Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
02/07/2017 - 06:30

Starosta Marek Pławiak nie daje sobie wciskać kitu

Mówi, że ma silną osobowość i nie da sobie niczego narzucić. Swoich urzędników trzyma twardą ręką. Radko siedzi za biurkiem. Kiedy tylko może rusza w teren. Złośliwcy jego objazd po gminach nazywają gospodarskimi wizytami jak za czasów Gierka. Ale on krytyką się nie przejmuje. Chce wszystkiego sam doglądać, bo… nie lubi wciskania kitu.

Ze starostą nowosądeckim, Markiem Pławiakiem rozmawia Agnieszka Michalik

Wszędzie pana pełno, panie starosto. Gospodarska wizyta w gminach goni gospodarską wizytę…
- Chce pani powiedzieć, że budzi to skojarzenie z czasami Gierka?

No może trochę, ale trzeba sprawiedliwie przyznać, że ciągle słyszy się o powiatowych inwestycjach. Remonty dróg, budowa chodników. Lista jest rzeczywiście długa.
- To kontynuacja naszych działań, które podjęliśmy na początku kadencji. Te inwestycje realizujemy wspólnie z wójtami i burmistrzami. Dużo już zrobiliśmy, robimy i wiele jeszcze przed nami. Na przykład w Łomnicy, w gminie Piwniczna, już wkrótce będzie wybudowany dwustumetrowy chodnik przy szkole podstawowej. Ubiegamy się też o pieniądze na remont drogi Piwniczna - Kosarzyska, bo jej nawierzchnia, nieodnawiana latami, jest w fatalnym stanie. Będziemy też kłaść kolejny odcinek nowej nawierzchni w Dłogołęce-Świerkli w gminie Podegrodzie. W ubiegłym roku udało się zrobić kilometr, teraz będzie kolejny.

Niektórzy utyskują, że starostwo chwali się tymi remontami robionymi po… jednym kilometrze.
- Musimy tak robić, żeby było szybciej.

Szybciej? Chyba lepiej od razu robić remont całej drogi.
- I tu się pani myli, bo powyżej kilometra musimy mieć decyzję środowiskową na prowadzenie inwestycji, a jej uzyskanie czasami trwa bardzo długo. Bardziej opłaca się remontować po jednym kilometrze drogi. Oszczędzamy na czasie i wychodzi taniej.

Pewnie długa jest kolejka do inwestycyjnej listy starostwa. Trzeba zdecydować, kto będzie pierwszy, a kto musi poczekać…
- Często przychodzą do mnie radni i sołtysi i mówią „u mnie droga jest najgorsza na tym odcinku”, ale my razem ze starostą Antonim Koszykiem i członkami zarządu powiatu mamy taką zasadę, że jedziemy na miejsce i te informacje weryfikujemy. 

…podczas gospodarskich wizyt. One się sprawdzają?
- One się może niezbyt dobrze kojarzą, ale mnie to nie przeszkadza. Kiedy jestem na miejscu, widzę konkretny odcinek drogi i wtedy można zdecydować, czy to rzeczywiście pilna inwestycja. Takie wizyty weryfikują potrzeby.

Wiele drogowych inwestycji udało się sfinalizować dzięki finansowej współpracy powiatu z gminami?
- Część inwestycji, szczególnie w przypadku chodników, realizujemy w proporcji pół na pół. Przy remontach dróg, udział powiatu jest mniejszy. Na przykład we współpracy z gminą Gródek nad Dunajcem udało się odbudować nawierzchnię drogi z Siedlec do Przydonicy, podobnie jak na trasie Jelna-Sienna. Nasz udział w kosztach inwestycji wyniósł 20 procent. Resztę udało się sfinansować ze środków unijnych. Tych wspólnych przedsięwzięć z gminami było oczywiście o wiele więcej. Wymieniam tylko niektóre z nich.

Tak więc ten system wspólnego finansowania się sprawdza, ale potrzeb jest pewnie więcej niż pieniędzy. 
- Rzeczywiście. Dlatego też staramy się zdobywać pieniądze z innych źródeł, na przykład z  budżetu centralnego, ze środków na usuwanie sutków powodzi. Na remont czekają mosty nienaprawiane od 2009 roku. Poprzednik wojewody Józefa Pilcha nie przekazywał środków na ten cel. Teraz udało nam się zdobyć 5 milionów. Już odbudowujemy most w Czyrnej, teraz szykuje się remont mostu w Roztoce Wielkiej i w Ptaszkowej, gdzie oprócz tego, w porozumieniu z Polskimi Liniami Kolejowymi, będzie remontowany tunel.

To inwestycja, na którą od dawna czekają kierowcy. Trudno tamtędy przejechać.
- Droga jest tam bardzo wąska, a tunel niski i przez to niebezpieczny. Już od dwudziestu lat mówi się o jego przebudowie. Kiedy proboszczowi parafii w Ptaszkowej powiedziałem, że tunel wreszcie zostanie przebudowany, stwierdził, że nie bardzo w to wierzy, bo od dwudziestu lat władze powiatowe obiecują i nic w tej sprawie nie robią. Od tamtej pory upłynął rok i już jest opracowywany projekt inwestycji, który kosztuje 160 tysięcy złotych - my go finansujemy. Pozostałe środki zostaną przekazane przez kolej, bo do niej należy infrastruktura.







Dziękujemy za przesłanie błędu