Sądecki kominiarz został celebrytą dzięki... filmowi w sądeczanin.info
Z Tomaszem Szołdrowskim, mistrzem kominiarskim rozmawia Jagienka Michalik
Czy pan wie ilu odsłon doczekał się film, w którym pan radzi jak palić "od góry" w piecu, żeby zaoszczędzić węgiel i żeby z komina nie wydobywał się czarny dym?
- Nie mam pojęcia.
Ten film doczekał się ponad miliona odsłon! Tylko w dwa dni obejrzało go w naszym serwisie 120 tysięcy osób. Jest pan gwiazdą internetu. Został pan ogólnopolskim celebrytą... śmieje się pan?
- Mogę żartobliwie śmiało powiedzieć, że ta informacja nie zmieniła mojego postrzegania świata.
Ale zmieniła myślenie wielu ludzi, którzy nie mieli pojęcia, że sposób palenia w piecu do centralnego ogrzewania może mieć tak kluczowe znaczenie.
- Wiem, że ludzie oglądają ten film. Nawet spotykam się z takimi sytuacjami, że zaczynam komuś tłumaczyć na czym polega technika rozpalania "od góry" i słyszę: a to pan, widziałem pana na w tym filmie na You Tube.
Ta nieoczekiwana sława przełożyła się na pana kominiarski biznes?
- Chyba pani przesadza z tą sławą. Pewnie czasem trafiają się tacy klienci, którzy z tego powodu przychodzą właśnie do mnie, ale tak prawdę większą satysfakcje mam z tego, kiedy słyszę, że ten mój instruktaż znalazł zastosowanie w praktyce. Ludzie mówią, że po takiej technice rozpalania efektywniej wykorzystują węgiel, a zaoszczędzone pieniądze zostają im w kieszeni. Mówią też, że jest czyściej, że nie muszą tak często chodzić do kotłowni i że z komina przestał walić czarny dym.
No właśnie, praktyka... to ludziom najbardziej przemawia do wyobraźni. Ileż to w Nowym Sączu było spotkań, konferencji z udziałem ekspertów, mądrych wykładów i referatów na temat walki ze smogiem, tyle tylko, że to teoretyzowanie nie dociera do ludzi.
- Ja prostu pokazałem konkret. Coś, co każdy może zrobić dla poprawy jakości powietrza i jeszcze przy tym oszczędza na domowym budżecie.
Mówi pan o tym wszystkim z prawdziwą pasją. Musi pan być kominiarzem z powołania
- Chyba mam to w genach. Mój tata pracuje w tym fachu od ponad pięćdziesięciu lat, tak więc ja właściwie od dziecka jestem kominiarzem. Potem oczywiście u taty terminowałem, następnie zostałem czeladnikiem, a potem zdałem egzamin mistrzowski.
To wielkie szczęście, kiedy pracę wykonuje się z pasją, ale pracuje pan w trudnych warunkach, no ciągłe jest pan umorusany sadzą. Zawsze się mówi, czarny jak kominiarz.
- Och, do wszystkie się można przyzwyczaić. Taka praca. Potem po prostu trzeba się umyć. Można żartobliwie powiedzieć, że kominiarze są tak naprawdę wielkimi czyściochami. Codziennie bierzemy prysznic nawet i po kilka razy.
Czy to nie jest tak, że istnieje pewien stereotyp na temat pracy kominiarza. Sympatyczny, wesoły, umorusany pan, czasem jeszcze w czarnym cylindrze, a to przecież poważny fach, związany z kwestią bezpieczeństwa.
- Rzeczywiście, istnieje takie przekonanie, że to pocieszny zawód. To wyobrażenie się zmienia, kiedy dojdzie do pożaru sadzy w kominie czy zatrucia tlenkiem węgla. Wtedy okazuje się, jak bardzo kominiarz jest potrzebny i jaki nasza praca ma wpływ na kwestie związane z bezpieczeństwem i czystością powietrza. Im bardziej czysty komin, tym mniej tego syfu leci w powietrze.
Tylko, że często ludzie albo kominów nie czyszczą, albo robią to niefachowo, na własną rękę.
- To z jednej strony brak świadomości, z drugiej, konsekwencja zmiany przepisów. Do 1989 roku każdy kominiarz miał swój rejon, o który dbał. Potem weszła w życie ustawa o działalności gospodarczej i rejony poznikały. Przepis, że komin trzeba czyścić został, ale ten obowiązek z kominiarza przeskoczył na właścicieli posesji.
I skończyło się na tym, że niektórzy w ogóle nie wzywają kominiarza.
-A potem się ludzie dziwią, że nad domem unoszą się czarne kłęby dymu. Pamiętajmy, że regularnie trzeba zrobić okresowy przegląd przewodów kominowych. Te dymowe trzeba czyścić cztery razy w roku, spalinowe dwa razy, wentylacyjne raz w roku. To bardzo ważne. Kominiarz zrobi to fachowo: wyczyści, sprawdzi i doradzi jak komin użytkować. Po to jesteśmy.
. No i jeszcze przynosicie szczęście. Sama, zawsze ilekroć widzę kominiarza, tak na wszelki wypadek, łapię się za guzik.
jagienka.michalik@sadeczanin fot. archiwum