musimy kochać Boga całym sobą, że musimy kochać bliźnich jak siebie samych i to mówiłem podczas niedzieli Wielkiej Nocy. Nie jest dobrze nie mówić w takim dniu o Chrystusie.

Powiedziałem, że jeśli jest to dla kogoś złe i dlatego zaczyna zajmować się wszystkim innym, to zauważmy, jak się z tym czujemy. Nie czuli się z tym dobrze. Jak możemy zareagować, kiedy ktoś twierdzi, że to nie jest dobry dzień, aby mówić o Chrystusie? Musimy przypomnieć ludziom o Chrystusie! Ponieważ jeśli nie świętujemy w sposób godny należny Chrystusowi, nasze całe świętowanie Wielkiej Nocy jest na próżno - wyjaśniał. ([email protected], [email protected]) Fot. Czytelnik/Sądeczanin)







Dziękujemy za przesłanie błędu