Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
06/08/2017 - 06:20

Temat z okładki: Walenty Szarek - to on zbudował potęgę „Elektryka”

Z twórcą pasma sukcesów "Elektryka", dyrektorem Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Nowym Sączu, Walentym Szarkiem, rozmawia Agnieszka Michalik. Pełną treść rozmowy znajdziecie w sierpniowym wydaniu miesięcznika "Sądeczanin".

walenty_szarek_dyrektor_elektryka_sadeczanin
Walenty Szarek miłość do "Elektryka" nosi w sobie od siódmej klasy podstawówki. 
To wtedy wymarzył sobie, że zostanie uczniem tej szkoły. Już po studiach, w Wyższej Szkole Pedagogicznej, w marzeniach poszedł dalej. Został w swoim technikum nauczycielem, a potem jego dyrektorem. To on wprowadził szkołę na podium ogólnopolskiego rankingu, na szczytach którego utrzymuje się nieprzerwanie od sześciu lat.  

Czy decki Elektryk to fenomen? Rok w rok w prestiżowym Rankingu Szkół Ponadgimnazjalnych Perspektyw dystansujecie rywali z całego kraju. Od kilku lat nie schodzicie z podium. Jak zdobywa się taki edukacyjny szczyt? 

Nie mnie to oceniać, czy nasza szkoła jest fenomenem. A jak do tego doszło? Kilkanaście lat temu, kiedy pracowałem w kuratorium oświaty, nadzorowałem kilkadziesiąt szkół. Obserwowałem pracę różnych nauczycieli, dyrektorów i różnych organów prowadzących. W cgu dziesięciu lat w mojej głowie powstała taka hipotetyczna wizja idealnej szkoły, którą chciałbym kierować.  

 

Nosił pan w sobie tę wizję z myślą, że kiedyś obejmie pan we władanie jakąś szkołę?  
To była raczej wizja bez pewności, że kiedyś będzie mi dane ją zrealizować. Wtedy nawet nie przypuszczałem, że w ogóle wrócę do szkoły i że będę dyrektorem 

Ale jednak kuratorium pan porzucił. 
To stało się nagle i spontanicznie. Wieloletni dyrektor Elektryka Kazimierz Sas odszedł nagle na emeryturę. Został ogłoszony konkurs na jego następcę. W pół dnia podjąłem decyzję, że w konkursie wystartuję.  

Elektryk

I wygrał pan. Został pan dyrektorem. Swoja wirtualną, idealną szkołę mógł pan budować w rzeczywistości.  
Nie uwierzy pani, ale dyrektorską posadę objąłem Elektryku pierwszego kwietnia, w Prima Aprilis.  

To rzeczywiście niebanalna data na wkroczenie na nową zawodową ścieżkę. Wziął pan to za dobrą monetę? 
Prawdę mówiąc temu mojemu nowemu zawodowemu wyzwaniu towarzyszyły takie emocje, że data chyba była w tym wszystkim najmniejszym problemem. Bo zaraz na wejściu musiałem się zmierzyć z poważną kwestią. To był rok, kiedy ministerstwo oświaty na krótko uchyliło furtkę wcześniejszej emerytury dla nauczycieli. W ciągu dwóch szkolnych lat z Elektryka odeszło ponad czterdzieści osób.  To byli nauczyciele, którzy stanowili trzon zespołu. Zmiany w szkole są konieczne, ale to powinien być płynny proces. Taki model idealny  

A pan miał do czynienia z prawdziwym tąpnięciem 
Tak. To była połowa szkolnej kadry i to tej najbardziej doświadczonej.  

Jednak takie sytuacje mają swoje dobre i złe strony. To była okazja do zbudowania własnego zespołu, z którym mógł pan realizować swój plan stworzenia idealnej szkoły. 
Rzeczywiście to był dla mnie handicap, ale z drugiej strony, musiałem zatrudnić młodych ludzi, których kompletnie nie znałem.  

Bał się pan wtedy? 
Bałem się, bo ci młodzi ludzie nie mieli się od kogo uczyć. Nie było tej naturalnej relacji uczeń-mistrz. Ostatecznie z perspektywy dziesięciu lat wyszło to Elektrykowi” na dobre, ale przez pierwsze dwa, trzy lata byłem zaniepokojony tym, że ta totalna wymiana kadry odbije się na jakości szkoły. 

Trudno było kierować takim młodym, niedoświadczonym zespołem? 
Powszechnie wiadomo, że w ogóle trudno kierować nauczycielami. To jedna z najtrudniejszych do współpracy i zarządzania grup zawodowych. To specyficzne środowisko i specyficzny zakład pracy. Szkoła w znaczący sposób różni się od każdej firmy czy urzędu. 

Te pierwsze dwa lata okazały się ciągłą pracąAle byłem wtedy po dziesięcioletnim poligonie w kuratoriumStarałem się wypracować przejrzyste, zgodne z prawem oświatowym metody pracy z uczniem i między samymi nauczycielami. Ten czas to była rzeczywiście okazja do tego, żeby (...)

(Agnieszka Michalik, fot. autor)
Pełną treść rozmowy znajdziecie w sierpniowym wydaniu miesięcznika "Sądeczanin".

Dyrektor Walenty Szarek: „Elektryk” to moja miłość




Od zawsze wiedział, że to jego szkoła. Był uczniem, nauczycielem i dyrektorem "Elektryka":






Dziękujemy za przesłanie błędu