„Nadzwyczajni”: zieleniak, gdzie towary i życzliwość leżą na jednej półce
Józef i Paulina Lorek prowadzą sklep z warzywami w Chełmcu. Chociaż ta miejscowość ostatecznie miastem nie jest, pani Paulina nadała sklepowi nazwę „Zieleniak na granicy miast”. Wielu mieszkańców odwiedza ten punkt na mapie, żeby zaopatrzyć się w warzywa u sympatycznych właścicieli. Państwo Lorkowie nie poprzestają jednak na prowadzeniu biznesu, znani są również z otwartych i chętnych do pomocy serc. Sądeczanie zgłosili pana Józefa i panią Paulinę do „Nadzwyczajnych”.
W uzasadnieniu wspomniano tylko jedną akcję, w której „Zieleniak na granicy miast” miał swój udział, a mianowicie zbiórkę prowadzoną pod hasłem „Podaruj dzieciom zdrową żywność”. Warzywa i owoce, które przygotowali właściciele zieleniaka trafiły do dzieci z domów dziecka. Jak mówi pani Paulina, w tych miejscach jest zdecydowanie za dużo dzieci. Właściciele i organizatorzy akcji chcieli, aby trafiły do nich wartościowe produkty żywieniowe. To jednak tylko kropla w morzu dobroci, którą kierują się w życiu państwo Lorkowie.
Jak słusznie zauważa Józef Lorek, czasem ci, którzy najbardziej potrzebują pomocy wcale nie ogłaszają tego tak chętnie. Warto jednak być wrażliwym i dostrzegać w naszym otoczeniu osoby, które znajdują się w trudnej sytuacji. Właśnie takim ludziom państwo Lorkowie starają się pomagać.
- Każdy, kto przyjdzie do nas i poprosi o pomoc, nie wyjdzie z pustymi rękami – mówi Paulina Lorek. Właścicielka „Zieleniaka na granicy miast” razem z mężem cenią sobie pomoc bezpośrednią. – Zawsze mam pewność, że moja pomoc trafi do osoby, która naprawdę jej potrzebuje, a nie zatrzyma się na pośrednikach – wyjaśnia Józef Lorek. Państwo Lorkowie zawsze chętnie przystają na różne formy wsparcia i nie są to puste frazesy. Wystarczy przekroczyć próg „Zieleniaka na granicy miast”, żeby przekonać się, że szczerości i życzliwości właścicieli nie jest udawana.
Pani Paulina rozpoczęła swój warzywniakowy biznes dekadę temu, a biały budyneczek w samym centrum Chełmca odwiedza sporo osób. Jednak w obecnej pogoni za pieniądzem państwo Lorkowie nie zapomnieli o innych. Co więcej, uważają, że podstawą jest właśnie dzielenie się z innymi. – Przez wiele lat pracowałem u kogoś, zanim poszedłem na swoje. Wiem, że w życiu bywa różnie i może być trudno. Jeśli mi się udało, to czemu miałbym nie pomóc innym? – tłumaczy Józef Lorek.
Poznaj również innych „Nadzwyczajnych”:
Gabriela Michalik, anioł stróż ze Szlachetnej Paczki
Wiktor Percz: kierowca autobusu, który walczył ze śmiercią
Arletta Batkowska: nie warto kalkulować, trzeba działać
Dziękujemy naszym czytelnikom za wszystkie zgłoszenia do „Nadzwyczajnych” Sądecczyzny. Chcemy dzielić się dobrem i doceniać wyjątkowe osoby, które są wśród nas. Jeśli historia Pauliny i Józefa Lorek zainspirowała was, również możecie zgłosić swojego kandydata do „Nadzwyczajnych” za pomocą krótkiego formularza TUTAJ. Wierzymy, że w naszym regionie jest wiele osób, które zasługują na takie wyróżnienie. ([email protected])