Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
02/10/2018 - 12:00

Michał Zabłocki: Miałem dom rodzinny z lekko uchylonymi drzwiami…

Poeta, autor tekstów i reżyser Michał Zabłocki, syn wybitnej polskiej aktorki Aliny Janowskiej i sportowca-architekta Wojciecha Zabłockiego, od wielu lat przyjeżdża do Krynicy-Zdroju. W latach młodzieńczych jako sportowiec na zgrupowania szermierskie, a w życiu dorosłym - uczestnik literackich spotkań Krynica Poezji. W tym roku była to już 21 edycja, którą prowadził.

Michał Zabłocki (ur. 1964) związany jest z Warszawą, w której zajmował się produkcją telewizyjnych filmów reklamowych oraz Krakowem i słynną Piwnicą pod Baranami. Na podstawie jego wierszy powstało wiele piosenek z repertuaru: Grzegorza Turnaua, Czesława Mozila, Agnieszki Chrzanowskiej, Tomasza Marsa i innych artystów. Przebojami stały się m.in.: „Cichosza”, „Naprawdę nie dzieje się nic”, „Bracka”, „Między ciszą a ciszą” czy „Maszyna do ćwierkania”.

Od wielu lat  realizuje projekt europejskiego portalu poetyckiego eMultipoetry, mający na celu poszukiwanie nowego sposobu zaistnienia poezji we współczesnym świecie.

Pana dom rodzinny, ten z lat dziecinnych był niezwykły, bo przebywali tam  ludzie wybitni, Agnieszka Osiecka, Zygmunt Kałużyński (rodzice chrzestni), Wojciech Młynarski…

- No tak, dom artystów. Mama -aktorka, ojciec sportowiec-architekt. Prowadzili dom otwarty, mieli bardzo dużo znajomych. Tak się złożyło, że  przebywały w nim osoby wtedy robiące kariery artystyczne, medialne. Generalnie był to normalny dom, z lekko uchylonymi drzwiami…

Czytałam, że Pana Mama niechętnie opowiadała o wojnie…

- Różnie z tym było. W latach 60. i 70. XX wieku mało mówiono o okresie okupacji i Powstaniu Warszawskim. Myślę, że nie za bardzo wtedy było można mówić o tym. Rodzice chyba nie chcieli, abyśmy wynosili takie  informacje do szkoły. Ale potem, w latach 90. mama chętniej już opowiadała  o latach powstańczych.

Najmłodsza Pana latorośl nosi imię po babci?

-Najstarsza córka Urszula. Dlatego, że Ursus, aby była silna. Następny jest syn,  Ignacy-żeby miał siłę duchową. No, a trzecia najmłodsza, Alina otrzymała imię po mamie. Aby tradycja rodzinna była kontynuowana.

W latach młodzieńczych, tak jak Tata,  uprawiał Pan szermierkę…

- Teraz mogę sobie ten sport przypomnieć, w latach mocno dojrzałych.  Po 30 lat nieobecności powróciłem na planszę. Z satysfakcją uprawiam tę wymagającą siły fizycznej dyscyplinę, bo daje możliwość kontaktów z innymi ludźmi. Pływanie czy bieganie  to smutne czynności, które odbywają się w samotności. Nie za bardzo to lubię.

Są różnice w pisaniu wierszy i teksty do piosenek?

-Ogromne! Nawet, jak się pisze wiersze do różnych celów.  Na galę, umieszczone w tomikach, czy na krakowskich murach. Też inaczej się pisze. Każde wykonanie wiersza implikuje jego formę, treść, zawartość. Piosenkę również się inaczej pisze, gdyż ma ona swoje wymogi formalne. Zdarza się, iż śpiewa się wiersze, sylabotoniczne, rymowane, które się da zaśpiewać.  Są też wykonawcy, domagający się wierszy białych. Ci robią sobie z nimi różne hocki-klocki. Ale jest ich zdecydowanie mniej. Piosenka ma swoją strukturę, refren, zwrotki, a  to trzeba uwzględnić.

Najpierw jest muzyka czy odwrotnie..

-Różnie z tym bywa, w zależności od przypadku…

Jak odróżnić grafomanię o dobrej poezji? Czy to osobiste odczucie…

- Najczęściej jest coś pomiędzy. Rzeczy, które dzisiaj wydają się nam wspaniałe, za dziesięć lat mogą zostać ocenione jako kiczowate. I odwrotnie, to co uznawano kiedyś za grafomanię, współcześnie można uznać za ciekawe. Jest to zmiennie odczucie.

Każdy z nas może być poetą?

- Na pewno każdy za nas powinien być poetą, niezależnie od tego, co z tego wyjdzie. Na pewno każdy powinien pisać. Ostatnio byłem na spotkaniu z młodzieżą, na którym zaryzykowałem tezę, że kto nie pisze, ten nie myśli. Przeżyli szok, ale im to objaśniłem. Myślę, że gdyby było więcej czasu, objaśniłbym dokładniej, o co chodzi. Ale nie ma go, więc zostawiam czytelników z takim hasłem, kto nie pisze, ten nie myśli….

Grał Pan też niewielkie role…

-Tak, bardzo dawno temu, jako dziecko. Epizodyczne role, ale w serialu "Jan Serce" to nie byłem ja. Nie wiem, czemu mnie przypisali tę małą rólkę…(przyp. red. kolega Sowy)

O czym na spotkaniach autorskich ludzie pytają najczęściej..

-O to samo, o co Pani. Stały zestaw pytań, o sprawy prywatne… Chociaż, przepraszam, nie zawsze…

Pana Mama była przecież świetną aktorką…

- Nie bronię się, wiem, że była osobą publiczną. Rozumiem to zainteresowanie. Moja ostatnia książka „Janowska” poświęcona została w całości mojej matce. Pisałem ją po to, aby w końcu nie mówić… Ale widzę, że i tak muszę opowiadać…

Dziękuję za rozmowę

Małgorzata Kareńska fot. aut.







Dziękujemy za przesłanie błędu